Poniedziałek rozpoczął się okropną ulewą. Deszcz padał bez przerwy od kilku godzin, a niskie ciśnienie spowodowało u mnie ból głowy, co wydawało się niemożliwością – dotychczas zawsze byłam odporna na zmianę pogody. Humor poprawił mi dopiero kubek kakao – wręcz fantastyczny dodatek do fasolki.
– Kakao? – usłyszałam wesoły głos.
Podniosłam wzrok i zobaczyłam Andreasa stojącego w kuchennych drzwiach. W jego włosach błyszczały krople deszczu, ale poza tym miał suche ubranie.
– Jak wszedłeś do środka?
– Drzwi wejściowe były otwarte – odparł, siadając na krześle naprzeciwko mnie.
Zrobiłam dla niego kakao, zastanawiając się, czy na pewno mama zamknęła za sobą drzwi. Może zbyt spieszyła się do pracy?
– Czemu zawdzięczam tak wczesną wizytę?
– Cóż, Hazel obraziła się na mnie za wczoraj i zabroniła mi wejść do laboratorium, więc przyszedłem tutaj.
– A tak naprawdę? – Podałam mu kubek i wróciłam na miejsce.
Wiedziałam, że ściemniał – laboratorium było dla niego świątynią, musiałby ją zniszczyć, żeby się tam nie dostać.
– Chciałem cię zobaczyć.
Uśmiechnęłam się delikatnie i spojrzałam mu prosto w oczy. Inaczej niż twierdziła Laura, ja nie widziałam w nich nic szczególnego, poza intensywnymi niebieskimi tęczówkami, błyszczącymi jak dwa szafiry. A może po prostu nie miałam jeszcze wystarczającej wprawy w rozpoznawaniu cudzych spojrzeń?
– Miło. Ciebie też fajnie widzieć.
W ciszy wypiliśmy kakao, a kiedy zmywałam kubki, Andreas zaczął mi opowiadać o dziwnych plotkach, które usłyszał od Zeny 2.
– Podobno pół miasteczka żyje już tym, że w sobotnią noc potwór nie odezwał się, co ponoć miało miejsce po raz pierwszy w historii, dasz wiarę?
– A co z drugą połową miasteczka?
– Pewnie ich to nie interesuje. – Wzruszył ramionami. – Nie sądzisz, że to dziwne? To znaczy ta sprawa z potworem...
– Czy zamiast tego, w miasteczku nie było słychać krzyków nastolatek?
– Nie.
– Dziwne. Sądziłam, że Melanie krzyczała tak głośno, że słychać ją było w całym Dark Villey.
Andreas uśmiechnął się łobuzersko.
– To było niegrzeczne. Chociaż nie wątpię, że prawdziwe.
Wzruszyłam ramionami.
– Laura też wspominała coś o plotkach.
Po krótce zrelacjonowałam mu wczorajszą rozmowę z mamą.
– Naprawdę powiedziałaś jej, że ktoś mógł pójść na zamek? Ty?!
– To było głupie z mojej strony, wiem o tym. Ale gdybym nic jej nie odpowiedziała, pewnie zaczęłaby coś podejrzewać.
– Mogłaś powiedzieć coś innego – stwierdził. – Cokolwiek!
– Oj, nie unoś się. Na razie jest dobrze. Jeśli wszystko będzie dobrze, nie dowie się o wyprawie jeszcze przez długi czas. Albo i nigdy.
Andreas spojrzał na mnie jakby mówił „Miejmy taką nadzieję".
Resztę dnia spędziliśmy w salonie. Siedząc tuż obok siebie, oglądaliśmy film na DVD – jak zwyczajna para nastolatków. Wszystko było normalnie, dopóki w mojej głowie nie odezwał się głos Hazel.

CZYTASZ
Ja i Frankie
FantasyJeden świat to za mało... Wyróżnienie w konkursie "Skrzydlate Słowa 2017"! "Przygotuj się na opowieść pełną strachu i sensacji, wątków historycznych i romantycznych..." Taka właśnie jest historia Electry - wątki przeplatają się, tworząc porywającą o...