Rozdział 31 - Zauroczenia i pogruchotane serca

60 4 0
                                    

- Witimy. - mówi pan Maranzano, otwierając przed nami ogromne wrota do jeszcze większego budynku.

 Jak większość domów (nazwijmy to dla ułatwienia domami) w Livigno, ten jest zbudowany na klasyczną dla regionu modłę, z drobnymi ukłonami w stronę nowoczesności. Wciąż jednak na parterze, przy wejściu, goście mogą rozsiąść się wygodnie na miękkich sofach i pufach, by ogrzać się przy kominku po przygodach na stoku narciarskim.

Niedługo po przyjeździe każdy z nas dostaje duży kubek gorącej czekolady. Wydawać by się mogło, że po wszystkich słodyczach, które pochłonęliśmy w trójkę w samolocie, nawet nie spojrzymy na napoje.

A skąd. Ja i moje przybrane rodzeństwo radzimy sobie z parującymi kubkami czekolady w zaledwie kilka minut od momentu, gdy te przestają parzyć w język.

Wkrótce później możemy wejść do naszych pokoi. Ponieważ gości jest sporo, musimy się podzielić przestrzenią : rodzice zajmują jedno pomieszczenie, Karolina i ja drugie, a Tomek został dokwaterowany do Patryka. Zanim zniknie w swoim nowym lokum, brat obiecuje mi dowiedzieć się więcej o tej całej Marii i jej relacjach z Patrykiem. Nie jestem pewna, czy tego chcę, ale się zgadzam.

Mamy sporo czasu wolnego. Innymi słowy, nudzimy się. A pierwsza, podstawowa zasada, gdy jesteś na "wakacjach" z dzieckiem brzmi: za żadne skarby nie pozwól mu się nudzić, bo wtedy przychodzą mi do głowy coraz dziwniejsze pomysły. Ja niestety zapominam o tej zasadzie i w rezultacie muszę znosić Karolinkę, szarpiącą mnie za włosy i rozprawiającą żywiołowo o chłopcu poznanym w samolocie. Gdyby nie ból wyrywanych kosmyków, prawdopodobnie bym się wzruszyła. To chyba pierwsze zauroczenie mojej przybranej siostry. Co prawda mała podchodzi bardzo emocjonalnie nawet do przygotowywania płatków śniadaniowych, ale tym razem coś w jej zachowaniu się zmieniło. Papla bez ładu i składu, rumieni się co chwilę, chichocze nerwowo, co chwilę przeczesuje swoją grzywkę palcami i niemiłosiernie ciągnie moją. To dziwne, bo zazwyczaj jej dłonie są takie delikatne...

- Kochana, chciałabyś może przejść się po miasteczku i go poszukać? - proponuję.

Słodka buźka dziewczynki przybiera buraczkowy odcień.

- N..noo wiesz... - jąka się, nie wiedząc gdzie podziać wzrok.

- Chcesz czy nie?

- T... Tomek się nie zgodzi. - poprawia się w ostatnim momencie. Czuję, że chciała powiedzieć "tak". Już ja coś wykombinuję, żeby jej pomóc.

Jak postanawiam, tak też robię.

Upewniam się, że Patryka nie ma w pobliżu i idę odwiedzić brata.

- Nie.

Twarda odmowa Tomasza mnie zaskakuje. Przecież on od zawsze chce, żeby Karolina była szczęśliwa, więc o co chodzi tym razem?

- Majka, ty chyba nie mówisz poważnie. - prycha, gdy dalej obstaję przy swoim. - Nie zgadzam się.

- Ale dlaczegooo? - jęczę, jakby to mnie zabraniał wyjścia z hotelu.

- Karolina jest za młoda.

- Ja w jej wieku... - protestuję.

- Nie obchodzi mnie to. - ucina. - Ona jest inna. A spotkania z chłopcami... to niebezpieczne, rozumiesz?

Nie rozumiem ni w ząb.

- Zamykasz ją pod kloszem, bracie. - po cichu liczę, że podkreślenie łączących nas więzi złagodzi jego nieugiętą dotychczas postawę.

- Tak długo, jak będzie dzięki temu bezpieczna, mogę to robić. - oświadcza z przekonaniem.

Nie zamierzam się poddać.

Nowa rodzinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz