Rozdział 17: Pojedynek

44 3 4
                                    

Rozdział może być krótszy ze względu na brak czasu oraz głównie przez to, że nie umiem się rozpisywać T^T Tak czy siak zapraszam ^^

Enjoy!

~~----~~

Stałem przez chwilę jak głupi słup soli (nie czuje, że rymuje). Jak mogłem o tym zapomnieć... Podczas jednej z rozmów przecież obiecała mi, że poinformuje mnie, jak zdecyduje się zniszczyć Barierę i wtedy razem pójdziemy. 

Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć Frisk wzięła mnie za rękę i zaczęliśmy biec w stronę Hotlandu. Moje myślenie zawiesiło się na chwilę, zanim wreszcie puściłem ją. Nie tak, że nie lubię tego, ale umiałem biegać sam. 

Przebiegliśmy całe gorące krainy oraz przeszliśmy przez MTT Resort. Po chwili byliśmy w Rdzeniu, które też minęliśmy dosyć szybko. Przeszliśmy przez miejsce występów Mettatona i przeszliśmy długim korytarzem do windy. Korytarz był jak każde inne, pełne elektrycznych kabli i tym podobnych metalowych pierdółek. 

Wsiedliśmy do naszego środka transportu i zaczęliśmy jechać w górę. Chciałem coś powiedzieć, ale słowa uwięzły mi w gardle... Zamierzałem powiedzieć to, co już musiałem dawno orzec, lecz zanim się odezwałem, wjechaliśmy na górę i dziewczyna od razu pobiegła.

- Szybciej Willy~ - powiedziała z szczęściem w głosie i zniknęła za zakrętem. Wyszedłem z windy i rozglądałem się dookoła przechadzając się. Ogólnie panowała tu szarość. Wyglądem były dosyć podobne do Ruin, lecz były bardziej schludniejsze i zakurzenie miało poziom średnio krytyczny. Po chwili ujrzałem dom.

Domek był dokładną kopią tego z Ruin, lecz oczywiście kolorystyka była taka sama. Wnętrze też takie same... Nigdzie nie widziałem Frisk. Pewnie poszła dalej. Zauważyłem odblokowane zejście do piwnicy, więc ruszyłem w tamtą stronę. Po drodze przez Nowy Dom (słyszałem o tym miejscu od innych, więc dlatego wiem) spotykałem różne potwory, które opowiadały mi historię.

Historia ta była o synu Króla Asgora i Królowej Toriel, którą słyszałem od Sansa pewnego razu, lecz i tak wsłuchiwałem się. Ogólnie cały krajobraz był dosyć ładny. Wiele budynków rozchodziło po dużej ilości kilometrów a ja powoli zbliżałem się do wielkiego zamku. Przełknąłem ślinę i przyspieszyłem tempa. Po chwili wszedłem do jego środka.

Frisk czekała na mnie w dosyć pokaźnej, złotej sali, w której była niemała ilość kolumn. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie. 

- Chodź Willy! Za tą salą czeka na nas sam król! - złapała mnie za rękę i zaczęliśmy powoli przechodzić przez pokój. Patrzyłem się na wielkie okna ze znakiem Podziemia.

Nagle usłyszeliśmy dzwony i zatrzymaliśmy się. Spojrzałem do przodu i ujrzałem Sansa. Skąd on się tam wziął w tak krótkim czasie? Pewnie przeteleportował się tu, kiedy mrugnęliśmy. Kiedy dzwony ucichły, szkielet zaczął mówić.

- Jak widzę chcecie iść do Króla Asgora. Najpierw jednak was osądzę... - rzekł dość poważnym tonem, co mnie zaniepokoiło. Minęła chwila ciszy - Heh, nie zdobyliście żadnego LOVE i EXP i byliście dobrzy i troskliwi dla innych. Wiem, że możecie dobrze wpłynąć na króla. Może wreszcie opuścimy to Podziemie. Liczę na was dzieciaki - puścił nam oczko i zniknął po chwili.

- Co tutaj robił Sans? - spytałem się Frisk.

- Wyjaśnię ci  - odrzekła - Ogólnie rzecz ujmując Sans jest członkiem straży królewskiej. Może nawet najlepszym. Ze względu na jego umiejętność przejrzenia "statystyk" ludzi i potworów oraz posiadanie dużej siły, wiedzy i mocy dostał posterunek tutaj, w sali osądów. Jest ostatnim potworem, z którym każdy musi się skonfrontować, aby porozmawiać z królem. Przez jego wzrok może dowiedzieć się, czy osoba ma dobre albo złe intencje. Uwierz mi na słowo, nie chcesz mieć z nim na pieńku i walczyć z nim - dziewczyna lekko spuściła głowę. Musiała przypomnieć jakieś złe wspomnienie.

| Powieści Podziemi: Księga 1 Przygoda nie z tej ziemi | [NIEAKTUALNE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz