10. Czerwone pigułki

341 29 3
                                    

W pomieszczeniu rozbrzmiał dźwięk telefonu.

Larry Wostock wyjął z kieszeni swoją pokiereszowaną komórkę i zerknął na wyświetlacz.

- Halo?

- Buongiorno, Larry. Dzwonię, aby porozmawiać o naszej umowie.

- Co z nią nie tak?

- Cóż, pewnie jeszcze nie słyszałeś, ale zostałem okradziony. Obawiam się, że pewne bardzo poufne dane mogły wpaść w niepowołane ręce, a to by oznaczało bardzo niekorzystny obrót spraw. Dla nas obojga. Musimy więc zmienić czas i miejsce naszego spotkania. Przesuńmy je o tydzień, moi ludzie dostarczą ci konkretne wskazówki w najbliższym czasie.

- Rozumiem. Będę czekał.

Mężczyzna rozłączył się. Podniósł wzrok na siedzącego przed nim Briana.

- Już. Zadowolony?

- Będę zadowolony, kiedy będę znał konkretny termin waszej romantycznej schadzki.

Larry nic nie odpowiedział.

- Co teraz zrobicie?

- Cóż - Brian wstał. - Wypuścimy cię. Ludzie Abruzziego muszą mieć do ciebie dostęp, a on nie może nic podejrzewać. Będziesz stale monitorowany, więc nie radzę wykręcać żadnych numerów. Kiedy tylko skontaktują się z tobą pracownicy Fabio, masz niezwłocznie się do nas zgłosić.

- Chyba że makaroniarz wcześniej coś wyczuje i mnie sprzątnie - odparł z przekąsem Wostock.

Sheppard wzruszył ramionami.

- Trzeba było myśleć o tym zanim zacząłeś z nim współpracować.



Larry opuścił komisariat, a Brian postanowił wstąpić do Mike'a. Przyjaciel miał mu sprowadzić nowe części do wozu, chciał sprawdzić, czy już dotarły.

Michael nie miał dla niego dobrych wieści. Dostawa się opóźniała przez jakieś nowe przepisy dotyczące importu części zza granicy. Sheppard westchnął.

- Wygląda na to, że w Rajdowych Wojnach będę musiał polegać na swoich nieziemskich umiejętnościach.

Miał na myśli te same Wojny, których inicjatorami byli słynni Dominic Toretto i Letty Ortiz. Brian od dawna chciał wziąć w nich udział i już niedługo wreszcie będzie miał ku temu okazję.

- Wybacz, stary. Jedyne, co mogę ci zaoferować na tą chwilę, to ulepszona mieszanka nitro. Zainteresowany?

- Pewnie!

Mike uśmiechnął się i poprowadził kumpla wgłąb garażu.



Lorenzo siedział w starbucksie, popijając mrożoną kawę.

Czekał.

Rozpuścił po mieście swoje ptaszki, które miały zdobyć dla niego informacje. Nie miał najmniejszego zamiaru samemu uganiać się po tych wszystkich pseudo bankach i użerać się z niekompetentnym personelem.

Jego uwagę przykuła obsługująca go dziewczyna. Uśmiechnął się do niej, na co ta speszyła się i spuściła wzrok. Pomyślał, że już dawno nie przeleciał żadnej panienki.

Jego rozmyślania przerwało wejście Gary'ego, niewysokiego blondyna ubranego w ciemne jeansy i bejsbolówkę.

- Wszyscy twierdzą, że nic nie widzieli - powiedział, rozglądając się. - Był spokój, nagle w pomieszczeniu lądowała puszka z gazem, a kiedy się budzili, było po wszystkim.

Kill me if you dare ≫ P. Walker ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz