Rozdział 42.

2.5K 193 24
                                    

- Leo obudzi się i wszystko będzie dobrze. - pocieszałam go

Po chwili z sali wyszła Pani Victoria.

- Idźcie do domu. Byliście tutaj prawie całą dobę. Wyśpijcie się i wróćcie. 

- Jasne. - odpowiedział Charlie

 Razem podążyliśmy dość wolnym krokiem w stronę wyjścia. 

(...)

 Wysiedliśmy z taksówki i podbiegliśmy do drzwi, które po chwili zostały otworzone przez zapłakaną Tilly.

- Nie płacz słoneczko. - przytuliłam ją - Z Leo wszystko będzie dobrze, nie martw się. - kątem oka zauważyłam jak Charlie i Joey weszli do innego pokoju

- Boję się o niego. - wyznała prawdę

* Charlie pov *

- I co z Leo? - zapytał Joey

- Wszystko się pierdoli... jeszcze się nie obudził. 

- Masakra. Powiadomiłeś manager'a? 

- Jeszcze nie... nie wiem czy dzwonić do Simon'a. 

- Nie martw go tym, przecież nie jest waszym manager'em. 

- Zaraz zadzwonię... 

- I się porządnie wyśpij, bo widać że jesteś padnięty. - powiedział, po czym wyszedł z pokoju

***

 Kiedy Tilly tuliła się do mnie Joey wyszedł z pomieszczenia, do którego wszedł razem z blondynem.  Po chwili dziewczynka odkleiła się.

 - Idź już spać. - spojrzałam na ekran swojego telefonu - Jest 23:00

- Dobrze, dziękuję że tu jesteś. - pobiegła na górę

Podeszłam do kanapy. Po chwili walnęłam się na nią kładąc ręce na twarz i głośno wzdychając. Jednak zdecydowałam że usiądę. Zaczęłam bawić się bransoletką na mojej dłoni, poczułam że ktoś przytula mnie od tyłu.

- Charlie? - zapytałam odwracając się

To był on. Wtuliłam się w niego.

- Idź spać. Jesteś zmęczona.

- Masz rację. - ziewnęłam - Ale chyba nie dam rady, czuję że odlatuję. - położyłam swoją głowę na jego barku wąchając piękny zapach perfum

- Zaniosę Cię. - tylko to zdołałam usłyszeć, bo po chwili zasnęłam


Ranek:

Otworzyłam natychmiast oczy, gdyż usłyszałam dźwięk dzwonka z mojego telefonu.

- Halo. - zaczęłam zaspanym głosem

- Nadio, trzeba zawieźć Tilly do szkoły. Zrobisz to?

- Jasne. - rozłączyłam się

Odłożyłam ip na białą szafkę nocną, stojącą obok mojego łóżka. Otarłam oczy. Po czym podniosłam się i rozejrzałam po swoim pokoju.
W końcu postanowiłam wstać. Nałożyłam cieplutkie kapcie w Minionki i zeszłam powolnym krokiem na dół.
Dotarłam do kuchni, w której nikogo nie było. Wyjęłam z lodówki sok pomarańczowy, a z górnej szafki szklankę w czarne kropki. Nalałam napoju do naczynia i usiadłam na krześle obok stołu. Usłyszałam kroki w kierunku schodów, ciekawe kto to idzie. 

- Cześć księżniczko. - podszedł do mnie Charlie i dał buziaka w policzek, nie no znowu się zarumieniłam

- Hej, hej. 

Czy to może trwać dłużej? 1&2,3 || BAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz