Rozdział 31

40 4 0
                                    

Dom.
-Derek weź poszukaj gdzie jest Alice-rzekłam-A ja ze Scott'em pójdę poszukać mojej torby.
-Dobra-Derek poszedł w głąb domu a ja na górę razem ze Scott'em
W moim pokoju był bałagan.....wszystko było porozrzucane..... Wystraszyłam się
-O matko!-krzyknęłam-Co tu się stało?
-Poczekaj....czuje obcy zapach-rzekł Scott i zaczął się zbliżać do łóżka....powoli podnosił kołdrę.
-Kto to?-Scott zauważył ciało. Ja szybko do niego przybiegłam..... To była Alice.....cała zakrwawiona......miała dziurę w brzuchu.....Zaczęłam płakać-Clary kto to? Nie płacz!
-To jest.....-upadłam na kolana-Alice....moja zastępcza mama.....zawołaj Derek'a-złapałam Alice za rękę która była cała sina.
-Derek! Szybko !-krzyknął Scott
Po paru sekundach przybiegł Derek.
-Co się jej stało?-krzyknął Derek łapiąc ją za rękę i płacząc
-To pewnie Argentowie tuż przed naszym spotkaniem.-rzekł Scott
-Trzeba ją pochować-rzekł Derek
Ja nic nie mówiłam.
....
-Nie powiedziałam jej nigdy ,że ją kocham.....nie powiedziałam jej ,że jest dobra dla mnie .....tylko się z nią kłóciłam a ona chciała dla mnie dobrze.....ja....ja za nic jej nie podziękowałam....teraz tak się głupio czuje.... Zapomnnieliśmy jej ochronić....tego by nie było-rzekłam
-Clary-usiadł przy mnie Scott-wiem jak się czujesz.....-złapał mnie za ramię- jej śmierć nie poszła na marne-przytulił mnie
-Dobra-Derek podniósł ciało Alice-idziemy ją pochować
-Gdzie?-rzekłam
-Tam gdzie twój ojciec Clary
-W lesie?
-Tak.
Poszliśmy do tego strasznego lasu co teraz zawsze mam z nim złe wspomnienia..
Scott wykopał duży i głęboki dół ponieważ Alice była wysoka.
..........
Derek ją pochował i zakopał dół.
Nie mogłam powstrzymać się od płaczu tak jak Derek.
-Obiecajcie mi jedno-rzekłam-Już nigdy więcej żadnych kłamstw.
Każdy kiwnął głową a mi zmieniły się oczy....chociaż tego nie chciałam
-Clary co jest?-krzyknął Scott
-Czuje .........niebezpieczeństwo-rozglądałam się wokoło
-Teraz?
-Czuje ,że zaraz ktoś tu wyskoczy-dobrze mówiłam
W tym momencie pojawił się człowiek. Mężczyzna dorosły, umięśniony i wysoki.
-Clary.....super ,że rozpoznajesz niebezpieczeństwo. Gratulacje-rzekł mężczyzna
-Co? Skąd mnie Pan zna?-rzekłam patrząc na wszystkich
-Clary....to jest....Peter Hale-rzekł Derek-Nasza rodzina
-Co? Kolejne kłamstwo?
-Nie ...tylko ,że kiedyś znikł.
-A co jeśli on zabił Alice? Czemu nagle oczy pokazały mi ,że jest niebezpieczeństwo?
-O jaka mądra-Peter podszedł do nas-Co jedyna Gamma i myśli ,że jest od każdego mądrzejasza.....Niestety tak nie ma.
-Jeśli ty ją zabiłeś to obiecuje ,że tego pożałujesz
-I co mi zrobisz?
-Nie wiesz na co ją stać-rzekł Derek
-Czyli ty ją zabiłeś?-rzekł Scott
Szybko od Petera wzięłam z jego kieszeni sztylet.
-Ty ją zabiłeś-rzekłam
-Nie-odpowiedział
-Bije ci serce ......czuje to
-Nie masz na to dowodów
-Ja?....to się grubo mylisz-wzięłam szybko sztylet i udeżyłam go Petera w serce-Nie jesteś moją rodziną i nigdy nią nie będziesz .....-Dobiłam go jeszcze bardziej raniąc jego szyje moimi pazurami.
On od razu upadł .
-Nikt nie zadziera ze mną!-krzyknęłam-wracamy do domu.
Podczas drogi do domu Derek powiedział
-Osobiście ci powiem ,że Petera miałem zabić już wcześniej ale ty to zrobiłaś....i widać ,że walczysz o sprawiedliwość....i on ją zabił bo ją kochał a ja mu ją odebrałem.
-Wiesz co daj mi spokój.... Chce mieć jeden dzień bez kłamstwa.-rzekłam

Życie W Nadziei. Zabójcza PrawdaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz