XXI

6 4 0
                                    

Trochę minęło, a dziś matura. Uzgodniłam z Leonem, że zajedziemy do rodzinnego Szczecina. Nie uwierzył mi zbytnio do końca, ale namówiłam go. Stres mnie zżera przed egzaminem i tym jebanym "spotkaniem". Jak to inaczej mam nazwać? Boję się obu, ale nadal pozostaje pewna siebie, taką mantrę powtarzał mi ojciec, kiedy tylko myślałam o poddaniu się. Był dla mnie wzorem i nadal jest. Jakby nie patrzeć to poświęcił się na chronienie mnie. Nigdy nie mogę powiedzieć, że był złym ojcem, akurat może i postąpił trochę źle z tym zatracaniu mnie w złudzeniach, ale miał dobre intencje. Leon też. Kocham ich ponad wszystko. Są moimi oczkami w głowie, choć jedno już ślepe i martwe, ale puki mój ukochany żyje, to i ja mam po co żyć. Ta dwójka zawsze będzie dla mnie najważniejsza. Teraz tylko dwa oddległe zadania. Jedno gorsze od drugiego. Dobrze, że na początku to lekkie z pozoru. Za parę chwil przybędzie rada i przystąpię do tak zwanego: egzaminu dojrzałości. Tak nie wiele mnie od niego dzieli. Leo też się stresuje, bo czuję jak mocniej mnie ro siebie przyciska od tyłu, w linii, pomiędzy białą koszulą, a granatową spódnicą do kolan. Nic nie mówi, co jest mi bardzo na rękę, bo od słów otuchy zawsze bardziej się stresowałam. Może on o tym wie. Myślę, że jestem na tyle inteligentna, by zdać kapitalnie tą mature i być dumna sama z siebie.
-Panna Ratajkowsky?-Podniosłam wzrok na kobietę o pięknych kształtach, czarnych krótko, ściętych włosach na prosty przedziałek, przenikliwym niebieskookim spojrzeniu i krwawo, czerwonych, pełnych ustach. Spódnice miała takiego samego kroju i długości co ja, koszula nie wiele różniła się od mojej. W sumie nasze stroje różniły się tylko kolorem obcasów, spódnic i tym, że ona miała karnację lekkiej mulatki i mocniejszy makijaż. Jest seksowna, młoda i ma piękny, inteligentny wzrok. Ideał kobiety. Ciekawi mnie, czy będzie tylko ona. Zapatrzona w nią nawet nie odpowiedziałam jeszcze.

-Przepraszam. Zamysłałam się. Tak to ja.-Powiedziałam, na co ona odsłoniła piękny rząd zębów, a z niego widać było mały kolczyk, który spoczywał na wiązadełku..

-Nie spokojnie. Może przejdziemy już do sali. Pan też może wejść.-Ostatnie zdanie skierowała bez jakiś większych uczuć do bruneta, trzymającego teraz mnie w tali.

-Jeśli można.

-Oczywiście, że można. Zapraszam państwa za mną.-Poszliśmy dwie sale szkoły dalej, a ona tylko popchnęła drzwi gdzie nikogo nie było.-Test mam w teczce. Możemy też zrobić tak, że pani odpisze wszystko z zamkniętych pytań, żeby było szybciej, a w reszcie pomogę.

-Nie dziękuję. Chcę sama to napisać i proszę nie mówić do mnie "pani". Nazywam się Jade.

-W takim razie. Ja jestem Sandra.-Podała mi rękę. Jakoś więcej uwagi poświęca, co dziwne, mi.

-Jak już przechodzimy na "ty". Leon.-Chłopak podał rękę, a oba przelotnie się uśmiechnęła, po czym przeniosła wzrok na mnie.

-Dobrze moja droga. Chodźmy napisać zaległy test.-Zaśmiałam się. Niby nic, ale jest tak sympatyczna, że od razu się zrelaksowałam. Może to od jej jedwabistego głosu. Usiadłam w pierwszej ławce przed biurkiem nauczyciela, a chłopak w pierwszej przy wyjściu. Sandra grzebała chwilę w torbie i wyjęła teczkę i podeszła z nią do mnie. Otworzyła wiązaną teczkę, wyciągając z niej zaklejony egzamin i odpowiedzi które położyła na rogu ławki, a egzamin przede mną. Odwróciłam wzrok na moment, by wyjąć potrzebne przybory. To będzie długie. W dodatku będę pisać jedno za drugim. Cóż, dam radę.- Napiszesz na początku ścisłe przedmioty, a później humanistyczne i po wszystkim. Myślę, że do szesnastej się uwiniesz. Powodzenia.

-Dzięki.-Uśmiechnęłam się słabo, na co kobieta potarła moje plecy i powiedziała na ucho:

-Nie denerwuj się, słonko.-Mijały kwadranse i godziny, aż skończyłam wszystko i z ulgą, oraz bólem w palcach, wyszłam za dyskutującymi towarzyszami. Nie czuję zazdrości. Wydaje mi się, że Sandra to lesbijka.- Wyniki powinny być za pół godziny. Za szkołą jest kawiarnia. Może zjecie coś i akurat wrócicie?

Kłamstwa zdobią moją skórę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz