- Co ty robisz, Maeby?
- Okazuję swoją złość, zażenowanie i bóg wie, co jeszcze – wzruszam ramionami i dodaję: - To trochę zabolało, Craig.
- Ja jebię, co ja najlepszego, kuźwa, zrobiłem... – mamrocze do siebie Tyler i rzuca się w moją stronę. – Maeby, nie odchodź, proszę!
- Masz zamiar kazać mi stać tutaj, na cholernym szkolnym korytarzu, do końca swojego życia? – przeinaczam znaczenie jego słów i odchodzę z moim, tylko moim Trickiem. Bo tylko mi zaufał i tylko ja mam prawo naruszać jego przestrzeń prywatną.
Chociażby dlatego, że tylko mi na to pozwolił. Tylko ja zasłużyłam.
Na sympatię niektórych jednostek naprawdę trzeba sobie zasłużyć i docenić ich odmienność, bo czasem tylko tego potrzebują, żeby się otworzyć i pokazać, jak wiele marnują ludzie, którym ich egzystencja zwisa i nie ma zamiaru przestać.
- Puk, puk – wyje Cindy za drzwiami wejściowymi. Zaglądam przez wizjer i dostrzegam jej wypchany po same brzegi plecak Eastpak i papierową torbę z jakiejś sieci sklepów spożywczych. Naciskam na klamkę. – Milion-Dolarowa Maeby! – rzuca mi się na szyję. – Jak ty pięknie dziś wyglądasz!
Patrzę w dół. Jestem w piżamie.
- Dzięki. Ty też niczego sobie.
Kłamstwo!
Cindy wygląda ślicznie w swojej krótkiej białej sukience, delikatnym, białym wianku, białych butach na ogromnej platformie i tych jej pończochach, które kosztowały zdecydowanie zbyt dużo. Włosy ma spięte w dwa koczki po bokach głowy. Przyglądam się jej obuwiu i dostrzegam, że w podeszwie jednego wycięta na wylot jest gwiazdka, a podeszwie drugiego – księżyc.
- Czy mogę wejść? – uśmiecha się i wygląda jak urocze emoji.
- Tak, tak, właź – zapraszam ją ruchem dłoni. Ledwo chodzi na swoich wielkich obcasach, przez co praktycznie nie odstępuje od ściany, o którą się podpiera.
- Dzień dobry państwu! – macha ręką do moich rodziców i przybija piątkę Lenny'emu, który ewidentnie jest w niej zakochany.
- Co masz w tym plecaku?
- Jak to „co"? Moje materiały do charakteryzacji, ty ciołku.
- O boże – jęczę i zaczynam wbiegać po schodach. Otwieram drzwi do mojego pokoju. Cindy wykonuje rzut plecakiem i trafia w mojego niedomkniętego laptopa. Torba odbija się minimalnie i zrzuca otwartą paczkę żelków.
- Sorka.
- Ta – opuszczam ramiona z rezygnacją. – Chcesz żelka z podłogi?
- Nie, minęło już 5 sekund, pomylona jesteś czy co? – marszczy czoło z niedowierzaniem, a ja znów tracę resztki wiary w tę rasę.
- Nieważne – otrząsam się i odpinam jej plecak. Dostrzegam buty, które przyprawiają mnie o atak apopleksji. – Co to jest i jakim cudem wcisnęłaś to do plecaka?
- Się ma, się wie.
- Ale ta odpowiedź nie ma sensu!
- Lepiej spójrz, jakie cudeńka – wydobywa je z torby i stawia na moim łóżku. Są to białe buty, których niebotycznie wysoka podeszwa udekorowana jest zdjęciem nieba, na którym kłębią się chmury. Jak coś, co jest tak bardzo nie-w-moim-stylu może mi się tak spodobać? – Ha? HA?!
- Ja cię chromolę – podnoszę buty i obracam je przed oczami. Z niedowierzaniem macam podeszwę. – Skąd to wytrzasnęłaś?
- To nieistotne – macha lekceważąco rękami. – Ważne, że będziesz wyglądała totalnie pierwszorzędnie na dzisiejszej imprezie.
CZYTASZ
That Odd Guy
Teen Fiction"To nieprawda, że on nie lubi ludzi. To ludzie nie lubią jego" Maeby Vincent, lat 16, wprowadza się do Londynu z typowej angielskiej wsi. W nowej klasie, w której aż roi się od książkowych "fejmów", poznaje "aspołecznego" chłopaka - Patricka Nichols...