Pożegnałam się z chłopakiem i poszłam dalej.
- Dante?- powiedziałam.
- Jestem tutaj.- spojrzałam w bok i napotkałam czerwone oczy.- Tęskniłem.- podszedł bliżej i próbował mnie pocałować, ale ja się odsunęłam.
- Zabierz mnie do domu.- powiedziałam.
Wampir podszedł do mnie, podniósł, przytulił i zaczął biec.
Muszę przyznać, że bardzo mi się to podoba. Uczucie wolności, miłości i strachu.
- Na polane. Chodźmy na polane.
Nic nie powiedział. Dalej biegł.
Nie wiedziałam jak teraz będą wyglądać nasze relacje. Jedno jest pewne. Nie będzie tak jak wcześniej. Nie zakocham się w nim z powrotem. Nie mogę tego zrobić. Ale czy naprawdę go nie kocham?
Ustaliśmy. Wampir mnie puścił, a ja odeszłam kilka kroków od niego.
- Dziękuję.- powiedziałam.
- Nie musisz mi dziękować. Wręcz przeciwnie. To ja powinienem ci dziękować za to, że się odezwałaś do mnie. Ja nie chciałem, żeby to tak wyszło z twoim dziadkiem. Ja-ja... To znaczy... Przepraszam.
- Nie chcę o tym rozmawiać.
- A wybaczysz mi chociaż?- spytał się, a w jego oczach można było dostrzec smutek.
- Księżniczka nigdy nie wybacza. Ona zawsze pamięta.- powiedziałam.
- Um... Ja po prostu... Przepraszam. Naprawdę przepraszam.
- Było mi ciężko. Tak na prawdę przykro. Zraniłeś mnie.- spojrzałam mu prosto w oczy. Chciałam aby ujrzał we mnie gniew. Chciałam aby cierpiał, lecz sama mogłam go zranić tylko słowami.- A teraz dziękuję Ci za to, że mnie tu przyprowadziłeś.
- Proszę. Zawsze do usług.
- A w związku z usługami to mam pytanie.
- Jakie?
- Mogłabym trochę twojej krwi?
- Nie sądzę, że jest to dobry pomysł. Ostatnim razem straciłaś panowanie nad sobą.
- Ale tym razem będzie inaczej.
- Nie zrobię tego. Nie mogę. Sumienie mi nie pozwala.
- Sumienie?! A czy ty wiesz, że coś takiego istnieje?- powoli zaczynałam podnosić głos.- Nawet nie wiesz jak ja się czułam w ostatnim czasie! To nie ty płakałeś jak głupi bo ktoś cię wykorzystał! Nie ty się odizolowyałeś od bliskich! To nie ty się głodziłeś!- zaczęłam krzyczeć, a na moich oczach pojawiły się łzy.- Nawet nie wiesz co to jest cierpienie, a tym bardziej sumienie.
- Nie wypowiadaj się na temat, o którym nic nie wiesz. Do twojej informacji wiem co to cierpienie, a sumienie posiadam. Lepiej przyznaj się, że nie chcesz mnie zrozumieć. Robię to co robię i moich czynów już nie cofnę. Staram się być jak najbardziej łagodny, ale siedzi we mnie krwiorzercza bestia, którą ciężko okiełznać. Byłaś, jesteś i będziesz jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Moja przyjaciółka, moja miłość, mój promyczek nadzieji.
Musiałam przyznać, że te słowa zrobiły mi dobrze. W mojej głowie pojawiła się myśl, że może jednak jego słowa są szczere, ale musiałam nadal pamiętać, że mógłby to być kolejny podstęp. Muszę być czujna. Muszę poczekać na dalszy rozwój wydarzeń.
- Aww... Jakie to słodkie. A teraz zadam ci jeszcze raz to samo pytanie. Dasz mi tą krew?- powiedziałam ze spokojem.
- A ja jeszcze raz odpowiem, że nie.
- Nie dajesz mi innego wyboru. Wiedz, że gdyby nie twój upór nie musiałabym tego robić.
- O czym ty mówisz?- spytał zdezorientowany.
- Jako księżniczka rozkazuję ci żebyś dał mi swoją krew!- powiedziałam z powagą i chyba z wyższością.- W tej chwili.- do końca nie byłam tego pewna czy się uda, lecz musiałam spróbować.
W jego oczach można było dostrzec smutek, żal i... rozczarowanie? Przysunął swój nadgarstek do ust po czym go ugryzł. Wampir wysunął rękę, z której ciekła krew w moim kierunku. Podeszłam do niego, złapałam za dłoń i łokieć, zbliżyłam swoje usta do nadgarstka i spojrzałam mu w oczy. Krew smakowała tak samo dobrze jak za pierwszym razem.
Z każdym łykiem czułam się coraz gorzej. Serce zaczęło mi bić jak szalone, a przed oczami wszystko wirowało. Cofnęłam się o krok do tyłu. Nagle uderzyła mnie fala ciepła.
- Emma?- spytał ze strachem.- Wszystko w porządku?
Nie odpowiedziałam. Oddychanie zaczęło sprawiać mi trudność. Upadłam na ziemię. Spojrzałam na niebo i usłyszałam krzyk Dantego.