Kiedy się ocknęli, stary magazyn zniknął. W jego miejsce pojawiło się niedużych rozmiarów pomieszczenie, oświetlone sztucznym światłem sączącym się gdzieś z otworu w bocznej ścianie.
Mike jęknął, wiercąc się niespokojnie. Brian chciał go szturchnąć, lecz jego dłonie napotkały opór. Nadgarstki związane zostały grubym, konopnym sznurem. Głowa bolała go okropnie, nie miał nawet jak sprawdzić swoich obrażeń.
Zamiast tego wstał i kopnął przyjaciela. Ten otworzył oczy, zrywając się z miejsca.
- Gdzie my jesteśmy?! - krzyknął, a zaraz potem zorientował się, że on także jest związany.
- Nie drzyj się tak, to ci nic nie da.
- Pan Sheppard ma rację, panie Curtis.
Na dźwięk obcego głosu odwrócili się. Nagle dookoła nich zapaliło się więcej świateł. Okazało się, że pomieszczenie, w którym się znajdowali, samo było umieszczone w jakimś budynku. Od świata zewnętrznego oddzielały ich trzy ściany z licznymi otworami i pleksiglasowa szyba. Brian i Mike podeszli do niej, wytężając wzrok i wpatrując się w dal. Z ciemności wyszedł dobrze ubrany mężczyzna o wodnistym spojrzeniu.
- Abruzzi - warknął Brian, zaciskając szczękę.
Włoch uśmiechnął się szyderczo, spoglądając w stronę swoich więźniów.
- Mówił ci ktoś kiedyś, że jesteś niczym paskudny wrzód na tyłku? - spytał Fabio, oglądając swoje paznokcie.
- Tak, mama często mi to powtarza - odparł Mike.
Brian i Fabio spojrzeli na niego zdziwieni. Ten odpowiedział im wzruszeniem ramion.
- W każdym razie, teraz pozbędę się ciebie raz na zawsze. Skoro nawet federalni nie zmusili cię do siedzenia cicho...
- To ty ich podstawiłeś!
- ...muszę zatem zastosować pewne "radykalne" środki. Signore e signori, czas na prezentację. Znajdujecie się właśnie w zbiorniku, którego zadaniem jest filtracja wody z rzeki Greenford, a następnie odprowadzenie jej do kranów w tym budynku. Niestety, tego już, obawiam się, nie dożyjecie. Taka filtracja trwa pół godziny, w tym czasie zbiornik w całości wypełnia się wodą z rzeki. Wygląda więc na to, że przegrałeś, Sheppard.
Brian zaklął pod nosem, po czym rzucił się całym ciałem na ścianę. Odpowiedział mu głośny śmiech Fabio.
- Panowie, zostawiam was w tych uroczych okolicznościach, sam mam do załatwienia sprawę z pewną piękną rodaczką... Jak to mówimy u nas we Włoszech, Arrivederci, ragazzi - powiedział Abruzzi i odwrócił się na pięcie.
Michael zaczął za nim krzyczeć, ale nawet wzmianka o matce Włocha nie zmusiła go do powrotu. Gdzieś w oddali rozbrzmiał dźwięk zamykanych drzwi.
- Cholera jasna, co my teraz zrobimy? - Mike zaczął wpadać w panikę.
Brian wiedział, że nie może mu na to pozwolić. Jeśli zaczną wrzeszczeć i histeryzować, nie będą w stanie racjonalnie myśleć. Sam miał ochotę płakać na myśl o tym, co Abruzzi zrobi z Emily, kiedy tylko ją dopadnie.
- Najpierw musisz mnie rozwiązać - polecił blondyn, odwracając się tyłem do kumpla. - W bucie mam mały scyzoryk, musisz go wziąć i przepiłować więzy.
Policjant zsunął prawego trampka i potrząsnął nim. Nożyk wypadł z cichym brzękiem. Michael schylił się i z trudem chwycił go w dłonie. Usiedli do siebie tyłem i czarnoskóry zaczął ciąć.
Wtedy to z małych otworków zaczęła sączyć się woda. Śmierdziała mułem i błotem, a wraz z nią do pomieszczenia wpadały niewielkie kamyczki i przeróżne śmieci.
CZYTASZ
Kill me if you dare ≫ P. Walker ✔
ActionPo tragicznej śmierci ukochanej, Brian na nowo układa swoje życie. Po dwóch latach zaczyna wreszcie normalnie funkcjonować. Niespodziewane spotkanie ponownie burzy jego świat, wciągając go w szaloną grę o życie kogoś, kto powinien nie istnieć. Czy z...