Zauważ mnie kochanie ... //Hinny

Rozdział 5

Ginny
O kurczę! Ale narobiło się zamieszania wokół tego mojego wybryku. Ron się nie przejął tym, ale Harry zwrócił na mnie uwagę. No cóż... Podczas śniadania głos zabrał Dumbledore.

- No więc kochani. To prawda miał być Turniej Trójmagiczny w tym roku w Hogwarcie, ale ze względu na komplikacje, które zaszły podczas podczas organizacji się turniej nie odbędzie. Najprawdopodobniej będzie za parę lat. To tylko ze względu na wasze bezpieczeństwo.

Co? Nie będzie? Szkoda. Były niezadowolone głosy uczniów.

Harry
Turnieju Trójmagicznego nie będzie? Ech ... A myślałem, że coś będzie się dziać w tej szkole.
***
Eliksiry. To zdecydowanie mój znienawidzony przedmiot. Tym razem sprawdzian miał charakter teoretyczny. Snape się patrzył na mnie wrogo, czyli tak jak zwykle, ale tym razem był to bardziej wrogi wzrok. Patrzył się na mnie jakbym mu rodzinę pozabijał. Po lekcji musiałem zostać...

- Ładnie to tak?

- Ale o czym pan mówi?

- O tym, że pobiłeś wczoraj Malfoy'a! Masz coś na usprawiedliwienie?

- On obraził moją koleżan...

- Ty nie masz kolegów, a co dopiero koleżanki! Odejmuję Gryffindorowi dziesięć punktów. Odejdź!

No tak. To co przewidywałem Snape będzie się wyżywał na mnie.
***
Jemy sobie normalnie kolację, Hermiona coś dolewa Ginny do picia.

- Co ty wyprawiasz?

- Wlewam lek usypiający. Nie będzie lynatykować.

Byłem wdzięczny Hermionie, bo chyba bym zwariował, gdybym musiał ją każdego ranka zaprowadzać.

Ginny
Parę razy powtórzę ten numer z lunatykowaniem. Idę spać.
***
Obudziłam się, była 7.50. Czemu dziewczyny mnie nie obudziły? Szybko się ubrałam, opłukałam zęby i biegiem na śniadanie. Lisa, Luna i Rosie już siedziały.

- Czemu mnie nie obudziłyście?

- Próbowałyśmy, ale spałaś jak zabita! - tłumaczyła się Luna

- Że co?

Czyli, że ... Nie udawałam lunatyka? Okej... Los mi podpowiada, że muszę coś zrobić. Ale co? Hmm... Nie chcę przeginać. O Harry nie ma zapiętej torby, chyba już mam pomysł! Wpadnę na niego ,,przez przypadek".
***
Idę do niego i bęc! Zderzyliśmy się. I wypadły mu książki.

- Sorki.

- Nic się Ginny nie stało.

- Pomogę Ci.