E p i l o g

515 72 82
                                    

- Maeby – odzywa się zdyszany głos w słuchawce i już wiem, że coś się stało.

Coś, co warte jest dzwonienia do mnie w niedzielne popołudnie, w urodziny Patricka, kiedy ten nie odbiera ode mnie telefonów.

- Co się stało, panie Nichols? – wyduszam, po krótkiej chwili milczenia.

- Musisz natychmiast przyjechać do swojej szkoły.

- Co się dzieje? – ponawiam pytanie, coraz bardziej zdenerwowana tonem głosu ojca Tricka.

- Po prostu tam jedź i natychmiast idź do magazynu za szkołą. Ja jestem w drodze.

Rozłącza się, ale zanim to robi, słyszę, jak szepcze „kurwa mać". Łamie mu się głos.


Mój ojciec zatrzymuje się z piskiem opon pod budynkiem szkoły. Wyskakuję z samochodu, w dosłownym tych słów znaczeniu i puszczam się biegiem w stronę magazynu na piłki i instrumenty zespołu muzycznego, który znajduje się na samym końcu boiska. Gdy docieram pod drzwi, jestem wyczerpana, a moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa, ale pcham barkiem drzwi i to, co widzę w środku, jeszcze bardziej i intensywniej zatyka mi drogi oddechowe.

Craig, oddychający płytko i nierówno siedzi zgarbiony pod ścianą i uciska krwawiącą ranę na głowie. Z belki pod sufitem zwisa lina ze śmiertelnym węzłem na jej końcu.

Szubienica.

Pieprzona szubienica!

Cała zaczynam drżeć i zamykam oczy, z obawy o to, że to jednak nie Craig był tym, który miał tę linę wokół szyi.

Ciekawość rozwiera moje powieki i widzę dyrektorkę.

Z Patrickiem Nicholsem na rękach.

Na dworze słychać syreny policyjne.

Upadam na kolana i zaczynam czołgać się w stronę mojego chłopaka z nadzieją, że znajdę w nim resztkę życia. Dotykam jego dłoni.

On stygnie.

Chcę płakać, ale nie umiem. Czarne włosy ma odgarnięte z twarzy, ciało zwisa bezwładnie z rąk dyrektorki. Oczy zamknięte. Usta niedomknięte. Zamiast szlochania z moich ust wyrywa się krzyk. Bardzo, kurwa, głośny krzyk. Zaczynam wrzeszczeć.

Chcę, żeby to nie była prawda, żeby to nie był on. Żeby to Craig umierał. Chcę, żeby Craig Tyler umierał i żeby Patrick Nichols żył!

Zaczynam krzyczeć do Boga, w którego nigdy nie wierzyłam. Wrzeszczę i pytam, gdzie jest teraz, gdy go potrzebuję? Dlaczego ot tak zabiera najbliższą mi osobę?!

Krzyk przeradza się w ryk, ryk stopniowo cichnie i teraz leżę skulona na ziemi, łkając. Rysuję paznokciami podłogę. Napinam mięśnie w łydkach, aż nie łapie mnie skurcz. Przez moment wszystko jest białe, a w uszach słyszę długi, wysoki dźwięk.

Czy już umieram?

Czy mogę?

Dociera do mnie jakby odległy głos dyrektorki, która klęczy przecież zaraz obok mnie. Bredzi coś o tym, że mam oddychać, ale ja powtarzam tylko:

- ON SIĘ ZABIŁ, SUKO! ZABIŁ! NIE BĘDĘ ODDYCHAĆ! ON SIĘ ZABIŁ! ZABIŁ! ZABIŁ!

Kładzie swoją ciepłą rękę na moim ramieniu, przy tym muskając moją nogę chłodną dłonią Patricka.

- Patrick nie targnął się na swoje życie, Maeby – mówi, półgłosem.

Intensywna biel przestaje mnie oślepiać. Teraz widzę magazyn. Wróciłam.

A Patrick nie! Patrick nie żyje! Patrick nie wróci! Ja też nie chcę wracać!

- On i Craig pobili się. Stąd jego rana na głowie. Z tego, co powiedział mi Craig, kazał Patrickowi tu przyjść specjalnie. Razem z kolegami sprowokowali go do bójki z użyciem ostrych przedmiotów. Wyzwali Patricka od... po prostu zwyzywali go w skandaliczny sposób, upokorzyli i podstępem wcisnęli linę na szyję, gdy został przez nich wrzucony na jeden z regałów. Potem przewrócili regał i... Patrick za—

- Niech się pani zamknie! – skrzeczę.

- Chcieliśmy go tylko przestraszyć – charczy Craig. Podnoszę głowę i zaczynam się do niego czołgać.

Zabij się, zabij się, zasługujesz na śmierć, życzę ci, żebyś cierpiał.

- Pedzio miał problemy z oddychaniem... udusił się zanim zdążyliśmy go zdjąć! Przysięgam, nie chciałem, Maeby... Nie chciałem, żeby umarł.

- Ale umarł. I mam nadzieję, że to samo stanie się z tobą! – wyję i potem nie czuję już nic.

Widzę tylko biel, słyszę pisk i przebijające się przez niego Ha, Ha, You're Dead.

_______

Smol beans!

To już koniec, jak widać. Bardzo, bardzo, bardzo Wam dziękuję za każdą gwiazdkę, komentarz i wyświetlenie.

Oprócz tego planuję jeszcze dodać alternatywne zakończenie, aczkolwiek nie jestem pewna. Choć czy ja wiem, może nie będę wredna? :D

Generalnie: mega cieszy mnie fakt, że to opowiadanie zyskało aż tylu czytelników, a Patrick Nichols stał się Waszym faworytem, chociaż skrycie liczyłam, że przez jego początkową wredotę ktoś go jednak nie będzie lubił. Szczerze?

Zakończenie miało być TAK-BARDZO-INNE, ale pewnego wieczora wpadłam na ten pomysł i sama sobie pogratulowałam. No a teraz (tak, dokładnie w tym momencie) siedzę na zajęciach i w sumie, to będę tęsknić za TOG, nawet za Craigiem.

Zapraszam na następne opowiadanie, które planuję wstawić jak tylko wrócę (chamska reklama), o tytule Ruler Of The Psychos.

Kocham bardzo mocno i raz jeszcze dziękuję,

FallOutPizzaPrincess

That Odd GuyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz