7. Uważaj co robisz

188 29 1
                                    

Drama drama drama w tym fandomie chyba to się nigdy nie zmieni. Ale siadajcie wygodnie w fotelu i czytajcie kolejny rozdział. Czy będzie dramy ciąg dalszy? O tym się przekonacie za chwilę. Gwiazdkujcie komentujcie a ja postaram się dodać dla was jakąś niespodziankę.

Dzień walki przyszedł szybciej niż Harry się tego spodziewał, nie dość że stresował się walką, to uczucie stresu potęgowało spotkanie z Louisem. Miał nadzieję, że wszystko się teraz ułoży, miał w głowie plan, wygrać i zrobić wszystko by Louis znowu z nim zamieszkał. Przygotowany do swojego wielkiego dnia wyszedł z domu z torbą treningową i skierował się prosto na hale, w której był ring. Trener już od progu zaczął zagrzewać go do walki, to zawsze motywowało, ale nie dziś, dziś chciałby usłyszeć: -Jeśli wygrasz Louis do ciebie wróci, zrób wszystko by wyjść z tego pojedynku zwycięsko.
Niestety o takich słowach z ust trenera mógł tylko pomarzyć, przecież on nie akceptował homoseksualistów więc dlaczego miałby zrobić wyjątek dla Harry'ego?
Przebrany w spodenki, z pomocą trenera założył rękawice i zaczął rozgrzewkę, dokładnie rozplanował siły na wszystkie rundy by mieć przewagę kondycyjną nawet w ostatniej rundzie. Stres zaczął przybierać na sile gdy miał wchodzić do ringu, powiedział sobie, że nie będzie szukał Louisa wzrokiem zrobi to dopiero po pierwszej rundzie. Nie powinien robić tego w ogóle, ale wiedział, że nie wytrzyma a przecież był pewien, że Louis przyjdzie.
Wszedł do ringu przybił rękawicą pięść z rywalem i już po chwili rozpoczynali pierwszą rundę. W wykonaniu Harry'ego nie była ona imponująca, dwa razy po mocnym ciosie prawie wylądował na deskach, za trzecim uderzeniem cudem uniknął liczenia po upadku. Wraz z gongiem szybko usiadł w swoim narożniku i wzrokiem szukał Louisa, znalazł go ale w towarzystwie dobrze zbudowanego szatyna. Przez ułamek sekundy patrzył na nich a złość wzbierała w nim w zatrwarzającym tempie. Z rozpoczęciem drugiej rundy postawił wszystko na jedną kartę. Musiał wygrać, chciał pokazać temu chłopakowi z kim będzie miał do czynienia jeśli nie odczepi się od jego chłopaka. W połowie drugiej rundy okładał pięściami już ledwo przytomnego rywala czuł, że zwycięstwo ma już w kieszeni. Sędzia ringowy odciągnął go od przeciwnika i zakończył walkę, werdykt był tylko formalnością. Wygrana Harry'ego przez nokaut, początek wielkiej zawodowej kariery, i powrót do domu z Louisem, tak przynajmniej mu się wydawało.
Nawet nie poszedł do szatni się przebrać od razu wyminął wszystkich, którzy stali mu na drodze i zmierzał do swojego celu, czyli do Louisa. Podchodząc objął go zaborczo ramionami nie zważając na ból praktycznie każdej części ciała.
-Louis dziękuję, że tu jesteś. Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć. Wrócisz ze mną do domu?
-Harry... Czy ty myślisz, że jeśli wygrałeś to zmienię zdanie? Przykro mi ale powiedziałem Ci, że jeśli nadal będziesz walczył nic z tego nie będzie.
-Ale chciałeś żebyśmy się ujawnili więc proszę bardzo!
Harry zbliżył się do chłopaka i zachłannie go pocałował by po chwili głośno wykrzyknąć "tak kurwa jestem gejem i wisi mi to co o mnie myślicie ". Zanim zdążył powiedzieć to zdanie do końca Louis już go odpychał i ufnie schował się za Liamem.
-Harry masz się uspokoić to nic nie zmieni wracam z Liamem do domu.
-Chyba kurwa żartujesz?! W czym on jest niby lepszy ode mnie?
Harry zamachnął się z całej siły a jego pięść wylądowała na policzku szatyna. Co z tego, że chłopak miał pokojowe zamiary i chciał go uspokoić Harry był w transie, machał rekami jak opętany i nikt  nie był w stanie go zatrzymać. Nikt poza trenerem, który złapał go od tyłu i zablokował jego ręce.
-Was dwóch wypierdalać, a ty Harry masz zakaz pokazywania się tutaj w szatni są twoje papiery możesz szukać sobie innego klubu i ciesz się, że tylko tak to się dla ciebie kończy.
Chłopak bez słowa wyszedł z hali by zaraz znaleźć się w szatni i jak najszybciej złapać jeszcze Louisa. Kiedy znalazł się na parkingu zobaczył jak jego Louis pomaga wsiąść do samochodu chłopakowi, którego pobił. Nawet nie zastanawiał się nad tym co robi od razu do nich podbiegł.
-Louis przepraszam, nie chciałem go tak urządzić.
-Zostaw mnie, nie zbliżaj się do mnie, nie chce mieć z tobą już nigdy nic wspólnego. Nie spodziewałem się czegoś takiego po tobie, a ty po prostu kolejny raz mnie rozczarowałeś.
-Ale LouLou przecież wiesz, że tobie nigdy bym nic nie zrobił.
-Właśnie tego nie wiem, straciłem taką pewność w momencie kiedy zaatakowałeś mojego kuzyna.

Fighter - LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz