Emily spała głębokim snem. Na szczęście tym razem obyło się bez koszmarów, przez co kiedy się obudziła, była bardziej wypoczęta.
Otworzyła oczy i ziewnęła. Przetarła je piąstkami, niczym małe dziecko i rozejrzała się. Na łóżku siedział Brian. Wpatrywał się w nią bez słowa, z zatroskanym wyrazem twarzy.
- Hej - powiedziała cicho Em, uśmiechając się. - Gdzie byłeś?
- Tu i tam - odparł wymijająco chłopak. - Przyszedłem tylko na chwilę.
Emily zrobiła zdziwioną minę.
- Dokąd się wybierasz?
- Chcę ostatecznie rozprawić się z Abruzzim. Nie zajmie mi to dużo czasu. Proszę cię tylko, żebyś do tego czasu nie ruszała się z domu. Możesz to dla mnie zrobić? Będę wtedy spokojniejszy.
Brunetka nic nie odpowiedziała. Zacisnęła usta w wąską linię. Nie sprzeczała się, bo wiedziała, że to i tak nie ma najmniejszego sensu. Sheppard zrobi tak, jak uważa za słuszne. Skinęła więc tylko głową. Brian dotknął dłonią jej policzka, a następnie pochylił się i złożył na jej spierzchniętych ustach pocałunek.
- Kocham cię. Już niedługo wszystko wróci do normy - zapewnił ją, po czym wstał i wyszedł.
Emily jeszcze długo po jego wyjściu wpatrywała się w drzwi.
Niebieskie subaru wrx podjechało pod rezydencję Abruzziego. Na podwórzu widać było spory ruch. Najwyraźniej Włoch szykował się do pospiesznego opuszczenia kraju.
- Nasz ptaszek próbuje wyfrunąć z klatki - powiedział Mike, popijając mrożony koktajl.
Sheppard uważnie wpatrywał się w postać mafiosa.
- Tym razem się już nie wywinie - mruknął.
Czekali. Siedzieli w kompletnej ciszy, przerywanej odgłosami przejeżdżających ulicą samochodów. Kolejne walizki Włocha znikały w bagażnikach samochodów. Oczywiście, jak zwykle miał z nim jechać cały konwój, żeby zmylić ewentualnych szpiegów. Fabio nie podejrzewał jednak, że ktoś cały czas go obserwuje i tylko czeka, aby wymierzyć mu sprawiedliwość.
Wreszcie wyjechali. Automatyczna brama rozsunęła się, prezentując wnętrze podwórka. Cztery czarne mercedesy, jeden po drugim wyjechały zza muru, kierując się w różnych kierunkach - jedne pojechały na zachód, inne - na południe. Brian przekręcił kluczyk. Silnik zamruczał basowo. Policjant zwolnił hamulec ręczny i ruszyli.
- W pierwszym samochodzie jedzie Mark. Tuż za nim podąża Abruzzi. Renzo i jeszcze dwóch innych pojechali w drugą stronę - referował Sheppard, skręcając w lewo.
Utrzymywali bezpieczną odległość, chociaż wcale nie zależało im aż tak bardzo, żeby pozostać niezauważonymi. Konsekwentnie realizowali ustalony wcześniej plan.
- Dobrze, przynajmniej kilku będzie z głowy - Mike wzruszył ramionami. - Pytanie tylko, czy Abruzziemu nagle nie zachce się rzucić do ucieczki, kiedy nas dostrzeże.
- Nie ma gdzie uciec - odparł spokojnie Brian. Biła od niego niesłychana pewność siebie. Był opanowany jak jeszcze nigdy. Jego postawa wyraźnie mówiła, że to jest jego ostatnie podejście, które na pewno będzie zwycięskie. Innej opcji nie było.
Emily w pośpiechu ubierała na siebie swój skórzany strój. Zawsze dbała o to, by jej ciało było odpowiednio chronione podczas jazdy na ścigaczu. Wielokrotnie widziała skutki wypadków motocyklistów i robiła wszystko, by jej ciało po zderzeniu z asfaltem czy tirem wyglądało jak najmniej podobnie do tamtych.
CZYTASZ
Kill me if you dare ≫ P. Walker ✔
ActionPo tragicznej śmierci ukochanej, Brian na nowo układa swoje życie. Po dwóch latach zaczyna wreszcie normalnie funkcjonować. Niespodziewane spotkanie ponownie burzy jego świat, wciągając go w szaloną grę o życie kogoś, kto powinien nie istnieć. Czy z...