Hinata Shōyō

1.9K 155 20
                                    

Zamówienie dla ktoumarltenniezyje

Nie potrafiłam określić, ile czasu siedziałam na tej przeklętej, drewnianej ławce. Czekałam na pewnego rudowłosego chłopaka, który prawdopodobnie nie wiedział, co oznacza punktualność. Ba, naginał wszelkie zasady terminowości! Niech go tylko zobaczę, a nogi z dupy powyrywam...

– Cześć, [Imię]-chan!

– Hej, Shōyō. – Uśmiechnęłam się szeroko, widząc znajomą mi twarz rudzielca. Nie byłam w stanie długo gniewać się na Hinatę – sam jego uśmiech wystarczył, żeby wszystko odleciało w niepamięć.

Chłopak był zadyszany, a na jego buzi egzystował rumieniec. Od razu stwierdziłam, że musiał biec, dlatego gestem ręki wskazałam na starą ławkę. Mój przyjaciel posłusznie usiadł obok mnie, co wprawiło mnie w delikatnie rozbawienie.

– Przepraszam za spóźnienie – jęknął, jakby obawiając się, że będę na niego zła. – Trening strasznie się przedłużył, a później miałem mały... właściwie duży spór z Kageyamą. Nie wiesz jak on mi działa na nerwy! Jest strasznie impulsywny i w ogóle. Ta jego twarz, gdy się gniewa...

– Co zrobiłeś?

Spojrzał na mnie z pretensjami w oczach, dlatego zaśmiałam się cicho.

– No ej... przypadkowo uderzyłem Kageyamę – westchnął i usadowił się wygodniej na ławce. – Myślałem, że umrę, gdy zaczął się na mnie patrzyć, jakby próbował mnie zabić wzrokiem! Mówię ci, wąchałem już kwiatki od spodu, ale reszta drużyny jakoś mi pomogła...

W momencie, gdy rudowłosy próbował przybrać mimikę twarzy czarnowłosego, ja prawie krztusiłam się śmiechem.

– To nie jest zabawne, [Imię]-chan, tylko straszne. – Wzdrygnął się. – Ale muszę przyznać, że właśnie dzięki niemu czuję się tak fantastycznie. Gdy jestem przy siatce, mam wrażenie, że wyrastają mi skrzydła... A gdy słyszę dźwięk odbijanej piłki... Niesamowite!

W brązowych oczach zauważyłam błysk, który sprawił, iż stały się one w pewien sposób piękne. Uśmiechnął się delikatnie i, z zakłopotanym wyrazem twarzy, zaczął pocierać swój kark.

– Coś się stało, Shōyō?

– C...co? Nie, nie! – zaprzeczył zdecydowanym tonem, dlatego kiwnęłam głową. – Po prostu... przypomniałem sobie nasze pierwsze spotkanie.

– Chodzi ci o to, kiedy prawie przejechałeś mnie rowerem? Spokojnie, minęło od tamtego momentu naprawdę dużo czasu, nie jestem już zła. Tak naprawdę nigdy nie byłam na ciebie zła z tego powodu.

Rozchylił wargi z zamiarem powiedzenia czegoś, jednak jedyne co usłyszałam to przeciągły jęk. Nie potrafiłam odgadnąć, o czym w tamtym momencie myślał rudowłosy, chociaż nigdy nie miałam trudności z odczytywaniem jego emocji. Mogę nawet stwierdzić, że osoba, która wcale nie zwraca uwagi na istotne szczegóły w życiu, potrafi stwierdzić o czym myśli Hinata.

– Wiem, że nie jesteś i nie byłaś zła, [Imię]-chan... – szepnął, wpatrując się jednocześnie w swoje zaczerwienione dłonie. – Po prostu chciałem ci powiedzieć, że się zmieniłaś.

Miałam wrażenie, że ktoś uderzył mnie w tamtym momencie z całej siły w twarz, przy okazji zabierając za sobą wszystkie pozytywne emocje. Nie mogłam powstrzymać kącików ust, które od razu ruszyły na dół, tworząc grymas.

– Źle... źle się wyraziłem!

Jego dłonie powędrowały na moje ramiona, jakby próbując wypuścić z mojego ciała całe przygnębienie, które pojawiło się przez tę nieszczęsną wypowiedź.

– Dnia, w którym cię prawie przejechałem... – zaczął niepewnie, zdając sobie sprawę z tego, jak beznadziejnie brzmi to zdanie. – Tego dnia wyglądałaś, jakby twoje życie miało się zaraz zawalić. Wokół ciebie panowała nieprzyjemna, a wręcz okropna aura. Przez chwilę nawet bałem się ciebie, ale przysięgam, że byłem wtedy po prostu głupim szczeniakiem!

– Hinata, gadasz od rzeczy...

– I mimo, że poczułem strach przed twoją osobą, zaznałem przepływu dziwnego dreszczu, który potem stał się niesamowicie przyjemny. Pamiętasz, że później ciągle za tobą chodziłem, prawda? Teraz dobrze wiem, iż zachowywałem się jak zwykły natręt, ale to przez te pokręcone uczucie. Odczuwałem potrzebę bycia blisko ciebie, [Imię].

Na moich polikach pojawił się delikatny rumieniec.

– Pomimo upływu czasu... Nawet teraz czuję miłe ciarki, których za nic nie mogę się pozbyć.

– Shō...

– Zmieniłaś się na lepsze, ponieważ jesteś dziewczyną o której zawsze marzyłem – szepnął, patrząc się w moje oczy.

Wszystko stało się tak szybko, wbrew pozorom zwolnionego tempa. Wargi rudowłosego zetknęły się z moim zaczerwienionym polikiem, zostawiając po sobie delikatne mrowienie.

– Wiem o czym mówisz. – Uśmiechnęłam się szeroko.

One-Shoty || Character x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz