8. Dobre (?) wieści

402 37 6
                                    

Abruzzi siedział w apartamencie jednego ze swoich współpracowników, trzymając w dłoni odpalone cygaro. Starał się przetrawić informacje, jakie przed chwilą usłyszał, wypuszczając z ust kłęby dymu.

- Tak jak mówiłem, to nie jest nic pewnego. Lepiej jednak będzie się odpowiednio przygotować.

Włoch już miał udzielić odpowiedzi, kiedy usłyszeli huk dobiegający z hallu. Ktoś z impetem otworzył drzwi, rozległy się szybkie kroki, które poprzedziły wejście Lorenzo. Fabio uniósł brwi, widząc w ramionach syna ciało swojej siostrzenicy.

Przeczuwał, że prędzej czy później będzie świadkiem takiej właśnie sceny. Był więc na nią odpowiednio przygotowany. Bez słowa wstał, gasząc cygaro w popielniczce.

- Ułóż ją na kanapie - polecił synowi.

Renzo natychmiast posłuchał, choć był pewien, że wpierw będzie zmuszony opisać ojcu całą sytuację. Delikatnie złożył drgające ciało kuzynki, odgarniając kosmyk włosów z jej spoconego czoła. Brunetka zaciskała zęby, z jej ust wypłynęła stróżka śliny. Konwulsje nasilały się, młodzieniec musiał ją przytrzymywać, aby nie spadła na ziemię.

- Tato! - krzyknął przerażony, chcąc ponaglić ojca.

Mafioso podszedł do swojej skórzanej teczki i wyjął z niej fiolkę z tabletkami. Następnie podszedł do Emily i pochylił się nad nią.

- Otwórz jej usta - polecił synowi. Następnie skinął na stojącego w drzwiach Marka. - Przynieś mi szklankę wody.

Szofer natychmiast wyszedł i wrócił kilkanaście sekund później, z kubkiem zimnej cieczy. Abruzzi wsunął do ust dziewczyny tabletkę, a następnie uniósł jej głowę i wlał zawartość szklanki do jej gardła, uważając, aby się nie zachłysnęła. Minęła chwila, nim lek zaczął działać. Drgawki ustały, a Emily leżała sparaliżowana strachem, wpatrując się w Lorenzo szeroko otwartymi oczami.

- Macie to, o co prosiłem? - spytał boss, wpatrując się w swojego potomka.

Drżąca ręka Emily powędrowała do szyi, a następnie zdjęła naszyjnik i bez słowa podała go wujowi.

Fabio Abruzzi wstał.

- Zabierzcie ją do domu - powiedział i wrócił na swoje miejsce.

Kiedy cała trójka opuszczała pokój, nawet na nich nie spojrzał.



W drodze powrotnej Lorenzo wręcz kipiał z wściekłości. Nie wiedział, co kierowało jego ojcem, kiedy podawał dziewczynie to świństwo. Nie miał też pojęcia, co to może być i dlaczego jej organizm tak reagował. Miał ochotę udusić go gołymi rękami, najpierw jednak postanowił wyciągnąć z niego wszelkie niezbędne informacje.

Z zamyślenia wyrwał go cichy głos Emily. Pod wpływem zimnego, nocnego powietrza dziewczyna powoli doszła do siebie. Była też przekonana, że kuzyn jest na nią wściekły za to, że prawie doprowadziła do niepowodzenia ich misji.

- Renzo, przepraszam.

Brunet spojrzał na nią zdziwiony.

- Za co?

- No wiesz... Za tamto. Nie wiem, co się ze mną stało, ale prawie nas nakryli. Wybacz mi.

Mówiąc to, zagryzła w swój charakterystyczny sposób dolną wargę, a następnie spuściła wzrok.

Lorenzo uniósł dłoń i kciukiem pogładził jej policzek.

- Nie jestem zły na ciebie. To nie twoja wina.

Kill me if you dare ≫ P. Walker ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz