"S k ł a m i ę"

538 55 53
                                    

//Cholera.

Jeśli powiem, że nic do niego nie czuję, to...

To...//

Skłamię.

Więc co ja mam w tym momencie ze sobą zrobić?

Czy powinnam udawać, że to wszystko to tylko zwyczajna znajomość podejrzany chłopak-dziwna dziewczyna? Czy może zaprzeczyć wszystkiemu, w co wierzył dotychczas i wszystkiemu, co zdążyłam palnąć?

Czy mam zaprzeczyć wszystkiemu, co zdążyłam palnąć, a w tym:

Tak, Craig. Zostanę twoją dziewczyną"?

Niemal czuję, jak jaśniejsze oko drga nerwowo w oczodole, a gałka ciemniejsza robi wszystko, żeby się zamknąć w skorupie powiek i na zawsze odciąć od tego wszystkiego, czytając teksty zapisane na wnętrzach moich powiek i błądzić w tej stronie oczodołu, w której zaczynasz widzieć złotawe błyski i odlatujesz, żegnaj.

Kłamca, kłamca, kłamca, wrzeszczą litery wypalone na moich oczach. Na moim czole pewnie też.

Ręce zaczynają mi się pocić. Nie wiem, czy powinnam cokolwiek mu mówić, czy może raz na zawsze zakopać się w kołdrze i wsadzić nos w laptopa.

Rozważmy plusy i minusy powiedzenia mu prawdy!

Minusy, Vincent: stracisz najlepszego chłopaka na świecie, o jakim będziesz mogła sobie potem tylko pomarzyć, z 200 miejsca w szkolnej hierarchii popularności (jesteś na nim tylko dlatego, że Louise cię nienawidzi) spadniesz na jakieś 400, a także zawsze istnieje szansa, że przez cały czas truł cię jakimiś swoimi lekami i tak naprawdę to nie zakochanie, a wieczny haj!

Plusy: nawet jeśli stracisz najlepszego chłopaka na Ziemi, to może zyskasz najlepszego chłopaka we Wszechświecie?

Zbieram w sobie wszystkie siły witalne i zaciskam pięści coraz mocniej i mocniej. Paznokcie pokracznie pomalowane na czarno wbijają mi się w dłoń.

- Tak. Czuję.

W jego oczach zapala się iskra, którą teraz trudno będzie mi zgasić.


- Nie no, gratuluje, właśnie wspięłaś się na wyżyny niebezpieczności, ba! spadłaś w rankingach szkolnych o jakiś miliard miejsc. I to w przybliżeniu. W zaokrągleniu w dół. Boże. Jesteś nienormalna. Ja cię.

Cindy skręca w stronę wejścia do Westfield, wielkiej galerii handlowej, w której mamy zamiar upolować stroje na dyskotekę w TĘ SOBOTĘ.

- No, to jak myślisz, w jakim sklepie znajdę strój Białej Królowej?

- Toys'R'Us?

- Nie żartuj sobie – popycha mnie.

- Ale ja nie żartuję?

Cindy głośno myśli, wymieniając wszystkie sklepy, jakie zna. W końcu, kompletnie na luzie i żartobliwie rzucam niby od niechcenia:

- Victoria's Secret.

Cins staje jak wryta.

- Powtórz.

- Nie – prycham.

- O matko, jak mogłam na to nie wpaść?! – wrzeszczy i wszczepia się w moje ramię. Wbiega razem ze mną po ruchomych schodach i rzuca się w stronę bieliźnianego niczym zgraja sępów na padlinę.

- Czy ciebie na łeb powaliło? – syczę, patrząc, jak przebiega między półkami z dosyć lubieżną bielizną i wybiera sobie pończochy. Nachodzi mnie myśl, że mimo tego, iż chłopaki nie uganiają się za Cindy, to gdyby ją teraz zobaczyli, zaraz przyłączyliby się do poszukiwań, ba mało, z chęcią pomogliby w założeniu.

That Odd GuyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz