17.

61 14 4
                                    

Pov. Dante

Szczerze to nie spodziewałem się, że wczorajsze spotkanie przebiegnie tak w miarę sprawnie. Aczkolwiek byłem nieco zdziwiony tym, że chłopak nie wiedział podstawowej informacji dotyczącej wilkołaków. Niezłe posunięcie ze strony Blacka. Czyżby niewiedza innych miałaby zapewnić mu dłuższe panowanie? A może sądził, że nic się nie stanie z pominięciem tak bardzo istotnej kwesti? Mniejsza z tym. Muszę zadbać o to, aby dobrze rozplanować najbliższy czas. Muszę spędzić z Emmą tyle ile się da. Muszę jej opowiedzieć o wszystkim o czym powinna wiedzieć. Muszę się wybrać na polowanie. Nie jest to zbyt bezpieczne oraz rozsądne, aby robić to o tej porze, ale nie mam innego wyboru.
Zatrzymałem się. Postanowiłem zadzwonić do Sama.
- Halo?
- Możesz coś dla mnie zrobić? Miałbyś na oku Emmę?
- No spoko stary, ale dlaczego?
- Postanowiłem zapolować.- powiedziałem, a następnie rozłączyłem się. Wznowiłem bieg. Nie chciałem zbytnio się oddalać. Zazwyczaj polowałem w odległości co najmniej stu kilometrów, ale w tej sytuacji musi wystarczyć mi sąsiadujące miasto. Może znajdzie się jakiś bezdomny, albo przestępca. Po niecałych piętnastu minutach dotarłem na miejsce. Mój szybki bieg zmieniłem na zwykły chód. Chciałem mieć to już za sobą i siedzieć znów u boku Emmy. Skierowałem się ku centrum owego miasta. Za swój cel wybrałem pobliskie restauracje. Po prawie godzinnym poszukiwaniu zaczynałem tracić cierpliwość. Gdzie bym nie poszedł tam pusto. Dzień po woli zaczynał ustępować nocy.
- Za długo mi to schodzi. Muszę spiąć dupę i zakończyć to.
Powinienem to był zrobić później. Nagle z moich zamyśleń wyrwał mnie dźwięk stłuczonego szkła. Skręciłem w pobliski zaułek, po czym ujrzałem dwóch mężczyzn. Kłócili się. Ten pierwszy wyglądał na typowego dresa, zaś ten drugi na osobę bezdomną.
Gratulacje Dante! Dwie pieczenie na jedynym ogniu. Bardzo dobrze.
Upewniłem się, że nie ma nikogo kto mógłby zobaczyć za dużo i podbiegłem do mężczyzn  naturalnym wamiprzym biegiem. Złapałem najpierw dresa za głowę po czym skręciłem mu kark, następnie zrobiłem to samo z starszym mężczyzną. Chwyciłem ich za ręce i zaciągnąłem ciała dalej. Konsumpcję zacząłem od młodszego. Przegryzłem jego skórę na szyi, zacząłem ssać. Krew nie była zbyt pyszna, można było wyczuć w niej alkohol. Da się do tego przywyknąć, gdyż prawie co druga osoba, która staje się moją ofiarą zawiera go we krwi. Gdy Upewniłem się ze nic już nie zostało w tym młodym człowieku, przeszedłem do staruszka. Jego krew była z jednej strony lepsza bo nie zawierała w sobie alkoholu, zaś z drugiej miał niedobór żelaza. No cóż, czego ja się mogłem spodziewać? Po skończeniu bezdomnego mężczyznę ułożyłem wśród kartonów wyciągniętych z pobliskiego konteneru. Wyglądało to nawet przekonująco. Mężczyzna bez domu próbował zrobić sobie prowizoryczne miejsce na sen, lecz jego organizm nie wytrzymał temperatury. Z dresem jest trochę gorzej. Mógłbym go zostawić w kontenerze na śmieci, a w nocy wrócić i zabrać ciało. Jednak i to niesie ze sobą spore ryzyko.
Otworzyłem kontener, a następnie wrzuciłem tam ciało chłopaka. Dla większej pewności przysypałem je śmieciami.
Po zakończeniu owej czynności chciałem wrócić jak najszybciej do Emmy. Przez miasto szedłem zwyczajnym ludzkim chodem, a po przejściu stosownej odległości zacząłem biec.

***

Gdy wróciłem do miasta udałem się do Dziupli tylko po to, by się przebrać. Gdy byłem już gotowy mogłem w końcu udać się do mojej ukochanej oraz naszego dziecka. Po przebiegnięciu stosownej odległości musiałem odnaleźć Sama.
- Sam!- powiedziałem nieco głośniej.
- Jestem.- odpowiedział mi wampir.
- Wielkie dzięki stary. Gdyby nie to ty nie wiem co bym zrobił.
- Nie musisz dziękować. Najedzony?
- Oczywiście.- odpowiedziałem.
- Zatarłeś ślady?
- Prawie. W nocy muszę jeszcze raz się tam przejść bo schowałem jedno ciało do kontenera na śmieci, a drugie leży tuż obok w kartonach.
- Głupi jesteś? A jak ktoś je znajdzie? Nie pomyślałeś o tym? Dwa ciała na raz. Ty skończony idioto!
- Nie pouczaj mnie, smarku.- mówiąc to zacząłem się śmiać, a wampir nie został mi dłużny.
- Przestań. Dzieli nas zaledwie trzydzieści osiem lat.
- No właśnie, trzydzieści osiem. Ja przecież mógłbym być twoim ojcem.
- Oj dobra tatuśku, gdzie masz to ciało?- spytał się Sam.
- Nie trzeba, sam to zrobię. Już wystarczająco dużo dzisiaj dla mnie zrobiłeś.
- Ale nie ma żadnego nie trzeba, gdzie ono jest?
- Eh... Przy tej chińskiej knajpce.
- Dobra, załatwione.
- Dzięki.- powiedziałem, lecz wampira już nie było.
Skierowałem się w stronę domu. Nie wyczułem, aby ktoś w nim był więc wszedłem przez drzwi, które o dziwo były otwarte. Zamknąłem je i weszłem po schodach na górę. Swoje kroki ukierunkowałem do pokoju dziewczyny. Leżała na łóżku tak samo jak przez ostatnie miesiące.
- Witaj piękna.- powiedziałem i pocałowałem ją w czoło.- Jak widzę mamusia zmieniła ci kroplówkę. Zaskakujące.
- Przepraszam, że jestem dziś o wiele później niż zwykle, ale musiałem się pożywić. Przez ten czas Sam sprawował opiekę nad tobą. To dobry chłopak. Zawsze będę mógł go poprosić aby pilnował twojego bezpieczeństwa.
Opowiadałem Emmie o wszystkim o czym powinna wiedzieć. Czasem wspominałem o swoim człowieczym życiu, a czasem wampirzym. Mówiłem jej jak przebiegała władza za panowania jej dziadka, a jak jest teraz gdy jej matka to robi. Wspominałem co się dzieje u wilkołaków, a także powiedziałem jej, że jej rodzeństwo jest potomstwem Philipa Blacka.
- Towarzyszę ci już od bardzo dawna. Odkąd byłaś jeszcze dzieckiem. Byłem twoim ochroniarzem, oczywiście z rozkazów twojego dziadka. Cztery lata temu zaproponował mi, że ktoś inny mnie zmieni lecz ja odmówiłem. Nie mogłem Cię zostawić. Byłem tobą zauroczony. Z czasem po prostu zakochałem się. Próbowałem pozbyć się tego uczucia. Nawet przez jakiś czas to właśnie Sam cię pilnował. Na próżno. Wytrzymałem tylko dwa tygodnie. Teraz z biegiem czasu wiem jedno, że gdyby było to możliwe to chciałbym wziąść z tobą ślub lecz jednak się nie da. Mogę ci jedynie obiecać swoją czystość co do innych kobiet.
- Chciałbym założyć z tobą rodzinę. Chcę aby Archie, nasz syn miał brata lub siostrę. Chciałbym spędzić z tobą całą wieczność.
Pocałowałem dziewczynę w dłoń, a następnie ułożyłem ją w poprzednią pozycję.
W momencie, gdy myślałem nad tym, że ten dzień zakończy się w ten sam sposób jak każdy inny, stało się coś zupełnie niespodziewanego. Drobne palce Emmy drgnęły, a wody płodowe odeszły. Nie wiedząc co mam zrobić zadzwoniłem do Sama z wiadomością, że ma mi załatwić lekarza, a dosłownie chwilę potem wybrałem numer Andy'ego informując go, że to właśnie dzisiaj musimy pozbyć się Blacka.

CursedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz