Prolog: Upadek

338 31 18
                                    

Nazywam się William, ale przyjaciele mówią na mnie Will... Jeśli bym miał przyjaciół. No tak... Jestem osobą nieśmiałą oraz bardzo mało lubianą na powierzchni. Mam ciemnobrązowe włosy oraz jestem wysoki (troche). Posiadam też brązowe aż prawie czarne oczy oraz taką średnią posturę. Rodziny nie mam, ponieważ moja matka umarła, kiedy mnie urodziła, a ojciec zmarł na ciężką chorobę, kiedy miałem 3 lata. Mieszkam w sierocińcu niedaleko miasta ale dotąd nie zostałem adoptowany, a mam już 16 lat. Nikt mnie nie lubi z powodu takiego, że bardzo fascynuje się potworami. Słyszałem tylko legendę o górze Ebott, która znajdowała się z jakieś 5 kilometrów od sierocińca.

Pewnego razu postanowiłem wybrać się tam po prostu z ciekawości.

Kiedy posłano nas do łóżek, nasłuchiwałem rozglądając się po swoim pokoju. Nic szczególnego małe pomieszczenie z szafą, w której trzymam ubrania mała półeczka oraz łóżko, na którym leżałem.

Po wyciszeniu się wszystkich dźwięków zajrzałem do swojej skrytki. Była to dziura w ścianie zakryta łóżkiem.

Wyjąłem trochę bandaży oraz coś do picia na wszelki wypadek.

Po ich wzięciu po cichu otworzyłem szafę i przebrałem się z piżam w standardowe ubrania, czyli szara podkoszulka i bluza, do której można włożyć ręce z przodu oraz szare dżinsowe spodnie i twarde buty do chodzenia. Było lato więc i nie musiałem ubierać się grubo bo noc była ciepła.

Po cichu otworzyłem okno i zeskoczyłem (całe szczęście mój pokój był na parterze) i pobiegłem do góry.

MT. Ebott

Godzina: ok. północy

Przybiegłem w pobliże góry, a tak dokładnie do lasu przy górze. Stanąłem na chwile i napiłem się i słyszałem to czego się obawiałem. Wilki.

Słysząc ich wycie wiedziałem że będę musiał uciekać. Zobaczyłem pierwszego wilka, który się rzucił lecz szybko uniknąłem i wziąłem w długą. Nie patrzyłem gdzie biegnę, ale w głowie miałem tylko jedną myśl, aby uciec jak najdalej od tych krwiożerczych zwierząt.

Zauważyłem jaskinię, do której od razu pobiegłem i jak już byłem w środku serce mi stanęło. Przede mną była wielka dziura, która prawdopodobnie była bardzo głęboka. Chciałem już stąd wychodzić kiedy zobaczyłem zwierzęta. Byłem w pułapce. Z jednej strony dziura, w której pewnie zginę, a z drugiej wilki, przez które na pewno zginę przez zagryzienie.

Musiałem wybierać i wybrałem skok do dziury.

Zrobiłem kilka kroków w tył i skoczyłem w bezdenną czeluść...

~~----~~

Dziękuje za przeczytanie mojego prologu jeśli będzie pozytywny odzew to będę to kontynuował :D

| Powieści Podziemi: Księga 1 Przygoda nie z tej ziemi | [NIEAKTUALNE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz