Rozdział XIV

108 9 2
                                    

Weszłam do domu, Lou i tata siedzieli w salonie. Mieli tak bardzo grobowe miny, że bałam się zapytać co się stało.

- He...

Nie zdążyłam skoczyć bo Louis musiał mi przerwać. Wstał z kanapy i był jednocześnie bardzo wkurzony, smutny i... Bezradny.

- Nadgarstek.

- Hm? O co ci chodzi?

No jasne, że wiedziałam. Tylko skąd on wiedział.

- Nie udawaj kurwa.

Podszedł do mnie, złapał za lewą rękę i szybko pociągnął rękaw. Spuściłam głowę w dół. Nie chciałam widzieć jego twarzy. Nie mogłam mu teraz spojrzeć w oczy. Tata wstał i wyszedł z domu. Trzasnął drzwiami co miało oznaczać, że jest zły.

Tommo puścił moją rękę i złapał za mój podbródek. Chciał żebym spojrzała mu w oczy. Poczułam jak pojedyncza łza spływa po moim policzku, a Lou szybko ją otarł. To co następnie zrobił lekko mnie zszokowało. Przytulił mnie mocno, a kiedy próbowałam się wyrwać albo go odepchnąć, przytulał mnie mocniej.

- Lou, j-ja przepraszam.

Staram się powiedzieć to normalnie, lecz głos mi się trząsł.
-Cii. Nie kończ.

Zaczął głaskać mnie po głowie. Zawsze tak robił kiedy się boję.

- Zrozumiem. Ale obiecałaś mi, że nie będziesz. Tata się załamał. Nie mógł uwierzyć, za ty na prawdę chcesz odejść z tego świata.

- Wiem, że obiecałam, ale ja nie potrafię.

Poszliśmy do mojego pokoju i leżeliśmy na łóżku. Louis cały czas mnie uspokajał.

- Mała właśnie o co chodziło z tą karteczką?

- Karteczką? Ah ta. Wyszłam spotkać się z kolegą.

- Kolegą? Nie wydaje mi się. Widziałem przez okno jak to się znam żegnałaś.

Przewróciłam oczami, a chłopak zaczął mnie łaskotać.

- No dobra chłopak. Od kilku godzin.

Rozmawialiśmy jeszcze kilkadziesiąt minut na temat Jev'a jaki jest itd.

Nie mogę w to uwierzyć znam go dopiero tydzień a już z nim jestem. Tak na prawdę nie wiem przecież jaki on jest. Nie wiem czy nie ma związku z narkotykami czy jakimś innym gównem.

****

Wstałam około 10 wtulona w poduszkę. Obok mnie leżał Tomlinson, który wyglądał jakby zaraz miał spaść z łóżka.

Po cichu wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Skierowałam się do łazienki. Podeszłam do lustra i musiałam się przejrzeć. Przeżyłam twarz wodą i wytarłam ją ręcznikiem. Zeszłam do kuchni gdzie na blacie przyklejona była karteczka

Wracam za tydzień. Musiałem wyjechać na delegacje do Dublina.
Tata

Super. Cały tydzień z tym kochanym idiotą.

Zjadłam na śniadanie tosty i poszłam oglądać telewizję. Leciała "Kraina lodu" z czego bardzo się ucieszyłam. Lubię bajki. Jak na 16 lat jestem strasznie dziecinna.

Bajka się skończyła i usłyszałam jak kochany braciszek schodzi po schodach. Jego włosy były tak bardzo rozwalone, że nie trzeba było ich czochrać* ręka żeby wyglądały gorzej.

Chłopak poszedł do kuchni chyba mnie nie zauważając. Podeszłam po cichu w jego stronę i kiedy stał do mnie plecami owinęłam swoje ręce wokół jego brzucha. Szybko się obrócił i kiedy tylko mnie zobaczył uśmiechnął się do mnie i dał mi buziaka w czoło.

Czochrać * - czemu mnie to śmieszy? XD

Dobra ludzie nie miałam za bardzo weny ale never mind. Podczas pisania wpadłam na pomysł żeby napisać rozdział z perspektywy Jev'a. Nie wiem czy to będzie dobry pomysł więc możecie mi napisać co o tym sądzicie.

xxzuzia

Don't askOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz