Rozdział XV

84 8 1
                                    

JEV'S POV

Dałem jej długiego buziaka. Cieszyłem się. Czy mogę powiedzieć, że jest moją księżniczką? Myślę, że tak. Kocham ją a to chyba najważniejsze.

Wchodziła do domu i zanim zamknęła drzwi pomachała mi. Uśmiechnąłem się do niej i poszedłem w kierunku swojego domu.

Coś mnie niepokoiło. Nie daje mi to spokoju. Kiedy zapytałem czy nie zrobiła czegoś głupiego. Ten błysk w jej oku ją zdradził, ale nie chciałem jej zasmucić bardziej. Nie wiem dlaczego to zrobiła. Nie wiem dlaczego chciała się zabić. Już nie ważne. Kocham ją i każdy, przez którego będzie cierpiała, skończy jeszcze gorzej. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek ją skrzywdził. Postaram się być dla niej najlepszym chłopakiem.

Nim zauważyłem weszłam do domu. Mama była na nocnej zmianie na policji co oznaczało, że tę noc spędziłem sam.

Wbiegłem do swojego pokoju i wyciągnąłem z pod poduszki na łóżku piżamę. Poszedłem do łazienki aby wziąć szybki prysznic. Dalej nie mogę uwierzyć w to co jej powiedziałem. Wiem, że była wtedy szczęśliwa. Widziałem to. Owinąłem ręcznik wokół pasa i wyszedłem z pod prysznica. Podeszłam do pralki, na której zostawiłem piżamę.

Spojrzałem na swoje nadgarstki. Te okropne blizny. Nienawidzę ich. Gdybym tylko mógł cofnąć czas nie zrobił bym tego. Ale pewnie wtedy nie spotkał bym Hope.

Ubrałem spodenki i koszulkę, a ręcznik odwiesiłem na haczyk na drzwiach.

Wyszedłem z łazienki i poszedłem do pokoju po sweter bo zrobiło się zimno. Założyłem go i poszedłem do salonu. Usiadłem na sofie na przeciwko kominka i wziąłem książkę, która leżała obok mnie. "Gwiazd naszych wina" to moim zdaniem najlepsza książka.

Po około godzinie przestałem czytać i poszedłem do pokoju. Położyłem się na łóżku i zacząłem rozmyślać kim tak naprawdę są samobójcy. Moim zdaniem to osoby, które nagle stały się nieszczęśliwe z jakiegoś powodu i chciały skończyć ze swoim życiem. Następnie zdałem sobie sprawę, że Hope jest moją pierwszą prawdziwą dziewczyną, z czym nawiązała się kolejna myśl. Byłem długo singlem. Co nie oznaczało, że jestem gorszy, brzydki czy coś w tym stylu. Po prostu byłem na tyle silny aby wyczekac na właściwą osobę, która Bóg zesłał mi z nieba. Hope jest takim moim małym aniołkiem.

Długo myślałem nad różnymi rzeczami, aż w końcu udało mi się zasnąć.

Dzisiaj taki krótszy rozdział niż zwykle, ale następnym razem postaram się żeby był dłuższy.
Zapraszam też do siebie na Photografera, czyli moje inne opowiadanie.
xxzuzia

Don't askOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz