"20"

178 15 9
                                    

*Perspektywa Jasia*

-Kim jesteś? Jak ja się tu znalazłam?-pytała. Normalnie nie wierzę! Ona nic nie pamięta! Wstałem zmierzając w stronę wyjścia, gdy poczułem czyjąś dłoń na nadgarstku. Odwróciłem się w nadzieji, że to Klaudia. Nie myliłem się. Dziewczyna pękała ze śmiechu.
-Z czego się śmiejesz?
-Bo jesteś taaki naiwny Jasiu.
-T-to Ty mnie pamiętasz?-wydukałem.
-No przecież! Boooże, byś widział swoją minę! - wybuchła śmiechem. Teraz przesadziła. Wyrwałem swój nadgarstek z jej delikatnego ucisku i trzasnąłem drzwiami.

*Perspektywa Klaudii*

Wybuchłam płaczem. Co ja zrobiłam?! Jestem głupia. Moje przemyślenia przerwał lekarz.
-Jak się pani czuje? Głowa jeszcze boli?-dopytywał patrząc w notatki.
-Nie, jest okay.-odpowiedziałam ocierając łzę.
-Dzisiaj będzie mogła pani wyjść.-oznajmił i wyszedł. Miły.. (wyczuj ironię słonko). Postanowiłam się przebrać. Wybrałam rzeczy z torby, którą pewnie przyniósł mi Janek i poszłam do łazienki. Ubrałam wszystko, umyłam się i wróciłam do sali. Spakowałam wszystko, co moje i zapięłam torbę. Wzięłam wypis i wyszłam ze szpitala. Nie wiem teraz, czy mogę iść do Jasia. Zadzwoniłam do Ady.
-H-hej-wyszlochałam..
-Co się stało?-dopytywała. Nie mogłam wytrzymać i wybuchłam jeszcze większym płaczem. Kiedy już trochę się ogarnęłam powiedziałam:
-Mogę do Ciebie wpaść?
-Tak, tak oczywiście! Zaraz po Ciebie przyjadę. Gdzie jesteś?
-Prz-prz-przed szpitalem.-powiedziałam dalej płacząc.

*Perspektywa Ady*

-Rafał!-chłopak wbiegł do salonu w którym siedziałam.-Szybko jedź po Jasia i przywieź go tutaj. Ja pojadę po Klaudię. Wyszła ze szpitala, a ten idiota pewnie jej nie chce. Dalej! Ruchy, ruchy, ruchy! Nie ma czasu!-po tych słowach wybiegliśmy z domu. Każdy w inną stronę. Kiedy Kiślu napisał SMS-a, że już są w domu nie martwiłam się już zbytnio.

*Perspektywa Klaudii*

Weszłam do domu Ady i Rafała (tak zamieszkali razem). Zobaczyłam buty Jasia. Kurde, pewnie będzie chciał na mnie nakrzyczeć, czy coś. Nie chciałam tego. Szybko wbiegłam do łazienki i zakluczyłam ją. Wyjęlłam z kieszeni starą przyjaciółę, którą zawsze mam przy sobie i przytrzymałam nad żyłą. Wahałam się, ale uznałam, że ból i cierpienie mi się należą. Jedna kreska, druga i tak dalej, aż doliczyłam się 29 kresek na jednej ręce i 30 na drugiej. Krew była na mojej bluzce, podłodze i spodniach. Należało mi się.

-------
Heeej! Trochę smutny rozdział ;(
Przepraszam, ale moja naj wróciła do domu, do Szczecina i zobaczę się z nią dopiero za dwa tygodnie. Przepraszam, że notka taka krótka, ale nie mam czasu.

Czytasz=komentujesz 😘

x Kocham Cię x [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz