Neil
– Potrzebna karetka do szkoły przy Grand Avenue. Piętnastolatka straciła przytomność.
Komunikat z dyspozytorni sprawił, że mimowolnie w mojej głowie pojawiły się ciemne myśli. Chociaż było to zwykłe wezwanie – w końcu codziennie ktoś mdleje – miałem przeczucie, że stało się coś bezprecedensowego. I w mniejszym bądź większym stopniu miało to związek z Electrą.
Nie dopuszczałem do siebie myśli, że to ona poczuła się źle. Jednak jakaś część mojego umysłu, która wciąż nakazywała mi czuć się za nią odpowiedzialnym, domagała się uwagi i przyprawiała mnie o niepokój.
Chris chyba to zauważył.
– Co jest, stary? – spytał, uruchamiając silnik. Z całą siłą wcisnął gaz, nie zwracając uwagi na to, że nie zdążyłem jeszcze zapiąć pasów. – Stało się coś?
– Skąd taki pomysł?
– Wyglądasz jakoś dziwnie – stwierdził. – Jakby coś ciążyło ci na sumieniu. – Energicznym ruchem ręki skręcił w prawo, a potem włączył syreny, które zaczęły mnie irytować jak nigdy. Byłem przyzwyczajony do ich wycia, ale teraz wprost uszy krwawiły mi od tego skowytu.
– Nic mi nie jest – odburknąłem.
Wyjrzałem przez okno, mając nadzieję, że Chris odpuści sobie przesłuchanie.
– No dobra, nie będę naciskał. Ale jakby co, to wiedz, że zawsze możesz mi się wygadać. Jak kumpel kumplowi.
Westchnąłem.
Znałem go za dobrze, by wiedzieć, co miał na myśli. Nie będzie o nic pytał – ale tylko przez pierwsze dwie minuty. Nigdy tak do końca nie odpuszczał, a przez lata ścisłej współpracy z Chrisem nauczyłem się, że najlepiej powiedzieć coś, co go usatysfakcjonuje, nieważne czy byłaby to prawda, czy niedorzeczne kłamstwo.
Jednak tym razem uznałem, że oszustwo nie ma sensu. I tak by się dowiedział, prędzej czy później.
– Chodzi o Electrę – powiedziałem. Nie oderwałem oczu od szyby. Przy okazji zanotowałem w pamięci, że przydałoby się skoczyć na myjnię.
– To ta twoja ukochana, ruda córeczka, od której się odwróciłeś, ale nie chcesz się przyznać przed żoną, że wciąż jest dla ciebie ważna?
Wywróciłem oczami.
– Znasz jakąś inną osobę o tak nietypowym imieniu?
– Nie. Ale zastanawiam się, kto je wybrał.
– A ja nie wiem, czemu się zgodziłem.
Chris zaśmiał się, ale zaraz potem ponownie skupił się na drodze. Przyspieszył, wyprzedzając sznur samochodów próbujących wjechać na parking przy markecie, a potem ostro skręcił w prawo.
– I co z nią? Rozmawialiście ostatnio?
– Nie.
– Więc co cię gryzie? – zapytał. Zwolnił odrobinę, szukając bramy, za którą powinien zaparkować.
– Musisz jeszcze raz skręcić. Wjazd jest od strony Madison Avenue – podpowiedziałem.
Tak zrobił, a kiedy wreszcie zatrzymał karetkę na podjeździe, obaj wyskoczyliśmy na zewnątrz.
– A odpowiadając na twoje pytanie – zacząłem – mam niejasne przeczucie, że wezwanie, z powodu którego tu przyjechaliśmy, jest jakoś powiązane z El.
– Myślisz, że to ona zemdlała?
– Bardziej liczę na to, że tak nie jest.
Chris położył mi dłoń na ramieniu.

CZYTASZ
Ja i Frankie
FantasyJeden świat to za mało... Wyróżnienie w konkursie "Skrzydlate Słowa 2017"! "Przygotuj się na opowieść pełną strachu i sensacji, wątków historycznych i romantycznych..." Taka właśnie jest historia Electry - wątki przeplatają się, tworząc porywającą o...