16. Zabić nieśmiertelnego.

177 21 5
                                    

Electra

Zbliżaliśmy się do zamku. Nie po raz pierwszy szliśmy na wzgórze bez Frankiego, gdyż odkąd nauczył mnie, jak otwierać tunele, stwierdził, że czuje się niepotrzebny. Jednak jeszcze nigdy pomiędzy nami nie panowała taka nieznośna cisza. Wszyscy byli przejęci dzisiejszymi wydarzeniami. Nawet zawsze skora do rozmowy Laura pozostawała milcząca, przynajmniej dopóki nie zobaczyliśmy przed sobą schodów prowadzących na górę.

Frankie i Hazel już na nas czekali. Ich zatroskane miny świadczyły o tym, że doskonale wiedzieli, co wydarzyło się tego dnia. Gdy podeszliśmy do nich bliżej, Hazel ruszyła w moim kierunku. Przytuliła mnie i pocieszała nie używając przy tym zbędnych słów. Jej czuły gest wynikał z siostrzanej troski i całkowicie mnie zaskoczył.

- Co poważnego stało się Cymbaline? - spytała Laura, którą chyba zaniepokoiło moje przygnębienie. - Powiedzieli mi tylko, że zemdlała, ale odnoszę wrażenie, że coś przede mną ukrywają.

Frankie wymienił szybkie spojrzenie z Andreasem i od niechcenia skinął głową.

Już miał odpowiedzieć, kiedy jego uwagę przykuło coś innego. Wbił wzrok w coś za nami, w coś, co czaiło się w głębi tunelu.

- Zobaczyłeś coś? - Hazel podążyła za jego spojrzeniem, lecz nawet mrużąc oczy niczego nie dostrzegła.

- Wydawało mi się... Zresztą, nieważne - mruknął i zwrócił się do mojej mamy. - Odpowiadając na twoje pytanie, Lauro, jest to kwestia złożona i lepiej nie mówić o niej teraz. Wszystko wyjaśnię ci wkrótce, obiecuję.

Mama nie wyglądała na udobruchaną, ale nie zadawała więcej pytań. Zerknęłam na Andreasa, który uśmiechnął się do mnie krzywo - chyba niekoniecznie był zadowolony z takiego obrotu spraw.

Bez zbędnego ociągania zaczęliśmy się wspinać po schodach, gdy nagle za naszymi plecami rozległ się głośny wyk gwałtownie wciąganego powietrza. Jak na znak, wszyscy odwróciliśmy głowy do tyłu, a wtedy na ułamek sekundy oślepiło nas ostre, białe światło. Zmrużyłam oczy, lecz minęło kilka sekund, zanim mój wzrok ponownie zaczął widzieć normalnie.

- Proszę, proszę! Kogo my tu mamy!

Na dźwięk tego głosu po plecach przeszły mi ciarki. Bez problemu rozpoznałam jego właściciela. Ten charakterystyczny, szyderczy ton, przeciągane samogłoski...

Neil.

Mój ojciec czaił się przy wyjściu z tunelu, a w ręce ściskał telefon, którym zrobił nam zdjęcie. Na jego twarzy malował się złośliwy uśmieszek, z każdą minutą stawał się coraz szerszy. Jego nowa żona, Rebecca, z oszołomieniem przesuwała wzrokiem po naszych twarzach i na dłuższą chwilę zatrzymała się na Frankiem.

Jak oni się tu dostali?!

Hazel najwidoczniej miała gotową odpowiedź. „Jesteś pewna, że dobrze zamknęłaś wejście do tunelu?", zapytała. Gdyby nie to, że na chwilę wszyscy zastygli w bezruchu, kiwnęłabym głową w odpowiedzi.

„Tak. Wszystko sprawdziłam."

„Więc co oni tutaj robią?"

Odpowiedź na to pytanie poniekąd dostarczyła nam Laura.

- Neil, co ty, do diabła, wyprawiasz?! - Ledwie nad sobą panowała. Gdy na nią zerknęłam, zacisnęła pięści.

- Mógłbym zapytać o to samo - prychnął, a potem niespodziewanie się zaśmiał, kiedy spojrzał na Frankiego. - Nie sądziłem, że to będzie tak dziecinnie proste! Wystarczyło tylko was śledzić i... Bum! Nagle wiem, kto jest potworem.

Ja i FrankieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz