XXVII Mental house

16 4 0
                                    

-Dziś musimy już zacząć się ogarniać do lotu.- Powiedział chłopak.

Ostatnie dni były dziwne. Chłopak za wiele ze mną nie rozmawiał, ale ciągle mnie pilnował jak jakaś pielęgniarka w szpitalu dla psychicznie chorych. Nie było to zbyt komfortowe towarzystwo, ale może to traktowanie mnie jak psychopatkę mu przejdzie.

-Zaraz się za to zabiorę. Gdzie są walizki?

-Pod łóżkiem.

-Dzięki. O której mamy jutro ten lot?

-Jedenasta wieczorem.

-Masz może słuchawki?

-Tak. Zaraz ci przyniosę.- Uśmiechnęłam się do niego i wyjęłam niezauważoną wcześniej walizkę z pod łóżka. Nie miałam wiele co pakować, ponieważ Leon spakował moje rzeczy, gdy zniknęłam. Bardziej to było coś na układanie ich i innych rzeczy w moim osobistym porządku.

-Łap.- Powiedział chłopak i rzucił mi czarne, douszne słuchawki.

-Dzięki.- Sięgnęłam po telefon i podłączyłam do niego słuchawki. Stwierdziłam, że włączę ulubiony album Lil Peep'a. Kocham go słuchać w nie za dobrych stanach emocjonalnych. Większości pomaga szczęśliwa muzyka, a ja nie mogłabym nawet minuty z takiego utworu odsłuchać. Niezbyt często zdarza mi się słuchać kawałków o pozytywnej tonacji. Wychowałam się na Green Day, Nirvanie, Red Hot Chili Peppers, Kaliberze 44 i Tupac'u Shakur'ze a nawet Ray'u Charles'ie, gdy inni na jakiś popowych wykonawcach. Zawsze było coś ze mną nie tak jak trzeba. To jeden z moich kompleksów, nie potrafię się wpasować. Dlatego inaczej leczę się od problemów.

I used to wanna kill myself
Came up, still wanna kill myself
My life is going nowhere
I want everyone to know that I don't care

Czym bardziej zatracałam się w lubianej muzyce, tym bardziej chciałam uciec właśnie teraz od tego wszystkiego.

Z każdym dniem zdarzały mi się przebłyski pamięci, mniej lub bardziej bolesne psychicznie.

Jego obrzydliwe ręce na mojej skórze, ochydny, odrażający wzrok. Czuję się jak dziwka. Ponownie.

Otrząsnęłam się z upiornych myśli i kontynuowałam moje czynności. Wsłuchałam się w już kolejny album rapera, tym razem "Hellboy. Czuję, że moja psychika siada, a raczej diametralnie szybko idzie na dno. Nie jestem w stanie poznać sama siebie.

Co się ze mną dzieje?

Nie wyrabiam.

Skończyłam się pakować. Chcę po prostu usnąć. Poszłam więc poszukać Leona i znalazłam go pakującego ubrania w innym pokoju.

-Masz coś nasennego? Źle się czuję.

-Co ci jest?

-Chcę po prostu pójść spać.

-Adam pojechał do miasta. Zadzwonię do niego.

-Dzięki.

-Nie dziękuj mi po tysiąc razy dziennie.- Zaśmiałam się, choć nadal nie za szczerze i przytuliłam do niego.

- Idę się po prostu położyć, nie dzwoń do Adama, może usnę.

-Ja też pójdę się później położyć. Lot potrwa sporo czasu.- Pocałował mnie w czoło i pogłaskał mój policzek, po czym się nachylił, a ja postanowiłam go pocałować. Robiliśmy to delikatnie, ale intensywnie. Skończyliśmy przez Leona.- Idź się połóż, bo trudno jest z tobą wytrzymać bez czegoś więcej.- Nie chciałam, ale powinnam mu dać to czego potrzebował. Intymności. Popchnęłam go na łóżko i zaczęłam całować jego szyję, schodząc do spodni. Rozpięłam je i zsunęłam razem z bokserkami. Postanowiłam zadowolić go oralnie. Doprowadziłam go do stanu, którego potrzebował i zapięłam jego spodnie. Nic nie mówił, więc zbierałam się do wyjścia, ale przyciągnął mnie do pocałunku, w którym bezwładnie błądził dłońmi po mojej tali.- Nie musiałaś.- Popatrzył w moje oczy.

Kłamstwa zdobią moją skórę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz