Kolejna część przed wami, sporo się dzieje więc uprzedzam. Takiego obrotu sprawy nawet ja się nie spodziewałam, dzięki Alex :*
Louis delikatnie opatrzył rany Harry'ego, nałożył maść, która przyspiesza gojenie oparzeń, oraz oczyścił rany po walce. Louis jeszcze nie wiedział czym była dla Harry'ego ta walka a młodszy wcale nie miał ochoty mu tego tłumaczyć. Bo niby po co? Po co ma się martwić, że pewnego dnia Harry może zwyczajnie nie wrócić cały do domu. Po co ma wiedzieć, że Harry pomimo tego, że walczy o ich przyszłość, za każdym razem będzie walczył o przetrwanie? Tylko on wiedział kiedy to się skończy, kiedy? Kiedy wygra swoją ostatnią amatorską walkę i zacznie być profesjonalnym bokserem, ale to tego jeszcze długa droga.
Położyli się razem do łóżka, żaden z nich nie odezwał się ani słowem od sytuacji w kuchni, no może Harry wydawał z siebie kilka syknięć wywołanych szczypaniem przy oczyszczaniu ran. Louis bardzo nie lubił takich chwil, jego największym marzeniem jest po prostu ujawnić się i żyć jak zwykła para, a Harry? Harry po prostu nie był na to gotowy. Może w głębi duszy bardziej liczył się dla niego sport, a nie jego narzeczony? Nawet jeśli tak było, to na pewno się do tego nie przyzna, bo przecież nie chce zranić Louisa a już na pewno nie chce go stracić.
Kolejne dni mijały szybko, a następna walka zbliżała się wielkimi krokami. Rany chłopaka nie wyglądały już tak strasznie, więc spokojnie chodził na treningi i robił to co kochał. Niestety kiedy wracał do domu nie było już tak kolorowo, Louis praktycznie się do niego nie odzywał a o ciepłym posiłku przygotowanym przez swojego chłopaka mógł zapomnieć. Zastanawiał się w jaką stronę zmierza ich związek, przecież z miesiąca na miesiąc powinni być bliżej siebie, miłość powinna kwitnąć a w tym przypadku było zupełnie odwrotnie. Kiedy pewnego razu wrócił z treningu i nie zastał w domu starszego chłopaka, rozważał czy nie przygotować mu czegoś do jedzenia. Na szczęście szybko przypomniał sobie jak skończyły się jego ostatnie wyczyny w kuchni i odpuścił. Postanowił otworzyć wino i zamówić coś z dostawą do domu, jak na Harry'ego przystało sprawdził w internecie jak ładnie ustawić wszystko na stole, jakie dodatki wybrać i całą resztę. Efekt końcowy był na prawdę fajny, pozostało mu tylko czekać na Louisa. Był trochę zestresowany bo przecież praktycznie nie rozmawiali i jakoś trzeba było przełamać te lody, dlatego postanowił wysłać mu zdjęcie mms-emDo LouLou:
Czy masz ochotę na sajgonki? Kuchnia jest cała ja też, czekam.
Na odpowiedź nie czekał długo.
Od LouLou:
Jadłem na mieście, będę późno i jutro musimy pogadać.Harry na prawdę chciał dobrze a wszystko wyszło jak zwykle, wypił całą butelkę wina zjadł swoją porcje jedzenia i położył się spać. Nawet nie chciał myśleć o czym Louis chce z nim pogadać po prostu zasnął gdy tylko znalazł się w łóżku.
Ranek nie był taki jakiego się spodziewał Harry, po Louisie nie było ani śladu. Początkowo szukał go w mieszkaniu ale szybko dotarło do niego, że jego chłopak pierwszy raz nie wrócił na noc. Nie zastanawiał się długo od razu wybrał jego numer telefonu, pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci i zaspany głos Louisa...
-Halo
-Louis gdzie jesteś, nie wróciłeś na noc co się dzieje? Wszystko z tobą ok?
-Jestem u Liama, wszystko w porządku będę w domu po obiedzie.-Jak się spało maluchu? -Harry usłyszał w tle męski głos, nie miał siły na kontynuację tej rozmowy, od razu w jego głowie pojawił się widok Louisa z innym mężczyzną. Może za dużo sobie pomyślał, ale to tak bardzo bolało, rzucił telefon na łóżko i zakopał się pod kołdrą. Przez chwilę zastanawiał się co to wszystko miało znaczyć ale nic sensownego nie przyszło mu do głowy, dopiero kiedy usłyszał jak Louis wchodzi do ich mieszkania szybko wstał i ruszył w jego kierunku.
-Martwiłem się o ciebie!
-A to mi nowość, ja martwię się o ciebie za każdym razem kiedy idziesz na trening, boje się gdy masz sparingi. Dlaczego nie powiedziałeś mi prawdy?Teraz Harry miał małą zagwozdkę, o czym mu nie powiedział? Sądził, że to jego chłopak ma przed nim coś do ukrycia, jednak zapomniał o jednym małym szczególe...
-Prawdy? Co masz na myśli? Jak na razie to ty nie mówisz mi wszystkiego, to ty zniknąłeś na noc bez słowa.
-Ok, czyli nie chcesz się przyznać, więc ci to ułatwię. Słyszałem twoją rozmowę z trenerem, wiem co ryzykujesz walcząc. Dlaczego do cholery nie powiedziałeś mi, że mogą cię tam zabić albo poważnie uszkodzić. To jakieś szemrane walki, na czarnym rynku? Harry w co ty się wpakowałeś?
-Louis to nie tak, przecież to boks sport, w którym łatwo o kontuzje, trener tak do nas mówi, że walczymy o życie żeby nas zmotywować.
-Nie brnij w to kłamstwo dalej, wystarczy, że do tej pory mnie oszukiwałeś. Przykro mi, ale sam zmusiłeś mnie do tego. Musisz z tym skończyć.
-Louis wiesz, że nie mogę, ten sport to całe moje życie.
-Więc od tej chwili w twoim życiu nie ma już dla mnie miejsca.
Louis szybko wyminął go i poszedł do sypialni. Nie mieszkali tu długo, więc jeszcze nie przyzwyczaił się do tego miejsca, dlatego spakował tylko swoje ubrania i szybko udał się do wyjścia.
CZYTASZ
Fighter - Larry
FanficSport nie jest dla mięczaków, trzeba mieć jaja aby móc wyjść na ring i zwyczajnie obić komuś mordę. Ale co dzieje się w sytuacji kiedy musisz walczyć o przetrwanie? W boksie nie ma czasu na taktykę, liczy się refleks, spryt, siła i oczywiście twarda...