Rozdział 43 - W centrum uwagi

47 1 0
                                    

Kochani, przepraszam za tak długą nieobecność. Nie będę się o tym rozpisywać. Było źle, teraz powoli wraca do normy. Postaram się nadrobić zaległości.

Miłego czytania!

Słowom zachwytu, życzeniom i uściskom nie ma końca. Gdy tylko zeszłyśmy z Karą po schodach, otoczył nas tłumek gości. Odepchnęli nawet Patryka i Lukę, którzy usiłowali dotrzymać nam towarzystwa.

Staram się poświęcić każdemu trochę uwagi i grzecznie odpowiadać, ale szlag mnie już trafia. Tak, to miłe, że ci obcy ludzie przyszli świętować moje urodziny. Ale czy muszą stać tak blisko? Odbierają mi powietrze. Pod jedną ze ścian piętrzą się stosy prezentów. Dosłownie. Każdy spośród tych sześćdziesięciu kilku osób przyniósł po upominku i dla mnie i dla Karoliny. Wszystko zapakowane w kolorowe papiery, bibułki i wymyślne pudełka przewiązane fantazyjnymi wstążkami. No majstersztyk po prostu.

Przed oczami migają mi bajecznie kolorowe sukienki dziewczyn, połyskujące elegancją stroje ich partnerów.

Jak na obcej planecie.

Mija prawie godzina, zanim kończę pogawędkę z ostatnią zaproszoną parą. Jestem już zmęczona, nogi mnie bolą od niebotycznie wysokich butów, a przepiękna sukienka uniemożliwia mi oddychanie.

Mięśnie twarzy stężały mi już w tym szerokim uśmiechu, który Glo wymalowała na moich ustach jedną z tych bajecznie drogich szminek Karoliny. Mina nie zrzedła mi nawet na widok Sylwii uwieszonej u boku Pawła, przyjaciela mojego Włocha.

Chociaż nadal nienawidzę tej wywłoki.

-Maja, jak ty cudownie wyglądasz! - wykrzykuje z nieszczerym uśmiechem. Już mam jej odpowiedzieć równie słodkim głosem, kiedy dopowiada: - To sukienka z zeszłorocznej kolekcji Korsa?

Nie mam cholernego pojęcia, o czym ona bredzi. W głowie mi się miota, że ten projektant poszedł w inny dział mody, ale nie to jest najważniejsze. Domyślam się, że Sylwia chciała mnie obrazić. I chociaż słowa same w sobie nic nie znaczą, intencja doprowadza mnie do białej gorączki.

- Oj, Sylwia - intonuję za nią - czy Jimmy Choo nie wypuścił podobnych czółenek trzy sezony temu?

Trafiłam. Sylwia wydaje znurzone westchnienie w stylu "nienawidzę cię, suko", po czym czka głośno i odciąga Pawła na bok.

-A była z niej taka miła dziewczyna. - stwierdza Tomek za moimi plecami.

Muszę się powstrzymywać, żeby nie wybuchnąć śmiechem.

Incydent z Sylwią szybko poszedł w zapomnienie. Jestem zbyt zajęta, bo chociaż każdemu poświęciłam tą ustawową minutkę, z jakiegoś powodu zabiegają o moją uwagę. Ratuje mnie  dopiero Maria, oświadczając, że już czas na pierwszy taniec tego wieczoru. Prowadzi mnie i Patryka oraz Karę i Lukę do salonu, w którym wyznaczono parkiet. Pozostali ludzie cofają się pod ściany, robiąc dla nas jak najwięcej miejsca.

- To się źle skończy.  - szepczę Patrykowi do ucha. Stoimy na samym środku wolnej przestrzeni, za moimi plecami rozbrzmiewają pierwsze dźwięki jakiejś romantycznej ballady.  - Ja nie umiem tańczyć!

- Całe szczęście, że ja umiem. - śmieje się chłopak. - Zrelaksuj się, Bambina.

Łatwo mu mówić. Jestem rozdrażniona cukierkowymi i zbyt elektronicznymi piosenkami, które od początku imprezy dudnią z systemu nagłaśniającego. Nie chcę do tego tańczyć. Chociaż muzyka powinna jednoczyć, dla mnie tylko dzieli...

I wtedy rozpoznaję ten kawałek. Jedyny zdolny stopić moją zimną duszę metalowca... Ed Sheeran, Thinking Out Loud. Piosenka tak znana i tak często wykorzystywana, że aż wstyd mi się przyznać, że też ją uwielbiam.

Nowa rodzinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz