*watch it!
W tym rozdziale może być lekko emocjonalnie, więc proszę przygotować psychikę cx*
- Dlaczego nie zostałeś w środku?
- To długa historia, której prawdopodobnie nie masz ochoty słuchać. A dodatkowo, nie jestem w nastroju na myślenie o tym, co się właśnie stało – informuje i w tym momencie mogę się bliżej zapoznać z tą cudowną, popularną rzeczą o nazwie „niezręczna cisza".
Kaszlę. On pociąga nosem. Wyciąga z kieszeni telefon. Na wygaszaczu ma zdjęcie Billie'ego Joe Armstronga.
Otwiera Snapchata. Po zobaczeniu kilku pierwszych zdjęć wrzuca komórkę z powrotem do kieszeni i śmieje się głośno, nerwowo i nienaturalnie. Zakrywa twarz dłońmi i drży krótko.
Jakoś nie widzi mi się pytanie go, co się tam wydarzyło.
Podnosi się z chodnika i wyciąga do mnie rękę, jakby chciał pomóc mi wstać.
- Może po prostu odprowadzę cię do domu... - pociągnięcie nosem. – I wszyscy skończymy ten idiotyczny dzień?
Patrzę na jego dłoń, jakby miał mnie nią zaraz udusić.
Wstaję bez jego pomocy.
- Ok.
-Dzięki, że się tutaj pofatygowałeś!
- Nie ma problemu – wzrusza ramionami.
Jeśli mam być szczera, nawet nie zwracał na mnie uwagi. Miał w uszach słuchawki, czytał creepypasty i od czasu do czasu przejmująco pociągał nosem. Wydawałoby się, że niezbyt obchodziło go moje istnienie. Ale nie tylko moje; wyglądał, jakby nie obchodziło go nic, poza jego telefonem.
- Masz ładny dom – oświadcza,nie okazując żadnych emocji. To druga rzecz, jaką do mnie powiedział, odkąd zaczęliśmy iść w stronę domu.
- Dziękuję – uśmiecham się do niego, ale jego twarz wciąż wygląda tak samo.
Nawet nie drżą mu mięśnie.
Macha ręką (kogo ja okłamuję, on tylko ją podniósł) na pożegnanie i odwraca się, by wrócić do swojego domu i zrobić cokolwiek ma do zrobienia. – Um, Trick? – mówię cicho, usiłując zatrzymać go chociaż na chwilę.
Po cholerę ja to robię?
Staje jak skamieniały. Jego głowa wolno odwraca się, by ujrzeć mnie,stojącą naprzeciwko drzwi do mojego domu, z uniesionym głupkowato palcem i nadzieją w oczach.
No i, jakby tego było mało, zamarzającą.
RZECZ JASNA nie pożyczył mi swojego płaszcza jak prawdziwy...
Gentleman.
- Co się tam stało? Jakoś nie chce mi się wierzyć, że wyszedłeś z imprezy Craiga tylko dlatego, że nazwali mnie zdzirą.
Nawet już się na mnie nie patrzy.
- Może kiedy indziej, Maeby – odpowiada i oficjalnie odchodzi, śmiejąc się sam do siebie.
- O. Mój. Boże. GDZIE ty byłaś?! – wrzeszczy Cindy. Rozmawiamy przez telefon i jest naprawdę-do-cholery-zainteresowana faktem, że nie było mnie na urodzinach C.
- Um. Źle się poczułam – kłamię.
Nie słyszała newsów od Imprezowych Goryli?
- Ojeju, biduś! A co dokładnie ci się działo?
CZYTASZ
That Odd Guy
Teen Fiction"To nieprawda, że on nie lubi ludzi. To ludzie nie lubią jego" Maeby Vincent, lat 16, wprowadza się do Londynu z typowej angielskiej wsi. W nowej klasie, w której aż roi się od książkowych "fejmów", poznaje "aspołecznego" chłopaka - Patricka Nichols...