Rozdział 38 - Długie Listy I Przestrzeń Osobista

56 3 1
                                    

Dedykowane DanonXD. Dziękuję za motywację w chwili zwątpienia :D

- Prooooszę, możemy go zatrzymać? - błaga łamiącym się głosem Karolina.

Jest już późny wieczór. Siedzimy wszyscy w salonie, starając się zachować spokój. U stóp Kary leży teraz pies, nazywany dotychczas... Psem. Jest już nakarmiony, wykąpany, wyczesany i radosny. Co chwilę podnosi głowę, słysząc melodyjny głos swojej małej opiekunki i merda delikatnie kudłatym ogonkiem. Doprowadzenie go do takiego stanu kosztowało nas całe popołudnie i naprawdę dużo trudu, który nie został ani trochę doceniony przez Andrzeja i matkę. Ta ostatnia spojrzała na zwierzaka z nieskrywanym obrzydzeniem, chociaż był już czyściutki i pachnący, po czym zażądała wyjaśnień. Ojczym podszedł do sprawy odrobinę łagodniej, mimo to do tej pory - czyli już niemal godzinę - siedzi z założonymi rękami i lekko zdenerwowaną miną, wysłuchując naszych błagań i argumentów.

- Karolciu, nie możemy mieć zwierząt. - mówi matka. Jak zawsze przy Andrzeju, stara się być miła, ale bezbłędnie rozpoznaję ten sykliwy głos. 

Jest wściekła, bo Pies w środku nocy polizał ją  po twarzy. Mieliśmy go pilnować. Tomek zamknął się z nami i zwierzakiem w jednym pokoju. Chcieliśmy przeczekać noc, żeby zaprezentować znajdę rano, już po śniadaniu, gdy rodzice będą najedzeni i zadowoleni. Nie do końca się udało. Wszyscy zasnęliśmy, a nasz przebiegły podopieczny wydostał się na zewnątrz - swoją drogą, ciekawe jak to zrobił - i prawdopodobnie popędził prosto do ich sypialni, zostawiając na dywaniku obok łóżka ślad swojej obecności. No co zrobić, kiedy natura wzywa? Ledwo się powstrzymałam, słysząc wysoki, przeraźliwy wrzask matki, gdy ta się obudziła. Oj tak, było warto wysłuchać późniejszej tyrady tylko dla zobaczenia jej miny.

- Ale proooooszę - przeciąga samogłoski siostra, robiąc tą swoją smutną minę.  - Będziemy się nim zajmować.

- Przecież mamy tu dużo miejsca.  - dołącza się Tomek.

- A was i tak nie ma w domu, więc co za różnica? - wypalam jako ostatnia.

Matka piorunuje mnie wzrokiem, ale Andrzej zaczyna się poważnie zastanawiać.

- Może to nie taki zły pomysł. - przyznaje po chwili, zwracając się do swojej żony. - Dzieci nauczą się odpowiedzialności.

- Ale to zwierzę śmierdzi! - protestuje matka. - I brudzi.

- Maja ma rację, kochanie. - w tym zdaniu da się wyczuć upomnienie. - Nas tu prawie nie ma. Oni potrzebują towarzystwa. Jeśli pani Henryka się zgodzi, nie widzę problemu.

Wybuchu entuzjazmu nie powstrzyma nic na świecie.  Piski, tupania, śmiech i szczekanie.

-Ale... - dodaje matka przebiegle. - To wy się nim zajmujecie. I to wy za wszystko płacicie.

Wywracam oczami.  Ta to potrafi szukać dziury w całym. Wbrew moim oczekiwaniom, uwaga kobiety spływa po wszystki jak po kaczkach.  Nawet Andrzej wygląda, jakby nie przejmował się żoną. Ciekawe.

Dziś jest już za późno, ale wspólnie postanawiamy, że jutro wybierzemy się w czwórkę na zakupy. Potrzebnych akcesoriów jest cała masa i jeszcze przed powrotem rodziców zdążyliśmy zrobić długą listę potrzeb. 

Po raz kolejny Gloria i Karolina lądują w moim pokoju. Co prawda jest piątkowy wieczór i w sumie mogłybyśmy przegadać całą noc, bo przecież na co komu sen, ale obecność dziewczyn zaczyna mnie irytować. Nie zrozumcie mnie źle, kocham je obie, tak mi się przynajmniej wydaje, ale każda z nich osobno po takim czasie staje się męcząca. Razem... Cóż, to trudne do wytłumaczenia. Albo sprzeczają się między sobą nawzajem, albo spiskują przeciwko mnie. tak czy inaczej, te dwie wiecznie muszą działać, coś mówić - między innymi dlatego Flądra tak bardzo stronił od towarzystwa Glorii, która mógłby mieć u boku chociażby dla zachowania pozorów - z kolei ja na dłuższą metę jestem samotnikiem. Zdaża się, że nawet Patryka przepędzam, gdy potrzebuję odrobiny spokoju, jak wiec miałabym bez zająknienia wytrzymać okrąglutki tydzień z tymi trajkotkami? Przecież doskonale wiem, że się nie zamkną. Gloria za wszelką cenę postanowiła wrócić do tego co nazywa normalnością, a Karolina jest w siódmym niebie, bo wreszcie znalazła kompankę.
Z bólem serca postanowiłam, że muszę odzyskać swoją przestrzeń osobistą.

Nowa rodzinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz