Rozdział 8 - nie za szybko?

195 5 1
                                    

Jest piątek. Przed chwilą rozbrzmiał dzwonek oznajmiający koniec lekcji.

Pierwszy tydzień już za mną. Oddycham z ulgą, bo w końcu udało mi się przetrwać bez większych ekscesów. Tylko dwie "przyjacielskie" wizyty u dyrektora i ani jednej nagany. W starej szkole, z Glo i resztą, zarobiłabym już prace społeczne - mycie kibli albo zamiatanie szkolnego boiska.

Wpycham podręczniki do plecaka i zarzucam go sobie na ramię.

- Co dzisiaj robisz? - pytam Patryka, gdy ten chwyta mnie za rękę. Ani nas, ani nikogo innego nie dziwi ta ilość czułości, którą sobie okazujemy. Jesteśmy oficjalnie parą? Nieee. Moja kochana młodsza siostra po tamtej rodzinnej kolacji upadła na głowę i wymyśliła, że jestem lesbijką.

Przywalić tej dziewczynie raz to mało.

Ale są tego plusy. Jakie? Już wyjaśniam.

Nie lubię patrzeć na świat stereotypowo, ale, niestety, większość moich rówieśniczek chodzących do tej szkoły to plastiki, z którymi za żadne skarby świata nie chcę się prowadzać. A teraz, zamiast usiłować nawrócić mnie na różową stronę mocy, trzymają się z dala. Może boją się, że któraś wpadnie mi w oko?

Po drugie, mogę bezkarnie przebywać z Patrykiem i jego kumplami. Skoro nie interesuję się chłopakami, to nie jestem zagrożeniem dla dam ich serc, prawda? Życie jest piękne.

- Zabieram cię do siebie. - odpowiada mój przyjaciel.

- Co?! - piszczę zdziwiona.

- To. - śmieje się. - Musisz sobie przypomnieć, jak wygląda wieczór bez wojny kolacyjnej.

- Muszę? - jęczę.

- Tak.

- Ale...

- Nie ma "ale", cukiereczku.

- Ale ja nie chcę poznawać twoich rodziców! Boję się. - wyznaję cichutko.

- Nie masz czego.

- I tak się z nimi nie dogadam. - upieram się.

- Będę tłumaczem.

- To nie to samo.

- Oni dobrze mówią po angielsku. Ty tak samo. - przypomina mi chłopak. - Więc nie ma żadnego problemu.

Wywracam oczami. Ten to zawsze znajdzie sposób.

Ostatecznie daję się zaciągnąć do samochodu Patryka. Przybranemu rodzeństwu nic nie mówię. Niech się trochę pomartwią.

- Do domu.- mówi chłopak do kierowcy. Ten odpowiada skinieniem głowy.

Już po chwili silnik mruczy cicho w tle, a my rozmawiamy.

- Opowiedz mi coś o nich. - żądam.

- Co?

- Jacy są? Co robią? Czy lubią obcych? Co im o mnie mówiłeś?

- Są kochani.- wylicza. - Mają sieć hoteli, więc lubią gości. Ale ty nie jesteś dla nich obca.

Rzucam mu pytające spojrzenie.

- No bo... - przeczesuje palcami włosy z zawstydzenia. -Trochę im o tobie opowiedziałem.

- Co opowiedziałeś i dlaczego? - warczę.

- Jak we wtorek wróciłem, pytali, gdzie byłem. No to powiedziałem im, że u starej przyjaciółki i...

- I? - ponaglam.

- Zrozum, nie mówiłem nic złego! Tylko madre tak wypytywała... była radosna, bo od powrotu do kraju niewiele się kontaktowałem ze znajomymi, więc... - robi minę smutnego psiaka.

Nowa rodzinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz