Rozdział 11

73 6 0
                                    

Po zakończonym spotkaniu ja z Ian'em poszliśmy do najbliższej kawiarni.
-Ian czy mógłbyś jutro po szkole poświęcić mi czas na samooborone?
-Clary ale jesteś wilczycą ty masz pazury i kły.....wystarczy jeden ruch i jest po nim.
-Wiem ale tak na wszelki wypadek.
-Clary jeśli tak bardzo chcesz to nie ma problemu .
-Boże dziękuje ....po prostu się boję.
-Słuchaj ......ja nie chce aby coś ci się stało.
-Dlaczego? Znasz mnie tylko trochę.
-I to trochę starczyło aby cię pokochać.
-Oooooo....nie wiem co mam powiedzieć.
-Nic nie mów....tylko wiedz ,że zrobię wszystko by cie uratować.
Alex wszedł do kawiarni.
-O Clary tu jesteś.....i Ian-rzekł Alex
-Alex powiedziałam ci ,żebyś się do mnie nie zbliżał-odpowiedziałam 
-Ale chce pogadać.
-Ale ja nie chce.
-Clary.
-Alex słyszałeś co powiedziała-krzyknął Ian-nikt cie tu nie chce. Wypad.
-Ejej uważają sobie kto tu jest Alfą?
-Alex nie boję się ciebie. A ty nie zabijesz jej bo jest silniejsza od ciebie.
-Ian co ty wygadujesz ja jestem Alfą.
-Wynoś się bo poleję się krew-krzyknął Ian
-Pfff....-Alex rzekł i poszedł
…..
-Mam go dosyć-rzekłam
-Clary widzisz jako z niego Alfa? To jest nic ...zero....ale dla bezpieczeństwa odprowadze cie do domu Okej?
-Okej Ian.
...........
Dom.
-Clary gdzie ty byłaś?
-Alice na kawie.
-Z Alex'em?
-Nie nawet na niego nie chce patrzeć.
-Dlaczego?
-Nieważne.... Byłam z Ian'em
-Słuchaj czuje ,że coś przed nami ukrywasz Clary .....powiedz nam to.
- Ty Alice i twój mąż nie chce ,żeby cokolwiek ......po prostu nie chce ,żebyście o mnie nic nie wiedzieli......Okej? To są moje prywatne sprawy.
-A innym mówisz!
-Bo wy właśnie nic o mnie nie wiecie.....i chodzi o to ,że jesteśmy tej samej krwi......po prostu chce żeby tu była mama.
-Jezu dziecko skończ z tym! Takich rodziców nie ma! I już nie będzie nigdy ! Rozumiesz! Nie ma ich więc przestań o nich mówić! To było 5 lat temu!!!
-Wiesz co....teraz to stworzyłaś sobie wroga....zraniłaś moje uczucia......a ty za nie zapłacisz! Poza tym oni zawsze będą w moim sercu!
-Dziecko ty jesteś teraz pod moją opieką...hm! Więc marsz mi do pokoju i nigdzie już nie wychodzisz !
-Nie.!
-Co powiedziałaś?
-Nie .!
-Odszczekaj to.
-Nie.
-Zaraz cie zabije chyba!
-Nie boje się ciebie...... Nie jestem człowiekiem i ty też.
-Co? Kim ty jesteś?
-Czymś co jak zdenerwujesz  to może zabić więc ty lepiej odszczekaj to co powiedziałaś o rodzicach.
-Muszę cię do psychiatryka zabrać. Eichen House.
-Co??? Nie ! Masz tego nie robić!
.........
-Halo? Czy do dzwoniłam do Eichen House!-rzekła Alice
-Tak
-To poprosze zabrać moje dziecko pod państwa opiekę ....
-Dlaczego?
-Zachowuje  się psychicznie
-Dobrze już do państwa jedziemy... Tylko proszę podać adres.
Gdy to usłyszałam pobiegłam w stronę lasu........
Wiedziałam ,że biegł za mną mąż Alice , Jace.
-Masz stanąć! -krzyczeli ludzie od Psychiatryka-Albo będziemy strzelać!
Wystraszyłam się tego i stanęłam.
-Ładnie to tak uciekać z domu?-rzekł pan-teraz idziemy do nowego domu-zaczęli mnie ciągnąć i szarpać do samochodu.

Życie W Nadziei. Zabójcza PrawdaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz