VI Nie miałam tego na myśli

50 7 0
                                    

Nie zostaliśmy parą. Nie wiem czym jesteśmy.

Niczym i dobrze, na szczęście nasze relację się nie popsuły, nadal jesteśmy dobrymi przyjaciółmi. Przesiadujemy u siebie godzinami i jest bardzo dobrze, jakby nic się nie stało.

Napisałam do Saszy sms-a z telefonu Łukasza, spotkam się z nią o 17 w greckiej restauracji która jest w miasteczku obok, więc jest w miarę bezpiecznie i nie mam dalekiej drogi ucieczki.

Ubrałam zwykłe czarne, opinające spodnie, różaną, elegancką koszulę i na to luźny, długi do połowy ud sweter w biało-kremowe pasy i te same sandały które miałam na basenie z przyjacielem. Wyglądam nie za elegancko, raczej lekko miejsko, więc jest okay. Nie idę spotkać się z nikim ważnym dla mnie.

W tradycji mojej rodziny po prostu chodzi tu o szacunek, więc ubieram się jak przystało, choć i tak mam to gdzieś co myślą o mnie obcy ludzie, ale mam to w krwi, więc zachowuję się jak się zachowuję w miarę dogodnie, chyba.

Pojechałam tam taksówką, bo autobus odtajniałby skąd jadę.

Muszę myśleć na 1 000 000 obrotów od pewnego czasu, więc jestem na zapas ostrożna co dla wielu osób było by niedorzeczne i w jakimś calu jest, ale muszę być ostrożna z każdej strony.

Zapłaciłam kierowcy po czym wysiadłam z auta i udałam się w kierunku wejścia. Przed samym wejściem spojrzałam na zegarek jest 16:45, mam wybór postać przed wejściem lub poczekać wewnątrz.

Wybrałam opcję numer dwa. Powitał mnie mężczyzna na oko po 50 roku życia, lekko przed 60-tym, podałam mu dłoń i przedstawiłam się. Mężczyzna pokierował mnie do stolika na oszklonym tarasie, był ładny w stylu starej winnicy. Po dosłownie minucie zobaczyłam kompankę idącą w moim kierunku. Przeszła mi złość na nią, ale uprzedzenie zostało. Powitałam się z nią po polsku trzema przemiennymi całusami w policzki po przywitaniu usiadłyśmy.

-Cześć.-Powiedziała.

-Hej.-Odpowiedziała.

-Może zamówimy już jedzenie i napoje, nic nie jadłam. Przepraszam.-Powiedziała. W tym tygodniu chyba ma na poranną zmianę z tego co widzę.

-Pewnie.-Pomachałam do kelnerki która podeszła posłusznie, była to farbowana, szczupła i ładna dziewczyna po 20. Dziewczyna wzięła nasze zamówienia. Ja zamówiłam kalmary z ziemniakami i tzatzykami, a do picia sok pomarańczowy. Sasza makaron z sosem brokułowym i kurczakiem, zapiekanym z serem oraz jakiś koktajl z wódką. Jakby jechała komunikacją miejską to bym ją zauważyła, bierze alkohol czyli ktoś ją przywiózł. Kto?

-A więc co jeszcze masz mi do powiedzenia?-Zapytałam prosto, bo tylko po to tu przyszłam, po nic innego.

-Jimmy i Leon wpadli w spore problemy z Siergiejem i resztą, bo kilka dilerów sprzedawało narkotyki na ich terenie jak wiesz. Siergiej się wkurzył i stwierdził, że zostawisz Leona co go zaboli jak zamorduje ci ojca co szmaciarz zrobił. A teraz chce zabić ciebie i jeden z typów który wtedy był u mnie w kawiarni zorientował się, że to ty byłaś w autobusie i szukają cię. Musisz pogadać z Leonem czy chcesz czy nie, bo sobie dziewczyno nie poradzisz.

Skąd do cholery wie o tym, że ten kark tam był? Ona sobie ze mną pogrywa? Cholera.

-Skąd to wiesz?-Nie wiem co jeszcze powiedzieć.

-Siergiej nadal liczy, że mu pomagam i na wstępie powiedział, że jeden z jego cię zobaczył. Musisz się skontaktować z Leonem. Rozumiesz?

O nieeeee. Nie ma mowy. Nigdy w życiu nie pójdę na jego łaskę.

- Nigdy się do niego nie odezwę. Nie bądź śmieszna.-Okay teraz na nią podniosłam za mocno głos.

-To nie była jego wina tylko moja i chcę do cholery naprawić. Tak?-Słychać jak próbuje na mnie naciskać sycząc przez zęby.

Kłamstwa zdobią moją skórę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz