Do końca dnia czułam się jak w transie. Gdy Frankie i Hazel wyszli ze szkoły – tak po prostu, frontowymi drzwiami, niezauważeni przez nikogo – razem z Andreasem odpuściliśmy sobie stołówkę i resztę lunchu spędziliśmy w ciszy i spokoju na wyłączonym z użytku korytarzu. Rozmawialiśmy o błahostkach, z całej siły unikając tematu Melanie i jej zdrady.
Lekcje upłynęły mi zaskakująco szybko, nawet godzina w hali sportowej, którą musiałam spędzić w obecności Melanie i Beatrice, a bez Andreasa. Unikałam ich spojrzenia, unikałam rozmowy, zupełnie jakby w ogóle nie istniały. Bea pewnie nie do końca rozumiała, dlaczego nagle przestałam się do niej odzywać, za to Melanie, która ciągle coś do niej szeptała, z pewnością sprzedała jej jakąś historyjkę. Postanowiłam się nie wtrącać – obie były siebie warte, a więc przekonanie Beatrice, że Mel się myli, graniczyło z cudem. Na myśl, że kiedyś się z nimi przyjaźniłam robiło mi się niedobrze.
Na szczęście WF był moją ostatnią godziną. Z ulgą opuściłam mury szkoły, próbując nie myśleć o tym, że jutro będę musiała tam wrócić.
Andreas czekał na mnie przy bramie. Pocałował mnie w policzek na powitanie. Trzymając się za ręce, szliśmy w kierunku domu.
Rozmawialiśmy akurat o jego nauczycielu informatyki, kiedy zza rogu wyszedł Neil. Nie wiedziałam, co robił w tej okolicy. Nie był w pracy, nosił zwykłe ubranie, co zdziwiło mnie jeszcze bardziej. Jedyne, czego pragnęłam w tej chwili, to odwrócić się na pięcie i wrócić do domu inną drogą, ale powstrzymał mnie Andreas.
– Nie wygłupiaj się.
Ze spuszczonymi głowami minęliśmy Neila, a ten... najwyraźniej nas nie zauważył. Specjalnie czy przypadkiem – nieważne. Liczyło się to, że uniknęliśmy rozmowy z...
– Hej! Zatrzymajcie się natychmiast! – usłyszeliśmy krzyk dobiegający zza naszych pleców.
„Pogratulować refleksu", pomyślałam sobie. Mimo wszystko szliśmy dalej, dopóki Neil nas nie dogonił.
– Co tutaj robicie?
– A nie widać? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie, prezentując swój mundurek.
Neil cmoknął, wyraźnie rozbawiony.
– I mimo takiej tragedii poszliście do szkoły. Urocze.
– Jakiej tragedii? – spytał Andreas, udając niepoinformowanego, co spowodowało, że Neil zaczął się śmiać jak opętany. Przechodnie po drugiej stronie ulicy spojrzeli na niego jakby urwał się z księżyca.
– Och, doprawdy? A jeszcze wczoraj płakaliście, że zabiłem waszego przyjaciela potwora. Czyżby coś się zmieniło? Tak szybko pogodziliście się z jego śmiercią?
Zacisnęłam dłoń w pięść, gotowa jej użyć w każdej chwili.
– Jesteś mordercą, Neil – wysyczałam przez zaciśnięte zęby. – Wstyd mi, że kiedyś nazywałam cię swoim ojcem.
Ścisnęłam mocniej dłoń Andreasa, odwróciłam się i ruszyłam prosto przed siebie, nie zwracając uwagi na nawoływania Neila. Zwolniłam dopiero, gdy zawołał:
– Wiesz, że już nigdy nie będzie tak jak dawniej. Zniszczyłem ci życie i jestem z tego powodu cholernie zadowolony!
Długo się nie zastanawiając, pokazałam mu środkowy palec.
– No, no! – odezwał się Andreas. – Nie wiedziałem, że umawiam się z taką ostrą dziewczyną. Przystopuj troszeczkę, kochanie.
– Słyszałeś, co powiedział ten... ten...?!
CZYTASZ
Ja i Frankie
FantasyJeden świat to za mało... Wyróżnienie w konkursie "Skrzydlate Słowa 2017"! "Przygotuj się na opowieść pełną strachu i sensacji, wątków historycznych i romantycznych..." Taka właśnie jest historia Electry - wątki przeplatają się, tworząc porywającą o...