14.

65 11 1
                                    

Siedziałem i czekałem na wilkołaka. Przyznam, że na chwilę obecną jest moją jedyną deską ratunku. Jeżeli marzy mu się władza z pewnością nie będzie stawiał oporów. Gdy Emma się obudzi będzie w nowym lepszym świecie. Świecie, w którym będzie rządzić, nie będzie miała potencjalnych wrogów, a więc nikt jej nie będzie chciał zabić. Będzie mogła prowadzić normalne życie jako szczęśliwa matka. Matka mojego dziecka. Mojego syna.
- Nie przyszedłem tu dla rozrywki, więc streszczaj się.- odparł wilkołak, po czym usiadł na krześle.
- Jakże miło Cię widzieć.- odparłem z sarkazmem.- Nie będę owijał w bawełnę, spotkaliśmy się tu po to aby zapewnić bezpieczeństwo Emmie. W swoim obecnym stanie jest zupełnie bezbronna i musimy ją chronić.
- Dzień dobry. Podać coś?- podeszła do nas młoda kelnerka, na moje oko 20-letnia.
- Poprosimy dwie herbaty.- odpowiedziałem. Kelnerka zanotowała to i odeszła.
- Chronić przed kim?- spytał się wilkołak.
- Przed jej matką i wujem.- odpowiedziałem.
- Kpisz sobie? Przyszedłem tutaj tylko po to, aby usłyszeć, że jej własna matka i wuj chcą jej zrobić krzywdę? Jesteś pewien, że nie masz żadnych problemów z głową?
- Mów co chcesz, rób co chcesz, ale jeśli Emmie spadnie włos z głowy to zajebie Cię gołymi rękami, przypalając metalem.- odparłem gniewnie.
- Aha, czyli spotkaliśmy się tutaj tylko po to abyś mi pogroził? Masz jeszcze coś do powiedzenia? Bo jeśli chodziło tylko o to, to było mi to powiedzieć przez ten jebany telefon.
- Czy ty jesteś taki głupi?! Czy nie widzisz co się tutaj do cholery wyprawia?!
- Oto państwa zamówienie. Życzę smacznego.- dziewczyna podeszła do nas znowu i położyła dwie filiżanki na stoliku.
- Do czego teraz dążysz bo nie wiem?- zapytał się chłopak.
- A to, że matka Emmy ciągle bywa u was to nie jest dziwne?
- Jasne, że nie. Są rodziną więc nic w tym dziwnego.
- Dla jasności, oni nie są rodziną. Wasza alfa i Emma to rodzina, nie Jane. Ojciec dziewczyny nie brał ślubu z tą kobietą. Między nimi jest taka rodzina, jak między tobą a mną.
- Możliwe. Skoro brak pomiędzy nimi spokrewieństwa to może się przyjaźnią.
- Taa... Przyjaciele z korzyściami? Oni mają ze sobą romans. Nie wiem od jak dawna, ale wiem że trwa to już bardzo długo.
- Nie moja sprawa. Są dorośli robią co chcą.- odparł. Jak widzę będzie ciężko go przeciągnąć na swoją stronę.
- A to nie jest wcale dziwne, że ona ma męża. Pomyśl, jej mąż jeździ w delegacje, a ona biega do innego, do wilkołaka. I nadal uważasz ją za dobrą kobietę?
- Może po prostu już go nie kocha? Tak się czasami zdarza. Takie jest życie.
- To dlaczego się z nim nie rozwiedzie?- powiedziałem.
- Skąd mam to wiedzieć?
- Dobra mniejsza z tym. A wiesz, że ona jest w połowie wampirem?
- A skądże.- odparł zdziwiony.
- A teraz posłuchaj dokładnie. Jej ojciec przewodził dużym i potężnym stadem...
- Przewodził?
- Tak, przewodził. Działo się tak zanim ona nie zleciła jego zabójstwa. Jaka córka tak postępuje? No pytam się ciebie, jaka? A więc teraz jest ich prawowitą królową. Co za tym idzie, Emma i nasze dziecko są jej następcami. Zaraz po porodzie mam zamiar przemienić Emmę. Wtedy będzie wystarczająco silna, aby objąć władzę nad tą całą chmarą, a przecież to wiadome, że wampiry będą się słuchać wampira a niżeli człowieka. Skoro pozbyła się ojca to z łatwością pozbędzie się córki w śpiączce.
- To co mówisz jest czystą głupotą. Nie masz żadnej pewności, że tak się wszystko stanie. To są twoje absurdalne wymysły.
- Nie żadne wymysły tylko podejrzenia. Mam jeszcze jeden domysł. Sądzę, że rodzeństwo Emmy są dziećmi waszego alfy. Więc będą się starali zrobić z nich następców wampirów i waszej watachy.
- To niemożliwe.
- Pamiętaj, że niemożliwe zawsze jest możliwe. I właśnie tu chcę Cię prosić, abyś przeszedł na moją stronę. Żeby chronić Emmę. A przy okazji możesz zostać nową alfą. Stwórzmy w miarę bezpieczny świat. A dziewczyna sama zdecyduje z kim będzie nim rządzić.
- Gdybym się zgodził, to jakie miałbym zadanie?
- Zebranie jak największej ilości wilkołaków, którzy będą po naszej stronie.
- Muszę to przemyśleć. Odezwę się jeszcze w tej sprawie.- wstał i skierował się do wyjścia.
Poczekałem jeszcze chwile, po czym wyciągnąłem telefon i wybrałem numer kumpla.
- Rybka połknęła haczyk.

CursedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz