Zamówienie dla ktoumarltenniezyje
Na zegarze wybiła dwudziesta pierwsza godzina, kiedy młoda dziewczyna weszła do autobusu. Jej poliki były zaróżowione z kilku powodów, które, po dłuższym zastanowieniu się, były prawie całkowicie normalne. Cóż, prawie robiło różnicę, ale wciąż.
Otóż, musiała biec na przystanek autobusowy, ponieważ w każdej chwili pojazd mógł nadjechać, a ona, najzwyczajniej na świecie, nie zdążyłaby. Istny koszmar, zważając na fakt, że jej mieszkanie znajdowało się dosyć daleko od miejsca, w którym aktualnie przebywała. Następnym argumentem była pora roku. Chociaż zima w Japonii nie należała do jakichś bardzo srogich, wtedy temperatura wychodziła ostro poza zero na minusie.
Było zimno, ot co.
Nawet gdyby bardzo lubiłaby niskie temperatury, ciało [kolor]włosej reagowało, jak reagowało, a ona nie mogła z tym nic zrobić.
Zaczęła poszukiwać wzrokiem jakiegoś wolnego miejsca, jednak nie sprawiło jej to znacznego problemu, ponieważ panowały tam zaskakujące pustki. Może w autobusie siedziało jakieś pięć osób, na pewno nie więcej.
Odetchnęła, po czym zajęła miejsce, oczywiście siadając na miejscu przy oknie. Mogła wtedy przyglądać się naprawdę ładnym krajobrazom, a czas po prostu szybciej płynął. Cóż, upływałby jeszcze prędzej, gdyby nie zapomniała słuchawek. Niestety, zostały one w domu jej najlepszej przyjaciółki, a było już zdecydowanie za późno na cofnięcie się.
Odgarnęła kosmyk włosów, który opadł jej na twarz. Chociaż nigdy nie przeszkadzało dziewczynie to aż tak bardzo, tym razem naprawdę wiele rzeczy wprawiało ją w niepożądany stan nagłej złości.
Kiedy kątem oka zauważyła, że jakiś nieznany osobnik siada obok niej, zmarszczyła brwi zaskoczona. Przecież było tyle wolnych miejsc, a akurat ona i jej siedzenie musiała paść na jego celowniku? Nonsens.
Odchrząknęła, aby zwrócić na siebie uwagę młodego mężczyzny, chociaż niepotrzebnie, ponieważ cały czas na nią patrzył, przez co czuła się naprawdę nieswojo. Zaczęła wołać w myślach kogoś, kto mógłby jej pomóc. Czy to podchodziło pod molestowanie?
— Mogę w czymś pomóc? — odezwała się wreszcie.
Tak naprawdę nie chodziło o dosłowne przesłanie tego pytania. Jedyne czego chciała dziewczyna, to zwrócić mu uwagę na jego niezbyt kulturalne zachowanie.
— Nie — odpowiedział automatycznie, po czym posłał jej lekki uśmieszek.
Kiwnęła głową i szybko odwróciła wzrok, mając nadzieję, że jej "towarzysz" zrobi dokładnie to samo. Nadzieja matką głupich, ponieważ ciemnowłosy wciąż obdarowywał ją spojrzeniem swoich brązowych oczu, jakby niezrażony poprzednią uwagą.
— Ależ naprawdę... jestem dzisiaj niezwykle skora do pomocy. — Postanowiła obrać trochę inną taktykę. — Mogę, na przykład, przedstawić bardzo ciekawy plan tego, jak zmienić miejsce w autobusie.
Uśmiechnęła się najbardziej uroczo, jak potrafiła, jednak przeszkodził jej w tym donośny śmiech.
— Miło z twojej strony, jednak obawiam się, że nie skorzystam. Jest tutaj niezwykle wygodnie, o dziwo. — W jego głosie tkwiło coś, co niesamowicie ją irytowało, lecz nie potrafiła tego wyjaśnić.
Przewróciła oczami.
— Dlaczego tutaj usiadłeś?
— Bo to miejsce jest najwygodniejsze. — Z daleka było widać, że osobnik płci brzydkiej postanowił obrać taktykę, w której wystarczyło udawać przygłupa. — Przecież już ci mówiłem! Masz jakieś problemy ze słuchem? To przykre...
Pokręcił delikatnie głową, z widoczną, lecz wyraźnie udawaną, skruchą. Wykonał jakiś dziwny ruch dłonią, po czym przygryzł wargę, na co dziewczyna zareagowała niezbyt spokojnie. Zacisnęła dłonie w pięści, a jej kostki przybrały jaśniejszego koloru.
Jednak po krótkim przemyśleniu wszystkiego, dziewczyna sama postanowiła zmienić miejsce. Miała już wstać z miejsca, lecz mężczyzna przeszkodził jej w tym, delikatnie popychając ręką, przez co upadła na siedzenie.
— Zmiana miejsc podczas jazdy? To niebezpieczne — skomentował dramatycznym tonem. — A gdyby coś się stało? Nawet nie mogę o tym myśleć...
— Odpuść sobie — mruknęła pod nosem.
Wyraźnie zrezygnowana, zaczęła sobie wyobrażać, że słucha muzyki, a obok niej wcale nie siedzi jakiś obcy facet, przy okazji zachowujący się, jak chory zboczeniec. Miała wrażenie, że żadne z tych wydarzeń nie należało do realiów, ponieważ było to zaskakująco dziwne. Jej nudne życie zostało tak nagle zakłócone — niby nic się nie działo, ale ona przeżywała teraz istny szok w duchu.
Myśli całkowicie pochłonęły dziewczynę, a ona nawet nie zwracała już uwagi na to, że ciemnowłosy wciąż ją obserwuje. Widział każdy szczegół, dotyczący [kolor]okiej, ten zewnętrzny, jak i wewnętrzny. Wreszcie mógł podziwiać ją z tak bliska, co należało do jego małych marzeń, od dosyć długiego czasu.
No i... Izaya dotknął [Imię]-chan.
Ojej.
W końcu nadszedł długo oczekiwany przez nią moment. Autobus wreszcie dotarł na miejsce, gdzie miała wysiąść. Jakimś cudem, opuściła rząd miejsc, w którym siedziała. Cóż, chłopak robił wszystko, aby miała trudności z wyjściem. Był taki irytujący. Już po chwili znajdowała się na dworze, a odczuwalne zimno uderzyło w nią, przez co zadrżała.
Wypuściła powietrze z ust, dlatego przed jej twarzą pojawiła się charakterystyczna para. Poczuła się wolna.
— Co za przypadek! Ja też tutaj wysiadam.
Odwróciła się w kierunku znajomego jej głosu, aby już po chwili ujrzeć sylwetkę brązowookiego. To jakieś żarty!
— Przecież... Ale... Dlaczego wcześniej nie wysiadłeś? — burknęła z niezadowoleniem.
— Przypomniałem sobie, że również muszę iść w te okolice. — Wskazał niedbale na miejsce, w którym się znajdowali. — Zresztą, chyba nie muszę ci się tłumaczyć, prawda? To nic dziwnego, że ktoś wysiada na przystanku autobusowym.
Może i był naprawdę dziwny, ale trzeba było mu oddać, że po części miał rację. [Nazwisko] miała tylko nadzieję, że średniego wzrostu osobnik pójdzie chociaż w inną stronę.
Oczywiście, że tak się nie stało.
CZYTASZ
One-Shoty || Character x Reader
أدب الهواةOne-Shoty na zamówienie i nie tylko. Głównie Character x Reader, chociaż mogą zdarzyć się wyjątki. Najwyższa nota: 15.01.2017 #113 w Fanfiction aljhdfasdf, lowe.