6.

156 22 5
                                    

Zapadał zmierzch. Na horyzoncie widać było jeszcze trochę słońca. Piękny widok. Siedziałam po turecku na łóżku i czytałam jakąś gazetę z informacjami co się dzieje w naszej okolicy. Moją uwagę przykuł artykuł o zaginionym chłopcu, który wyszedł z domu i już do niego nie wrócił. Rodzina zrozpaczona, prosi o jakiekolwiek informacje. Poczułam mały strach. A jeśli wampiry albo wilkołaki mają z tym zdarzeniem doczynienia? Wzięłam czasopismo i zeszłam do kuchni je odłożyć, a przy okazji wziąść szklankę wody oraz jabłko. Wróciłam do pokoju, postanowiłam, że jeszcze raz spojrzę przez okno. Spojrzałam i przestraszyłam się.
- Kurwa.- na drzewie siedział Dante i mi się przyglądał. Odwróciłam się, zamknęłam drzwi na klucz po czym podeszłam i otworzyłam okno.- Czy ty chcesz abym dostała zawału?
- Przepraszam.
- Czemu przyszedłeś?
- Mówiłem ci, żebyś się mnie spodziewała.- odpowiedział.
- Ale nie sądziłam, że przyjedziesz w nocy.
- Przypominam, że noc jest naszą porą. A poza tym podobno miałem opowiedzieć ci o mojej przemianie. No chyba, że nie chcesz?- spojrzał na mnie.
- No jasne, że chcę.- udałam obrażoną i usiadłam na łóżku. Odłożyłam szklankę na szafce, a jabłko zaczęłam jeść.- Siadaj.
Odwrócił się, zamknął okno po czym ruszył w stronę łóżka. Usiadł po drugiej stronie i przez chwilę mi się przyglądał.
- Smacznego.
- A dziękuję.- odpowiedziałam posyłając mu uśmiech.- No to od czego zaczniesz?- spytałam.
- Od wydarzeń przed wojną. No więc jak już dobrze wiesz wojna toczyła się między północą a południem. Ja jako silny i zdrowy mężczyzna dostałem wezwanie, abym zjawił się w najbliższym oddziale wojska. Musiałem walczyć, a ja się nawet ucieszyłem bo zawsze chciałem być żołnierzem. Początki były trudne. Codziennie mieliśmy ćwiczenia, które miały wspomóc naszą kondycję fizyczną. Trwało to może z dwa tygodnie. Potem mogłem wrócić do rodziny i się z nią pożegnać. Było to nasze ostatnie spotkanie.
- Tak mi przykro.- złapałam go za dłoń i spojrzałam w oczy.
- Przez te wszystkie lata zdążyłem się z tym pogodzić. Po jakimś tygodniu, może dwóch od rozpoczęcia moich działań na polu bitwy, zostałem ranny. Jakiś mężczyzna mnie uratował i powiedział innym, że zabierze mnie do miejsca, w którym pomagają rannym. To było kłamstwo! Zabrał mnie do jakiś podziemni i posilił się mną. Stwierdził, że moja krew jest bardzo smaczna, wręcz niespotykana. Po tych słowach kazał mi napić się jego. A ja ze strachu to zrobiłem. Potem zaczął wysysać to co jeszcze zostało. Straciłem przytomność. Straciłem życie. Obudziłem się w jakimś potrzasku, pudle. Zaczęłem się szarpać i po sekundzie je rozwaliłem. Byłem spragniony. Spragniony krwi. Próbując znaleźć jakiegoś nieszczęśnika natrafiłem na wampira, który mnie przemienił. Niósł on ze sobą ciało. Rzucił mi je pod nogi i kazał pić, a ja nie protestowałem. Wytłumaczył mi, że mam się posilać jedynie na martwych. I w taki sposób, aby nikt nie widział.
- Znasz nadal tego wampira?- spytałam.
- Tak. Jest to twój dziadek. On mnie wszystkiego nauczył.
- Czyli to prawda? On drąży jedynie do swoich korzyści?
- Tak. To prawda. Większość wampirów to robi.
- A ty?
- Ja? Czasami.
- A czy w związku z tym zadaniem ze mną będziesz miał jakieś korzyści?
- Nie.
- To czemu nadal się trzymasz ze mną? Czemu mi opowiadasz o swojej przeszłości?
- Bo cię lubię.- pochylił się nade mną i mnie pocałował.
- Przemień mnie.
- To nie jest odpowiedni moment.
- Czemu?!
- Bo w domu są ludzie. To dla nich możesz stwarzać zagrożenie. Nie każdy podczas pierwszej krwi jest w stanie się pochamować. Były przypadki, że niektórzy atakowali. Nie chcę abyś zrobiła coś czego będziesz żałowała.
- No dobrze. Zostaniesz jeszcze trochę?- zapytałam się.
- Oczywiście.
Zmieniliśmy pozycje na leżącą. Oparłam głowę o klatkę piersiową chłopaka, a rękę położyłam na brzuch. On za to położył na moim ramieniu. I leżeliśmy. Do tego momentu aż w końcu zasnęłam.

CursedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz