Rozdział 23 - Czułe punkty i złamania

72 5 3
                                    

Rozdział dedykuję  MarihuAnne, która dała mi ogromną motywację do działania. Dziewczyno, nie sądziłam, że można tak szybko czytać :D Dzięki :)

- Panna Ogrodnik! - woła dyrektor, witając mnie w swoim gabinecie. Wreszcie zapamiętał, jak ma się do mnie zwracać! - Co tym razem zmalowałaś?

- Panna Pudrowy Róż najwyraźniej jest rasistką. - oświadczam, rozsiadając się wygodnie w jednym z foteli, który nauczyłam się już nazywać własnym. - Nie toleruje pand w swojej klasie.

Mężczyzna parska śmiechem, następnie poważnieje i gromi mnie wzrokiem. Odchrząka, po czym przemawia, jednocześnie wygładzając klapy swojego granatowego garnituru:

- Maju, wiesz co myślę o nadawaniu nauczycielom przezwisk. - beszta mnie. - Aczkolwiek muszę przyznać pani profesor rację. Twój strój odbiega od regulaminu.

Zerkam w dół. Spódniczka w kratę, teraz trochę luźniejsza, jest na swoim miejscu, grube czarne rajstopy też, glany świeżo wypastowane, aż mogę się w nich przejrzeć... i zobaczyć swoje oczy, obrysowane czarną kredką, w taki sam sposób od początku roku szkolnego. Problem stanowi jedynie to, co narzuciłam na koszulę.

- Zmarzłam, więc Patryk pożyczył mi swoją bluzę. - wyjaśniam.

Ubranie jest na mnie o wiele za duże - sporo schudłam podczas tych miesięcy "na misji". Uszyte z kawałków grubego, czarnego i białego materiału, idealnie imituje ubarwienie pandy wielkiej. Ma nawet specjalny kaptur! Jest taka urocza. Co z tego, że nie uzgodniłam z Patrykiem tej małej ciuchowej pożyczki? Nie chciałam mu rano zawracać głowy...

No dobrze, macie mnie. Obudziłam się -wyjątkowo - jako pierwsza i złapałam to, co miałam pod ręką do ubrania, byleby tylko nie musieć spojrzeć chłopakowi w twarz.

- Ah tak. - mruczy nauczyciel. - Pan Maranzano nadal się tobą opiekuje?

- Jest pan dobrze poinformowany.

- Jako dyrektor placówki mam obowiązek wiedzieć wszystko o wszystkim, co się tu dzieje. - oświadcza z nagłą powagą. - Powiedz mi tylko, czy wy już na stałe wróciliście do szkoły?

Potwierdzam. Co prawda czeka mnie jeszcze udział w kilku rozprawach sądowych, ale będą to jednodniowe epizody, nie przeszkadzające zbytnio w nauce. Przynajmniej taką mam nadzieję.

Wychodzę z gabinetu wraz z dzwonkiem. O ile ją znam, Panna Pudrowy Róż pewnie biegnie właśnie do pokoju nauczycielskiego, o mało nie wybijając sobie oka pokaźnych rozmiarów biustem. Codziennie o tej porze zjada pączka z czekoladą, to taki jej rytuał, bez którego nie może normalnie funkcjonować. Omijam więc główny korytarz, żeby przypadkiem na mnie znowu nie nakrzyczała.

Rozglądam się co chwilę dookoła, wyszukując w tłumie znajomej blond czupryny. Gdy już ją zauważam, naciągam na głowę kaptur, odwracam się w drugą stronę z zamiarem dotarcia do schodów i ukrycia się przy wejściu na strych. Może uniknę rozmowy...

- Maju! - słyszę za sobą. - Majka!

Tomek biegnie za mną.

- Cicho bądź! - syczę, lustrując otocznie. Zagrożenia niby nie widać... - Czego chcesz?

- Musisz iść ze mną... - dyszy zmęczony chłopak. - Na... na dół... przy wejściu... Patryk...

- Nie będę z nim rozmawiać. - oświadczam.

- Ale on... Pobili się...

Serce podchodzi mi do gardła.

- K-kto? - wyjękuję.

Nowa rodzinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz