- Majka, do cholery, skup się! - krzyczy na mnie Tomek. - Gdzie jest moja siostra?
- Nie wiem. - mówię płaczliwie. - Zgubiłam ją.
- Jak ty to, kurwa, zrobiłaś?
Kulę się na swoim niewielkim łóżku. Zaczynam szlochać i zawodzić.
- To nie moja wina! - upieram się. - Ona jest już prawie dorosła... I Luka się nią zajmuje.
- Właśnie to mnie martwi! - wściekły chłopak wyrzuca ręce w powietrze. - To chłopak. Nastolatek, kuźwa mać. Zostawiłaś z nim moją siostrę.
- Przestań na mnie krzyczeć! - żądam i owijam się kołdrą.
Chcę zniknąć.
Tomek otwiera usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale sobie daruje. Jego twarz łagodnieje. Siada obok mnie, przyciąga i opiera moją głowę na swojej klatce piersiowej.
- No już. Ćśśś - głaska mnie po głowie. - Co się stało.
- Wszystko się stało... - jęczę. - Patryk się stał. I ta piękna dziewczyna się stała...
- Ty też jesteś piękna. - zapewnia mnie brat.
- ... Ale ciebie to gówno obchodzi... - kontynuuję, nie zwracając najmniejszej uwagi na Tomka. - Tylko twój syndrom - pociągnięcie nosem - pustego gniazda.
Nie da się długo płakać w przytulnych, aczkolwiek niezbyt napakowanych ramionach starszego brata, dlatego wkrótce mój oddech się uspokaja, przestaję zawodzić.
- Wybacz. - przeprasza Tomek.
Burczę coś w odpowiedzi.
Jak zawsze, chłopak wyciąga ze mnie, dlaczego zostawiłam Karolinę samą w miasteczku. Pomrukuje, przytakuje i zachłystuje się zaskoczony powietrzem w odpowiednim momencie.
- Może to jakieś nieporozumienie? - sugeruje po wysłuchaniu całej historii.
- Gdyby było to nieporozumienie, czy dałabym mu w twarz? - pytam z przekąsem.
- Mój boże, znowu go pobiłaś? Dziewczyno, nie masz litości? - podśmiewa się.
- Ostatni raz był w podstawówce. - tłumaczę się, mgliście pamiętając tamten dzień.
Zanim się jeszcze zaprzyjaźniliśmy - zanim się zorientowałam, że to Patryk podrzucał mi te przeklęte cukierki - chłopak chyba przechodził moment uświadamiania różnicy między dziewczynką i chłopcem i tego, skąd się biorą dzieci... No więc mali chłopcy postanawiają czasami sprawdzić to organoleptycznie. Jaka jest lepsza metoda od macania koleżanki z ławki?
Problem w tym, że ja nie byłam pierwszą lepszą koleżanką z ławki. Już wtedy opiekuńczy rodzice posyłali mnie na lekcje sztuk walki. Wkrótce miałam rozpocząć naukę Krav Magi, do tej pory miałam styczność jedynie z szeroko pojętym Karate. To mi nie przeszkadzało w wykorzystaniu swoich umiejętności. Poradziłam sobie bez większego problemu z małym eksperymentatorem.
- Jesteś pewna? - ten ton głosu sugeruje, że Tomek coś wie.
- Noo dobra, może od ostatniego września parę razy oberwał. Ale już nie tak mocno.
- Mam ci przypomnieć tą lekcję taekwondo?
- To nie było taekwondo, młotku - chichoczę, nie mogąc dłużej wytrzymać. Tomek zna się na rzeczy.
- Tak czy inaczej... dlaczego go uderzyłaś?
- Bo tamta dziewczyna go pocałowała. - wyjaśniam, pewna swojego zdania.
CZYTASZ
Nowa rodzina
Teen FictionZmiany nigdy nie są łatwe. Ale jak tu iść przez życie z podniesioną głową, kiedy wszystko zwala się na nią raz po raz?