Jason stał na pokładzie nowo zrobionego statku i wpatrywał się w ocean.
- Jason, może powinniśmy zadzwonić do Percy'ego i umówić się z nim w punkcie zbornym? - zapytała Piper która stała obok niego.
- Tak, masz rację- Syn Zeusa lekko się do niej uśmiechnął- chodźmy do maszynowni żeby Leo był przy tym
- Ok, to co za 5 minut w maszynowni? Zawołam Calipso - zaproponowała jego dziewczyna. Jason tak bardzo ją kochał, że zgodził się od razu. Zanim poszedł do maszynowni spojrzał jeszcze raz na swoją miłość. Pomyślał że nawet gdyby Piper nie była córką Afrodyty i tak była by piękna i tak kochana jak tylko się da.
Zanim Piper weszła pod pokład jeszcze raz się d niego odwróciła. Jej oczy błyszczały jak rozżarzone węgielki.Jej włosy powiewał wiatr, jej uśmiech mógł przegonić nawet największy mrok. Ach... jak on ją kochał! ( oczywiście nie tylko za wygląd ). Cała reszta była jeszcze bardziej wspaniała. Jason mógłby wpatrywać się w nią w nieskończoność ale musiał ukończyć misję! Żeby Piper była bezpieczna. Oczywiście wiedział że ona sobie poradzi, ale nie chciałby żeby jego dziewczyna musiała przeżywać te wszystkie okropności wojny. Jason poszedł do maszynowni. Tam zastał już Wszystkich. Piper machnęła głową dając znak żeby zaczynał. Syn gromów rzucił drachmę i powiedział:
- O Iris, bogini tęczy przyjmij moją ofiarę i ukarz mi Percy'ego Jacksona- zawołał. Nagle przed nim ukazał się chłopak o oczach w kolorze morza i ciemnych włosach. Obok niego siedział chłopak o azjatyckich rysach, dziewczyna podobna do Percy'ego i chłopak i dziewczyna najwyraźniej rodzeństwo patrząc po tym jak blisko siebie siedzieli i w jaki sposób na siebie patrzyli.
- Hej Percy! Mamy Leo, a wy najwyraźniej magów ... jak ich namówiliście żeby nam pomogli?-spytał Jason
- O Cześć to jest Carter i Saide,a tam siedzi Nimue, moja siostra-
Mówiąc to wskazał na dziewczynę za nim.
- hej -dziewczyna wyraźnie się uśmiechnęła
- hej! a co do Annabeth, nie mam z nią kontaktu- powiedział Percy- Wysłałam do niej wiadomość. nie odpisała mi, próbowałem nawet do niej iryfonować ale bez skutku. boję się o nią! myślę że coś jej się stało.- powiedział Percy. Głos mu drgał.
- nie martw się. Na pewno nic jej się nie stało. Powinniśmy wybrać się do Bostonu i sprawdzić co z nią jest i tak musimy się spotkać- zaproponował Jason
- dobrze ale pośpieszmy się. Może spotkamy się już w Bostonie co wy na to? - zaproponował Percy
-dobrze! Macie czym jechać?- zapytał Leo, który wcześniej się nie odzywał . Teraz odwrócił się i przestał majstrować w swoich maszynach
- Wiecie ja zbudowałem nowy okręt. Jest jeszcze lepszy niż Argo 2 ! Nazwałem go "Zemsta Królowej Calypso"
- Weź się już zamknij Valdes. - spojrzała na niego Calipso- To widzimy się już w Bostonie. Pa!
- Jason zdążył jeszcze zobaczyć jeszcze minę Percy'ego i obrazy znikł. Pozostali zaczęli przygotowywać się do rejsu. Jason wszedł do swojej kajuty i zaczął domyślać. Nagle usłyszał krzyk- to był krzyk Piper. Jason wleciał na pokład z szybkością światła i zobaczył że jego przyjaciele leżą na ziemi otoczeni przez potwory. Chłopak wkroczył do akcji i ciachał potwory jeden z drugim aż zniszczył wszystkie. Nie wiedział skąd one się wzięły, ani jak się dostały na wysokość 1055 m.
Dał przyjaciołom nektar i poszedł sprawdzić czy nikt za nimi nie podąża.
Jednak nie było nikogo, gdy wszyscy byli zdrowi i nic już ich nie bolało przylecieli do Bostonu. Tam zobaczyli statek z pereł. Jason domyślił się że jest to okręt o, którym mówił Percy. Postanowili się do niego zbliżyć. Jason powiedział Leonowi żeby zszedł na wodę i podpłynął do statku. Tam zawołał
- Halo! jesteśmy już ! Możemy już iść po Annabeth! - krzyknął Jason. 3 sekundy potem pojawił się Percy i jeszcze kilka osób.
-Dopiero przyjechaliśmy! może niech Leo ,Calypso i Nimue przeniosą nasze rzeczy a my pójdziemy po Anabeth - zaproponował Percy
CZYTASZ
Córka Posejdona
RandomCzy nowa bohaterka poradzi sobie z wyzwaniem które przekracza stanowczo jej siły ? A może świat legnie w gruzach i czy ten chłopak naprawdę ją lubi ? Normalny dzień w życiu herosa.