Godzina za godziną. Minuta za minutą. Sekunda za sekundą.
Przeklęłam pod nosem Ayato za to, że po prostu był sobą. Gdyby nie to, jak bardzo go kochałam, pewnie uciekłabym już na samym początku. Zaraz, zaraz... To by się nie udało. Ayato znalazłby mnie wszędzie, nawet na końcu świata. Byłam jego. Nie lubiłam tego określenia, ponieważ sprawiało, że czułam się wtedy jak nic nieznacząca rzecz.
Chłopak był ghulem, to pewne. Dowiedziałam się o tym już na samym początku, w końcu mnie uratował.
Opadłam bezsilnie na kanapę i westchnęłam. Ten idiota zniknął na dwa dni. To oczywiste, że się o niego martwiłam. Należał do Drzewa Aogiri, jego życie ciągle było zagrożone, a ja nie mogłam nic z tym zrobić.
Ciekawe, co by było, gdybym dokładnie trzysta pięćdziesiąt sześć dni temu nie poszła na tę cholerną imprezę. Prawdopodobnie dalej żyłabym ze swoimi rodzicami, nie poznałabym Ayato... Nie! Nie żałuję poznania go, a wręcz przeciwnie. Chciałabym jedynie znowu żyć tak jak kiedyś, a nie w ciągłym strachu, że ktoś nagle wparuje do naszego mieszkania i zniszczy moją codzienną rutynę.
Schowałam głowę w poduszkę i wrzasnęłam, jednak przedmiot skutecznie zagłuszył mój krzyk.
W głowie miałam chaos. Nie wiedziałam, czy Ayato jest w niebezpieczeństwie, a może po prostu gdzieś "baluje". Niejeden raz mu się to zdarzyło, więc to normalne, że tymi myślami również się zadręczałam.
Tak bardzo chciałam, żeby Kirishima wrócił i mnie przytulił. Ech, jednakże zakończyłoby się w tym przypadku na powrocie. Chłopak nie okazywał swoich uczuć, a przynajmniej rzadko.
Nigdy nie powiedział "kocham cię", a nawet "lubię cię", lecz rozumiałam dlaczego taki jest. Przeszłość skutecznie go zmieniła.
Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, gdy wyobraziłam sobie małego Ayato. W końcu mój mózg zaczął płatać mi figle i w głowie zaczęły się pojawiać różne sceny z jego dzieciństwa.
Wyglądało to naprawdę komicznie, dosłownie śmiałam się w poduszkę. Gdyby ktoś mnie teraz ujrzał, mógłby spokojnie stwierdzić, że powinnam siedzieć w psychiatryku.
— Zwariowałaś?
Podskoczyłam przerażona i szybko zwróciłam twarz ku głosowi, który postawił mnie do pionu. Nie mogłam nic na to poradzić, że oczy mi się zaszkliły.
Ayato.
I nic mu nie jest.
— Martwiłam się — powiedziałam cicho. Spuściłam wzrok i zaczęłam bawić się palcami.
—Ja martwię się teraz. W końcu to niecodzienne, że twoja dziewczyna dostaje nagle jakiegoś... hmm.. — Podczas gdy on próbował nazwać mój poprzedni stan, ja byłam zszokowana.
Ayato nazwał mnie swoją dziewczyną.
O kurde.
Bez chwili namysłu, rzuciłam się na niego i wtuliłam się w jego sylwetkę. Gdy poczułam, jak położył dłonie na moich plecach, łzy po prostu poleciały. Nie mogłam temu nic zaradzić. Po raz pierwszy od tak długiego czasu, Ayato w końcu mnie przytulił, a dodatkowo nazwał mnie swoją dziewczyną. Co jest z nim, do cholery, nie tak?
— W...wszy...ystko w porząd...dku? — Lekko się od niego oddaliłam, aby móc przyłożyć dłoń do jego czoła. Mój głos lekko się łamał ze względu na to, że płakałam. — Nie masz cza...asem gorączki?
— Czy ty musisz wszystko popsuć?
Chłopak przewrócił oczami i przyciągnął mnie do siebie, łącząc nasze usta w pocałunku. Rozszerzyłam oczy ze zdziwienia, jednak po chwili zatopiłam palce w jego granatowych włosach. Były takie miękkie.
— Dlaczego? — Przerwałam i spojrzałam w ciemnoniebieskie oczy chłopaka.
— Jesteś niemożliwa — stwierdził rozbawiony, po czym owinął mój kosmyk [kolor] włosów wokół palca. — To źle, że próbuję ci jakoś pokazać, iż mi na tobie zależy?
— Jeszcze niedawno nawet o tym zapewne nie myślałeś...
— Po prostu nie byłem pewny moich uczuć. No i przeczytałem twój pamiętnik.
— Co zrobiłeś?! - krzyknęłam. — Ayato, właśnie teraz naruszyłeś moją strefę prywatności.
— Wiesz, że nie potrafisz być poważna? — Przechylił głowę i spojrzał na mnie uważnie. — A poza tym przeczytałem go dwa dni temu.
I wszystko nagle stało się jasne.
CZYTASZ
One-Shoty || Character x Reader
FanfictionOne-Shoty na zamówienie i nie tylko. Głównie Character x Reader, chociaż mogą zdarzyć się wyjątki. Najwyższa nota: 15.01.2017 #113 w Fanfiction aljhdfasdf, lowe.