- Wiesz to ja może pójdę, wsadzę ten telefon do ryżu. - Nadia! Jezu, ale ty jesteś głupia...
- Taa, jasne. - wstałam i powoli zaczęłam podchodzić do drzwi - Czekaj!
- Tak?
- Bo widzisz, obiecałem Charlie'mu - nie no znowu on - że pójdziemy dzisiaj do jakiegoś klubu. - na twarzy Leondre zauważyłam zakłopotaną minę, która pojawiała się i w pewnym momencie znikała
- Iii chcesz, żebym poszła z wami, bo wolisz nie zostawiać mnie samej. Tak? - chłopak patrzył na mnie dużymi oczami, ale po nich można było wywnioskować że mam rację - Wiesz, chyba zostanę, kluby nie są dla mnie... - lekko uniosłam jeden kącik ust - ...a z resztą, już o nas napisali w gazetach i necie, dzisiaj rano sprawdzałam portale społecznościowe i pełno nas tam... także no.
- Nie dawaj się prosić... - podszedł bliżej
- Twoje sztuczki na mnie nie działają. - uśmiechnęłam się sarkastycznie
- Czyżby na pewno. - stał już niebywale blisko
- Zapomnij. - otworzyłam drzwi i wyszłam lekko sama do siebie się szczerząc
*Nadia pov*
Małe gierki nie zaszkodzą, przecież nie mogę być taka łatwowierna i głupia. Trzeba przystopować i to naprawdę. Skoro jest już nieco większy porządek w mojej głowie, muszę wnieść w życie ograniczenia, nie będę ciągle mu się tak dawać, bo utonę w tych cudownych oczach na amen! A tego nie chcę do końca.
***
Zanim wróciłam do pokoju, zahaczyłam jeszcze o bufet. Tam jakaś kucharka dała mi torebkę ryżu, z którą pobiegłam do pokoju.
W szklankę stojącą na hotelowej szafce nocnej wsypałam całą zawartość przeźroczystej torebki i w to wsadziłam telefon.
- Chyba ten sposób zżera całkowicie czas. - powiedziałam sama do siebie
Położyłam się na łóżku i wiecie co? Dopiero wtedy zorientowałam się że minęła prawie połowa dnia, a ja nie wykorzystałam tych godzin tak jakbym chciała. To już drugi dzień! Z wakacji trzeba korzystać, korzystać i jeszcze raz korzystać! Domy są od leżenia, a nie hotele! W sumie, hotele do tego służą, ale nie o to chodzi.
5 godzin później:
Leo: Zbieraj się, wychodzimy hihih :D <3
Ja: Gdzie ty chcesz wychodzić idioto, jest 20...
Leo: Ja, ja idiota? Pff... no weź plis, obiecałem mu...
Ja: A ty znowu swoje. Ciągle chodzi o ten klub... ;-;
Leo: To zrobimy tak, pójdziesz tam z nami, a po pół godziny oboje gdzieś uciekniemy, a tego wariata tam zostawimy, ok? XD
Ja: Może być :P
Szczerze? Bardzo nie chcę mi się iść gdziekolwiek, dzisiejszego dnia nie spędziłam jakoś specjalnie fascynująco, normalnie... z drugiej strony, niestety też tej negatywnej, nie mam ochoty iść tam z Charlie'm. Ostatnio jest jakiś inny... kłamałam mówiąc że poskarżę się Chloe, może powinnam to zrobić.
Godzinę później:
Stoję przed hotelem w czarnej, obcisłej sukience do ud. Na moim ramieniu zawieszona jest mała czarna torebka, w której mam wszystkie potrzebne mi rzeczy. Przyjemny wiatr rozwiewa moje brązowe włosy, które akurat były w postaci delikatnych fal. Z niecierpliwością tupię nogą czekając na chłopaków.
W głębi hotelu zauważyłam ich sylwetki idące w moją stronę. Oboje nieźle wyglądali.
- Wow, Nadia! - zaczął brunet
- Bez takich, idziemy do ludzi, więc się nie przyzwyczajaj. - odpowiedziałam szybko, aby nie próbował dalej kontynuować swojego zdania
- No okej, okej. - podniósł ręce do góry, próbując się wybronić
Weszliśmy do pojazdu, który w niebywałym tempie zawiózł nas pod klub.
Pół godziny później:
Siedzę ciągle przy barze piję, piję i piję... nie mam pojęcia ile dokładnie mój organizm przyjął alkoholu, ale wiem że dużo za dużo!
Nagle nie wiadomo skąd wyłoniła się postać jakiegoś chłopaka, miał może około 20 lat. Zaczęłam z nim tańczyć na parkiecie przepełnionym napalonymi ludźmi. W tej chwili nie obchodziło mnie to gdzie jest Leo, czy Charlie. Całkowicie zapomniałam o tym, że z nimi tu przyjechałam. Zapomniałam o swoich problemach, o wypadku samolotowym, który ciągle jest w mojej głowie, o sławie, pieniądzach, fanach, o wszystkim co było, lub jest ważne. Zatopiłam to w alkoholu, dosłownie. Czułam się bardzo dobrze, gdy niczego nie wiedziałam pod wpływem tego napoju. To tak, jakby zacząć pisać swoją, nową książkę całkowicie od nowa.
W pewnym momencie chłopak pociągnął mnie w stronę łazienek, przewlekłam się za nim bardzo bujnym krokiem. Bez żadnej trudności zaczął się do mnie dobierać. Nie miałam siły na ucieczkę, czy też pobicie chłoptasia. Na szczęście byłam chociaż trochę świadoma tego co chce zrobić, dlatego też zaczęłam krzyczeć. Wtedy zakrył moje usta dłonią, a drugą rękę przeniósł na mój pośladek. Odwróciłam głowę w stronę wejścia. Z moich oczu wydobyła się jedna mała łezka.
- Zostaw ją! - za plecami nieznanego mi dwudziestolatka pojawił się nie kto inny, jak Charlie
- Bo co mi zrobisz? - chłopak puścił mnie i odwrócił się w stronę blondyna
- To! - Charls przywalił mu w twarz, tak mocno, że nastolatek wywrócił się na kafelki
Nie zdążyłam nawet popatrzyć na tego krwawiącego człowieka, gdyż razem z niebieskookim wybiegliśmy szybko z klubu.
- Gdzie L-l-eo? - wyjąkałam opierając się o mur budynku
- Pewnie gdzieś w środku... - popatrzył na mnie, kiedy nie mogłam złapać równowagi - Ile wypiłaś? - dopytał podtrzymując mnie
- Może z 9 drinków... n-n-nie w-w-iem - złapałam się za głowę
Wtedy upadłam i niczego więcej nie pamiętałam... przestałam oddychać, przed moimi oczami ukazały się wszystkie ważne sceny z mojego życia... czy umarłam?
Od autorki:
Tak wiem, wiem. Nie było tak długo rozdziału. Ale to naprawiłam. Musiałam załatwić trochę spraw z blogiem, a głównie ze współpracą z firmą. Już wszystko poukładane więc zabieram się za pisanie rozdziałów, elo! <3
xoxo Natally
CZYTASZ
Czy to może trwać dłużej? 1&2,3 || BAM
FanfictionCzternastoletnia Nadia (fanka duetu BAM) zauważa bardzo ważny post Leo, w którym treść jest niedopisania. Dziewczyna okazuje się być siostrą jednego z członków zespołu Bars And Melody, czy ją pozna i nie odrzuci? O tym przekonuje się już następnego...