Rozdział XIX

94 7 4
                                    

Lekcje minęły mi spokojnie. Zostałam poproszona przez nauczyciela od muzyki o napisanie własnej piosenki na co się zgodziłam. Zamierzałam zrobić to wieczorem.

Wróciłam do domu około 15, więc kiedy tylko przekroczyłam próg weszłam do kuchni, żeby wziąć sobie z miski banana, którego będę traktować jako mój obiad. Kiedy miałam już owoc w dłoni, wróciłam się po torbę do przedpokoju i wbiegłam na górę do swojego pokoju.

Położyłam torbę na łóżko i zaczęłam jeść banana. Po moim "posiłku" rozpakowałam torebkę i wzięłam ubrania z szafy.

Z zestawem, który zamierzałam ubrać do opieki nad dzieckiem, skierowałam się do łazienki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Z zestawem, który zamierzałam ubrać do opieki nad dzieckiem, skierowałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Poprawiłam makijaż przed lustrem i uznałam, że wrócę do pokoju.

Usiadłam przy biurku i z szuflady wyciągnęłam czyste kartki. Poszukałam jakiegoś długopisu i zaczęłam pisać.

See you're calling again,
I don't wanna pick up, no, oh
I've been laying in bed,
Probably thinking too much, oh, oh
Sorry I'm not sorry for the times I Don't replay, you know the reason why.

Maybe you shouldn't come back
Maybe you shouldn't come back to me.

~~~~
Właściwie to byłam przebrana i gotowa do wyjścia, więc zeszłam do kuchni i zjadłam jabłko.

- Loui dzwoniłeś do naszej sąsiadki?

Brat popatrzył na mnie. Przez chwilę myślałam, że zapomniał zadzwonić do pani Parker, ale po chwili mi odpowiedział.

- Tak, dzwoniłem. Umówiłem cię na 17. Czyli w sumie za chwilę.

- Uh.. Ok, to ja lecę. Jakby ci się nudziło to przyjdź do mnie ok?

- Tak jakby coś to przyjdę.

Podeszłam do niego i dałam mu buziaka w policzek. Założyłam buty w przedpokoju i weszłam z domu. Zabrałam ze sobą telefon i paczkę papierosów, gdybym miała ochotę zapalić. Wszystko schowałam do kieszeni spodni.

Przeszłam przez ulicę i chwilę później czekałam już przez drzwiami aż kobieta otworzy mi drzwi.

Drzwi się uchyliły a moim oczom ukazała się pani Parker.

- O witaj kochanie! Zapewne przyszłaś popilnować Eddiego racja? Wejdź.

Kobieta otworzyła mi szeroko drzwi i ruchem ręki zaprosiła mnie do środka. Weszłam za nią i uważnie słuchałam tego co ma mi do powiedzenia.

- Sprawa wygląda tak. Zapewne wiesz, że Eddie ma tylko 4 lata. Jest spokojny, wystarczy, że około 20 dasz mu kolację. Myślę, że dasz sobie radę? Jak coś to Eddie ci pomoże.

Kobieta uśmiechnęła się do mnie pogodnie, a ja przytakiwałam jej kiedy zadała mi jakieś pytanie.

- Razem z partnerem jedziemy na kolację. Myślę, że gdzieś do godziny 23 wrócimy do domu. W razie czego napisze do ciebie gdyby coś miało się zmienić. Słyszałam, że twój brat ma tutaj przyjść gdyby coś. Zgadzam się na to. Chciałabyś zaprosić może chłopaka? Dziewczynę?

Don't askOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz