Percy

645 40 2
                                    

Percy nie wiedział czyli podrożowanie statkiem jego macochy która nie raz chciała go zabić było mądrym posunięciem, ale jeśli jego siostra uważała że to dobry pomysł stwierdził że nie będzie się z nią kłócił. Wysłał ogromnego orła do Annabeth żeby jej powiedzieć jak poczyna się jego misja i może żeby otrzymać jakąś radę, ale najwyraźniej nie zamierzała mu odpisać.
- Percy! Brooklyn! - krzyknął Frank. Percy prawie zapomniał że jego przyjaciel wyruszył z nimi na misję.
- super! Nimue zzatrzymaj się w porcie- wskazał ręką na niewielki port
- Ej! Percy jak chcesz znaleźć tych twoich magów skoro nie znasz ich adresu? - zapytał Frank
- Szczeże mówiąc nie wiem, nie zastanawiałem się nad tym- przyznał z nie pewnym głosem Percy
- Możemy zapytać duchów. Przecież mówiłeś że Frank jest synem Marsa i że może wydawać rozkazy zmarłym- powiedziała jego siostra
- wiesz nie wiem czy to jest takie proste ... -Percy naieskończy£ ale odezwał się Frank
-właściwie to jest takie proste, zaczekajcie tu chwilę- syn Marsa odwrócił się i wyszedł po pięciu minutach wrócił- ok, mam adres, ale jak mamy zamiar tam wejść? - zadał całkiem rozsądne pytanie ale Percy nie wiedział jak na nie odpowiedzieć. Czuł się głupio, bo to on miał mieć gotowy plan a teraz improwizuje.
- ją to załatwie- zgłosiła się Nimue
- ok
- to jakie chcecie pesudonimy- Percy wymienił spojrzenie z Frankiem. Ten miał trochę niepewną minę
- Jestem pewien że wymyślisz coś ekstra- Frank lekko się do niej uśmiechnął
- ok to chodżmy. Prowadź specu od rozmów z umarłmi- Nimue odwzajemniła uśmiech
Już po chwili wszyscy byli w centrum miasta. Frank najwyraźniej dobrze znał drogę bo szedł tak jakby to robił 1000 razy. Nagle zatrzymał się i wskazał na mały domek
- to najwyraźniej ten dom- powiedział Frank wskazując
- Super to co pukamy- w tym momęcie podeszła i zapukała do drzwi, otworzył jej mężczyzna w wieku Paula
- Tak, słucham o co chodzi- zapytał mężczyzna
- dzień dobry! Nazywam się Elizabeth Cook, a to moi pomocnicy Robert Johnson i Gros Burrito- powiedziała Nimue wskazując na nas
- w jakiej sprawie pani przybywa so nas- zapytał
- kilka lat temu jakiś potężny wybuch w muzeum Brooklyńskim. Carter i Saide Kane byli w trakcie wybuchu w muzeum. Chciała bym ich zapytać o wydarzenia które tam się działy- powiedziała pewnym głosem pokazując jakąś kartkę jako dowód
- Oczywiście, proszę wejść już ich wołam. Carter, Saide! - krzyknął mężczyzna
- O co chodzi wujku Amosie! -spytała blondynka o niebieskich pisemkach
- to są dziennikarze którzy przyszli tu w związku za wydarzeniami w muzeum- Percy miał wararzenie że Amos daje konkretne znaki swoim pod opircznym
- Aha... proszę wejdzicie- machnął ręką Carter. Zaprowadzili ich do wielkiej sali z stołem po środku. Amosie zamkną drzwi tak że w pokoju zostali Percy, Frank, Nimue, Saide i Carter.
- Super że się nie zdradziliście przed wujkiem że mnie znacie- powiedział Percy. Rodzeństwo spojrzało po sobie
- A powinniśmy cię znać? ?- zapytała Saide
- Oj, sory zapomniałam zdjąć mgły - przyznała się Nimue i machneła ręką żeby zdjąć mgłę. Gdy tylko ją zdjeła rodzeństwo wytrzeszczyło oczy.
- Percy ... to ty... ale skąd ... co tu robisz- wydukał Carter
- to długa opowieść ...- i zaczął im opowiadać wszystko po kolei

Córka PosejdonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz