Po co tak naprawdę na świecie pojawili się ludzie? A może pytanie powinno brzmieć: Po co na świecie pojawili się tytani?
Nie potrafię odpowiedzieć na jakże proste zdanie, które nurtuje mnie już od kilku lat. Strach przed śmiercią... Ludzie żyją z tym uczuciem, próbując je jakoś zignorować. Ale czy warto oszukiwać się, że wszystko będzie w porządku?
Poczułam dotyk na swoim ramieniu i mimowolnie podskoczyłam. Odwróciłam twarz w kierunku osoby, która przeszkodziła mi w głębokim rozmyślaniu na temat istnienia ludzi. W momencie ujrzenia znajomych, seledynowych oczu, na moich polikach pojawiły się wypieki. Eren.
— [Imię], wszystko w porządku? — zapytał cicho i zabrał dłoń z mojego ramienia, zostawiając po sobie przyjemny ślad na duszy. — Od kilkunastu minut, bez żadnego słowa, wpatrywałam się w tę ścianę.
— T...tak — odpowiedziałam. Czy to źle, że chciałam, aby Eren znowu mnie dotknął?
Spuściłam wzrok i wzięłam głęboki oddech. Szatyn dalej mnie obserwował, jakby zastanawiając się nad tym, co teraz powiedzieć. Rzadko ze sobą rozmawialiśmy, ale to tylko i wyłącznie dlatego, że nie potrzebowaliśmy słów. Dodatkowo, żaden z nas nie miał wystarczającej odwagi, aby jakoś rozkręcić nasze rozmowy. Może się to wydawać dziwne, jednak tak właśnie było.
Obdarowywaliśmy się spojrzeniami, które miały dla nas większe znaczenie, niż jakiekolwiek słowa.
Znowu spojrzałam na Erena. Zdziwiona dostrzegłam, że jego ręka zawisła w powietrzu, blisko mojej głowy. Speszony szybko ją zabrał i odwrócił wzrok, mrucząc cicho coś pod nosem. Nie wiedziałam co teraz zrobić. Na samą myśl o tym, że zielonooki próbował mnie dotknąć, moje serce przyśpieszyło. Przeklęłam się za to, że akurat w tym momencie musiałam się odwrócić.
Bez zastanowienia wstałam z drewnianej ławki. Znajdowałam się bardzo blisko Erena, jednak nie przeszkadzało mi to, a wręcz przeciwnie.
— Eren... ja... — zaczęłam i powoli zmniejszyłam odległość pomiędzy nami. Nie wiem, jak to możliwe, iż zdobyłam się na takie kroki, aczkolwiek zdałam sobie sprawę z tego, że muszę mu wreszcie to wyznać. Kocham go od początku naszej znajomości... Coś jak miłość od pierwszego wejrzenia.
A może usłyszenia? To w końcu jego przemówienie zbudziło trzy lata temu moje zainteresowanie.
Cała moja odwaga zniknęła tak szybko, jak się pojawiła. Szatyn patrzył na mnie, oczekując moich słów.
— Przepraszam — jęknęłam. Odwróciłam się i ruszyłam w stronę drzwi, jednak poczułam, zresztą po raz kolejny tego dnia, jego dotyk. Od razu się zatrzymałam.
Eren delikatnie pociągnął mnie w swoją stronę, po czym otulił ramionami. Moja głowa znajdowała się przy jego klatce piersiowej, dzięki czemu słyszałam bicie serca chłopaka. Zacisnęłam palce na koszuli należącej do szatyna i przymknęłam oczy, rozkoszując się tą chwilą.
To niesamowite, że Eren pomimo swojego wybuchowego charakteru, zachował w tej sytuacji opanowanie i spokój.
Po raz pierwszy od dłuższego czasu, prosta czynność mogła mnie tak uszczęśliwić.
— Kocham cię — szepnął.
— Kocham cię.
Trwaliśmy tak do momentu, aż do pomieszczenia wparowali inni zwiadowcy. Chcieliśmy być po prostu jak najbliżej siebie, a oni pragnęli posmakować jak najsmaczniejszego obiadu. Cóż, oprócz Kaprala. Ten od razu zauważył, co się dzieje pomiędzy mną a Erenem i obserwował nas bez żadnych skrupułów.
Pamiętaj, [Imię], życie Erena jest zagrożone. Albo życie jego zębów.
CZYTASZ
One-Shoty || Character x Reader
FanfictionOne-Shoty na zamówienie i nie tylko. Głównie Character x Reader, chociaż mogą zdarzyć się wyjątki. Najwyższa nota: 15.01.2017 #113 w Fanfiction aljhdfasdf, lowe.