* perspektywa Leo *
Ranek:
Wczoraj wieczorem nastawiłem budzik na godzinę 7:30, aby o 8:00 być gotowym i już czekać przed hotelem na resztę. Przetarłem szybko oczy i stanąłem na równe nogi. Poszedłem do łazienki i przemyłem twarz chłodną wadą, aby sprawić moim oczom pobudkę. Przebrałem się w ubrania, które wybrałem na ostatnią chwilę i poświęciłem resztę czasu na ułożenie swoich włosów, które planuję przemalować na niebiesko. Spakowałem wszystkie swoje rzeczy do czarnej, w miarę dużej walizki, następnie wyszedłem z pokoju i zjechałem na dół do recepcji windą. Z daleka zauważyłem Charliego, który zawzięcie rozmawiał z recepcjonistką.
- Leo, dobrze że jesteś, nie uwierzysz co się stało! - wyrazy wypowiadał z wielkim pośpiechem, szokiem, a zarazem zdenerwowaniem
- Ej, uspokój się, co jest? A tak w ogóle to gdzie się podziewa Nadia, przecież o 8:00 miała tu być? - czekałem na jego odpowiedź, ale ten stał i się na mnie patrzył jakbym wyglądał jak jakiś kosmita - No halo, Charlie... czekaj zadzwonię do niej.
- Niech pan nie dzwoni, to nic nie da. - popatrzyłem na tę kobietę za ladą, jak na jakąś wariatkę - Przeczytaj to sobie. - podała mi zgrabną kartkę papieru
" Leo ♥
Przepraszam, że tak to kończę i przepraszam, że tak to rozpoczęłam. Wyleciałam wczoraj wieczorem, niestety nie do Londynu, nie szukaj mnie proszę. Nikt ci nic nie powie, bo nikomu nie mówiłam gdzie się podziewam. Nie zapomnę ♥
Nadia "
- Wy-wy chyba sobie żartujecie co nie? - zapytałem z kpiną w głosie
- Nie Leo, my nie żartujemy. - uspokoił się Charlie
- To nie prawda, to nie możliwe, nie mogła tak sobie po prostu nas zostawić. Zadzwonię do niej. - odszedłem parę kroków od tej dwójki i wybrałem numer do Nadii, kilka razy próbowałem się dodzwonić, niestety nieskutecznie. - Co ja teraz zrobię, co powiem rodzinie? - usiadłem z głową w rękach - Musimy ją znaleźć Charlie, a jeżeli ona coś przed nami ukrywa, wczoraj się dziwnie zachowywała... - szybko stanąłem i ruszyłem w stronę wyjścia
- Ale co ty chcesz teraz zrobić? Przecież nie wiemy gdzie poleciała i do kogo... - Charlie pobiegł za mną
- Gdzie się podziewasz Nadia? Gdzie cię szukać? - powtarzałem sam do siebie
* perspektywa Nadii *
- Uwaga proszę zapiąć pasy, za chwilę zaczniemy lądować już w Polsce! - usłyszałam głos młodej kobiety, szybko się przeciągnęłam i wykonałam jej prośbę
(...)
Wylądowaliśmy bezpiecznie, cali i zdrowi. Wychodząc z samolotu odetchnęłam powietrzem Polski, mojego rodzinnego kraju. Nigdzie nie ma takiego samego delikatnego powietrza jak tutaj. Skierowałam się na przystanek autobusowy. Postanowiłam, iż zatrzymam się na parę dni w hotelu zanim nie znajdę sobie jakiegoś mieszkanka. Nie chciałam wracać do tamtego domu, do tamtych okropnych wspomnień i łez. Ten dom kojarzy mi się ze wszystkim! Dosłownie, nawet z Leo, Charlie'm, Katie...
Usiadłam sobie na ławce czekając na bus'a. Przez chwilę doznałam okropnego bólu głowy, a później straciłam równowagę. Szybko udało mi się z tego otrząsnąć. Pomyślałam, że to mogły być skutki uboczne lotu samolotem i zmiany miejsca. Ale jednak się najwidoczniej myliłam...
(...)
Po godzinie byłam na miejscu i zarezerwowałam sobie pokój.
Teraz tylko zostało mi zacząć nowe życie!
4 tygodnie później:
Minęło tyle czasu, a ja nie odzywam się nadal, to znaczy w pewnym sensie. Dostaję masę wiadomości od Leo, nawet Charlie, znajomi, fanki i rodzina Devries próbują się ze mną skontaktować. Wszyscy są zmartwieni i wiem że z pewnej strony zrobiłam źle, ale nie mogłam inaczej. Oczywiście nagrałam kolejną piosenkę. Nasz manager wie gdzie mieszkam i co ze mną jest. Tylko kazałam mu, żeby nic nikomu nie mówi. Nawet fani nie mają pojęcia gdzie się podziewam. To znaczy, jeżeli mnie spotkają to wtedy jakaś większość się dowiaduje, ale nie rozprzestrzeniło się to tak bardzo.
Wynajęłam duże mieszkanie w luksusywnym wieżowcu. Składa się ono z nowoczesnej kuchni i łazienki. Z trzech pokoi oraz dużego salonu z kominkiem. Jest naprawdę przytulne i w końcu własne.
Mój stan zdrowia coraz bardziej się pogarsza, dlatego odmawiam jakichkolwiek koncertów. Mam coraz częściej zawroty, bóle głowy, wymioty, zaniki pamięci. Częściej mdleję. Chodziłam do różnych lekarzy, ale żaden nie wie na sto procent co mi jest. Przyjmuję jakieś tabletki, które tylko w małym stopniu mi pomagają.
***
Obudziłam się o godzinie 14:00 na skórzanej sofie. Prawdopodobnie zasnęłam oglądając bardzo nudny film. Wstałam i poszłam do pokoju. Z szafy wyjęłam czarne spodnie z wysokim stanem, koronkowy top, kapelusz i lekki, szary, niezapinany sweterek. Wprawdzie większość moich rzeczy została w Port Talbot, ale ja zdążyłam kupić sobie zamienniki. Kiedy moja stylizacja wyglądała na mnie efektownie, podbiegłam do swojej torebki i zaczęłam grzebać szukając telefonu. Kiedy moja zguba się znalazła szybko wystukałam numer do pizzerii, aby zamówić sobie jakąś smaczną pizzę, gdyż nie miałam ochoty na robienie sobie posiłku, ponieważ moim planem było dopisanie piosenki na nowy singiel. Po nieinteresującej rozmowie z mężczyzną odbierający telefony udałam się do jednego z pokoi znajdujących się w moim domu. Ten akurat służył mi jako mini biuro i mieścił się niedaleko mojej sypialni.
Kiedy byłam w połowie wylewania siódmych potów i wydobywania z siebie złości do drzwi zapukał zapewne dostawca pizzy.
- Ile płacę za pizzę? - zapytałam szperając w portfelu
- Nie jestem dostawcą... - podniosłam głowę i najwidoczniej przyznałam mu rację, nie był tym człowiekiem, który miał mi przywieźć posiłek
Od autorki:
Zmieniłam nazwę musical.ly - natally_princess
xoxo Natally
CZYTASZ
Czy to może trwać dłużej? 1&2,3 || BAM
FanficCzternastoletnia Nadia (fanka duetu BAM) zauważa bardzo ważny post Leo, w którym treść jest niedopisania. Dziewczyna okazuje się być siostrą jednego z członków zespołu Bars And Melody, czy ją pozna i nie odrzuci? O tym przekonuje się już następnego...