Ciel Phantomhive

995 95 7
                                    

Zamówienie dla Xx_SweetApple_xX
Jest to kontynuacja poprzedniego shota z Cielem, więc zalecam zapoznanie się z poprzednim, jeżeli tego nie zrobiliście, jako pierwsze. 


— Wszystkiego najlepszego, Ciel.

Niebieskooki po raz kolejny przesunął palcem po czarnej aksamitce, chociaż nie był w stu procentach pewien, co do jej koloru. Mógł jedynie zaufać [Imię], aczkolwiek nie kłamałaby przecież, jeżeli chodzi o tak mało znaczącą rzecz. 

Prawda?

Przysunął przedmiot do swojej twarzy, żeby już po chwili spotkać się ze znajomym mu zapachem bzu. Cudownym zapachem bzu. 

Woń ta sprawiała, że nie mógł powstrzymać się od delikatnego uśmiechu, chociaż była to ostatnia czynność, jaką chciał wykonać na przestrzeni ostatnich dni. A może miesięcy? Lat? Zresztą, czy to ważne? Rachuba straciła swoją wartość w momencie, kiedy ciemnowłosy nie mógł już zauważać jakichkolwiek zmian, a przecież to było najwspanialsze —  widok wszelkiego rodzaju metamorfoz. Tak naprawdę mógł jedynie polegać na reszcie zmysłów, jednak i one działały jakoś mało sprawnie, zważając na ciągły mętlik, który zajmował jego myśli.

—  Hmm?

—  Mówiłam, wszystkiego najlepszego, Ciel. —  Dziewczyna wyjęła delikatnie gładki materiał z jego bladej dłoni i odłożyła na szafkę obok. — Byłoby naprawdę fajnie, gdybyś zaczął mnie słuchać.

— Nie martw się, to mogę zrobić.  Nie jestem jeszcze głuchy, w porównaniu do mojej niepełnosprawności umysłowej i ślepoty. — Zdobył się na gorzki uśmiech. Usłyszał ciche westchnięcie. — Oczywiście, że cię słucham. 

Oparł niezgrabnie policzek na wewnętrznej stronie dłoni i przymknął oczy. Niepotrzebne oczy. 

— Sto lat — zaśpiewała cicho, przy okazji opierając głowę na jego drobnym ramieniu. Poczuła, jak momentalnie się spiął, dlatego uniosła kąciki ust. 

— Dzięki.

—  Niech żyje, żyje nam — dodała, jednak nastolatek kompletnie nie zrozumiał sensu tych słów.

— W jakim to języku? — Przejechał kciukiem po swojej wardze, próbując jakoś uspokoić szybko bijące serce.

— Po polsku.

— Aha. 

W pomieszczeniu na chwilę zawisła cisza. Dziewczyna przyglądała się uważnie spadającym płatkom śniegu, które odbywały swoją wędrówkę z nieba na ziemię, za pokaźnych rozmiarów oknem. 

— Zostało mi osiemdziesiąt cztery, w takim razie. Któż by pomyślał, że ludzie tak szybko się starzeją. Ja, na przykład, nie. Poważnie. Jeszcze niedawno miałem piętnaście lat...

— Było to wczoraj — wtrąciła się, przy okazji odchrząkując. Przeziębienie dalej dawało się we znaki, aczkolwiek nie chciała pozostawiać swojego chłopaka samego, zwłaszcza w jego urodziny. Najwyżej zostałby zarażony.

—... i czułem się jak piętnastolatek.

Przygryzła wargę, próbując powstrzymać się od śmiechu, ewentualnie złośliwego komentarza. Kompletnie nie wiedziała, co powiedzieć w tamtej chwili, jakby wszystkie możliwości rozmowy zostały wyczerpane, nieodkryte, schowane. Tak czy siak, każda możliwość utrudniała komunikację, a tego nie chciała. 

— A teraz jak się czujesz?

Spojrzała na niego kątem oka, zauważając delikatnie rozchylone wargi. Przybliżyła się niepewnie i złożyła krótki pocałunek w kąciku ust chłopaka. Oboje się zawstydzili.

Na pewno przez ostatnie dwa lata zaszła u nich niewyobrażalna zmiana — Ciel zachowywał się bardziej dojrzale i humorki dziecka powoli zanikały, natomiast [Imię] stała się jeszcze bardziej spokojna, a jakiekolwiek oznaki wykazywania swoich uczuć w jego kierunku były znikome, jednak dzięki temu niepowtarzalne oraz wyjątkowe.

— Jak kochane gówno. 

Zapach bzu był w tym momencie intensywny, jak nigdy wcześniej. Cieszył się nim, mimo powolnego odczucia znudzenia, jakby mdłości.

— Wulgarnie.

— Ale szczerze.

Splotła ich palce, uśmiechając się przy tym. Dzisiaj nie zamierzała ukrywać swoich uczuć, choćby miała się wielokrotnie wstydzić swojego zbyt pewnego zachowania.

—  Zmieniłeś się.

Wstrzymał na chwilę oddech, kompletnie nie rozumiejąc jej słów, chociaż były one bez chwili sprzeciwu angielskie. Poczuł się dziwnie, jakby niedowierzająco i pusto. Próbował przeanalizować to mało rozwinięte zdanie, lecz wydawało się, że czas niemiłosiernie przyśpieszył, natomiast on miał go coraz mniej.

— To źle?

— Dwa lata temu... — Zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech. — Kiedy jeszcze zachowywałeś się odrobinę, ale to tylko odrobinę, bardziej ozięble, czułam się okropnie. Starałam się tego nie ukazywać, ponieważ byłeś w najgorszym stadium swojego życia. Szczerze? Dalej jesteś.

— O czym ty mówisz?

— Obiecałeś mi coś — zrobiła krótką przerwę. — Obiecałeś mi, że się zmienisz. Na lepsze. Nie chciałam tego, ponieważ kochałam i kocham cię takiego, jaki jesteś, aczkolwiek... Te zmiany nie były wymuszone, one następowały automatycznie, bez jakiegokolwiek wpływu. Uprzedzając cię, da się to zauważyć. Dlatego dziękuję. Dziękuję, że pozwoliłeś mi siebie kochać. 

— Ja...

Zacisnęła palce na jego koszuli.

— Wszystkiego najlepszego, Ciel.

— Wszystkiego najlepszego, [Imię]. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 06, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

One-Shoty || Character x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz