Rozdział 36.

2.6K 217 14
                                    

- Tak wiem... 

- Nie jesteś do tego przekonana. Chciałbym, abyś była taka jak wcześniej, kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem w drzwiach. 

- Niestety, muszę cię rozczarować, ja taka nie będę już nigdy. Za dużo się stało, żeby być teraz szczęśliwą nastolatką. 

- Nadia... - westchnął - ...kariera, nie możesz tego odstawić na bok, teraz masz przerwę, ale wiesz dobrze że to twoje nowe życie. Wiem, wątpliwości teraz mogą występować, ale zobacz, dobrze będzie jeżeli dalej będziesz kontynuowała to co robisz, bo wychodzi ci to świetnie. A fani bardzo cię wspierają. Nie poddawaj się, idź do celu nawet z przeszkodami. 

- Dziękuję za te miłe słowa, ale nie wiem czy dam radę, tak po prostu...

- Wierzę w ciebie. - pocałował mnie w policzek, a ja od razu się zaczerwieniłam 

- Chyba lepiej będzie jak wrócę do siebie. - powiedziałam nieco zawstydzona 

- Nie, nie idź, nie bądź sama. Jeszcze sobie coś zrobisz. Proszę nie tnij się, nie rób tego... - widać że bardzo się o mnie troszczył

- Zazdroszczę Bambinos że mają takiego wspaniałego księcia jak ty. - momentalnie się do niego uśmiechnęłam, ten to odwzajemnił i po chwili znalazłam się w jego uścisku, wspaniały moment przerwał jego telefon

- Przepraszam to Simon, odbiorę okej? - zapytał

- Ta, jasne. 

 Kiedy blondyn odszedł na bok rozmawiać, ja przemknęłam się do pokoju, w którym mam bagaże. Nie chcę, żeby wyszło że podsłuchuję jego rozmowę. Postanowiłam się w końcu położyć i zasnąć. Przestać myśleć o tylu sprawach, o tym co się stało. Odłączyć się od tego świata i odpłynąć na chwilę. 

- AAA! Nie zaraz się rozbijemy!!!!! - krzyczała mama 

Chwilę później z samolotu zostały tylko części. Tło zmieniło się na białe a na nim stały osoby, bardzo ważne mi osoby.

  - Bardzo cię przepraszam, teraz zrozumiałam że postąpiłam źle traktując cię jak powietrze... 

- Kocham cię siostro, wiedź o tym, nawet jeżeli tego nie okazywałem.

- Przepraszam że tyle pracowałem i nie miałem na nic czasu...

- Ellie, Ellie, Ellie 

- Nie!! Proszę - zaczęłam krzyczeć przez sen, postacie zniknęły a ja się obudziłam

Echo, w którym ktoś mówił imię mojej cioci było bardzo głośne. Byłam cała spocona. Czy teraz ciągle będę miała takie powalone sny? Czy ciągle będzie mnie dręczyć ten wypadek?

- Nic ci nie jest? Co się stało? - szybko przybiegł do mojego pokoju Charlie

- Która jest godzina? - zapytałam zdezorientowana

- Druga rano. - powiedział dalej szukając odpowiedzi w moich oczach

- Leo, czy on wrócił? - pierwsze co mi przyszło do głowy to zapytać o niego, nie chcę znowu stracić ważnych mi osób

- Niestety nie.. jest u koleżanki. Przykro mi. - powiedział, po czym mocno mnie przytulił

- Poszedł do Katie? - zapytałam

- Raczej tak... nikogo innego tu nie zna. - mówił to tak, jakby nigdy nie chciał wypowiedzieć tych słów

 Tylko westchnęłam i zostałam w jego ramionach, czułam jak czas się zatrzymuje. Chciałam w nich być już zawsze, żeby nic złego nigdy się nie stało. Tylko że to nie możliwe. Muszę dać radę sama, nawet jeżeli mam przyjaciół, którzy są tylko wsparciem. Ale cała rola należy do mnie i to ode mnie zależy czy dam radę, czy nie. Niestety... jesteśmy tylko aktorami a życie pisze nam scenariusz. Jeżeli źle wykonamy naszą pracę, od razu jesteśmy wypychani z tego, jakże fantastycznego, świata. Czasami sami musimy działać na to by scenariusz był jak najlepszy, chociaż nie zawsze tak się da. Najlepiej jest dobrze grać, co też nie wychodzi mi ostatnio najlepiej. 

Czy to może trwać dłużej? 1&2,3 || BAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz