Perspektywa Niny
To było straszne. Znać ludzi kilka lat, pracować z nimi, popijać kawę w czasie przerwy, a teraz ich już nie ma. Ci z tyłu najmniejszych szans nie mieli na przeżycie. Reszta mogła żyć. Trzeba było dostać się do samolotu i ich uratować! Z tego, co zauważyłam, był tutaj Olek. Chociaż on! Poza nim ocalał nasz szef, Alan i Justyna. Płynęliśmy razem do brzegu. Szef nie umiał pływać, więc Olek i Alan mu pomagali, na szczęście w wodzie nawet tacy jak on są łatwi do podniesienia. Ja z tym problemów nie miałam. Byłam chudą trzydziestolatką z toną makijażu na twarzy. Przy wchodzeniu do wody, połowa się rozmyła, więc musiałam wyglądać jak potwór. Na plaży było już jakieś siedem osób. Nikt jednak nie ruszył się do samolotu.
- Szefie, musi pan odwołać wszystko odnośnie do zmian właściciela w firmie - zauważył Alan.
- Tylko dopłyniemy - stwierdził szef. Trzymał laptop ponad wodą, co wyglądało komicznie.
W końcu dostaliśmy się do brzegu. Byłam lekko zmęczona tym pływaniem. Rzuciłam się na brzeg i usiadłam w falach.
Perspektywa Tomasza
W resztkach samolotu były trzy ciała. Niestety nie mogłem im pomóc. Teraz siedziałem zamyślony nad brzegiem. Martwiła mnie jedna rzecz. Internet. Katastrofa sprawiła, że coś się popsuło i mi nie działał. Wziąłem go na wyspę, żeby go naprawić. Niestety było to niemożliwe. Tak jakby coś blokowało jego sygnał.
- Czy jest z nami Lekarz?! - usłyszałem dziewczynę, która siedziała kolo mnie w samolocie. Czy byłem lekarzem? Nie byłem, ale znałem się nieco na medycynie. W końcu kończyłem studia medyczne.
- Ja mogę pomóc! - odezwałem się niepewnie. Miałem okazję się wykazać.
Ruszyłem powoli w miejsce, w które zostałem zawołany. Dziewczyny siedziały koło chłopaka, którego bolała ręka.
- Cześć młody, jestem Tomasz. Od razu uprzedzam, że jestem dopiero na studiach medycznych, ale zrobię co w mojej mocy, aby ci pomóc - zawsze marzyłem, żeby powiedzieć coś podobnego.
- Ręka mnie boli. Uderzyłem pod kątem i od wtedy, przy każdym ruchu mnie boli.
Kazałem mu zdjąć bluzkę. Zrobił to z wielkim bólem. Ręką wyglądała normalnie. Dotknąłem ją w kilku miejscach. Byłem niemal pewny, że to tylko stłuczenie.
- Przejdzie ci. Przydałaby się apteczka, wtedy mógłbym ją posmarować maścią i owinąć, żeby usztywnić. Niestety, właśnie nie mamy leków ani niczego - stwierdziłem ze smutkiem.
- My poszukamy! - krzyknęła Celina.
Perspektywa Anity
- My poszukamy! - miałam lekkie obawy przed ruszeniem z nią gdziekolwiek.
- Grzesiu, idziesz? - zapytałam z nadzieją.
- Zostanę z Kacprem. - odparł chłopak. No jak na złość!
Ruszyłyśmy w stronę wraku. Wiedziałam, że będzie to wstrząsający widok. Ślad samolotu ciągnął się przez całą plażę. Kończył się wśród drzew. Kilka mniejszych zostało przewrócone. Sama nie wiedziałam czego się spodziewać oraz jak zareaguje mój organizm na widok setki ciał. Żeby wejść do wraku, trzeba było się wdrapać do góry. Podłoga była na poziomie mojej głowy.
- Jedna z nas musi podnieść drugą. Inaczej nie damy rady. - stwierdziłam.
- Chcesz iść, czy ja mam to zrobić? - zapytała Celina.
Stwierdziłam, że ja pójdę. Zostałam podniesiona delikatnie, jednak jakoś dałam radę się wdrapać. W środku było ciemno. Nie widziałam prawie ciał.
- Czy ktoś tutaj żyje? - zapytałam głośno. Wsłuchałam się w dźwięki dżungli, jednak niczego, podobnego do ludzkich jęków czy wołania o pomoc nie usłyszałam. Jedynie świergot ptaków.
- Ani, a co z nami? - zapytała nagle Celina.
Przełknęłam ślinę. To było dziwne uczucie. Nigdy nie miałam chłopaka, ale też nigdy nie czułam nic do dziewczyn. To był pierwszy pocałunek w moim życiu. Czułam się tak dziwnie.
- Nie wiem. To było takie nagłe. Nie wiem - powiedziałam i odsunęłam się od niej, żeby tylko i tym nie mówić.
Ruszyłam wśród foteli, patrząc do góry. Bałam się zobaczyć jakieś ciało. Dotarłam do drzwi. Niestety były zamknięte. Obejrzałam się do tyłu. Ktoś wchodził do góry. Jakiś chłopak. Siłowałam się z klamką, jednak bez skutecznie.
- Nie dajesz rady, co? Wróć na dół, ja wezmę leki - odparł umięśniony chłopak.
- Mogę pomóc jakoś - zaoferowałam. Po prostu bałam się wrócić do Celiny. Musiałam tu zostać dłużej. Chłopak kilkoma skokami na drzwi wywarzył je z zawiasów.
- Przydasz się, jak weźmiesz rzeczy z podręcznego bagażu ludzi. Potrzebujemy wszystkiego. Nie wiemy, czy będziemy musieli tutaj nocować. Jeśli nie dziś, to na pewno jutro przybędzie pomoc - zapewnił chłopak. Pokiwałam głową i zaczęłam szukać bagaży.
Perspektywa Dariusza
Siedziałem nad brzegiem i woda się we mnie gotowała. Co to za organizacja i kto zatrudnił takich debili jako pilotów?! Byłem zły. Jak nigdy.
- Marzenko, tak być nie będzie! Ja tego dłużej tolerować nie będę! Daj mi mój telefon, dzwonimy na lotnisko, żeby oddali nasze pieniądze i zapewnili rekompensaty.
- Oj ważne, że żyjemy, zostaw to na razie, zadzwonisz w domu - uspokoiła mnie moja żona. Miała rację. Teraz i tak nic mi po pieniądzach.
- Niech będzie ale urazy chował nie będę! Jeszcze mnie popamiętają! - podniosłem się i rozejrzałem.
Na plaży było osiemnaście osób i jeszcze kilka było koło wraku. Niezbyt wielu, jednak na pewno będzie głośno o tej katastrofie i o wszystkich świat się dowie. Ludzie przeważnie siedzieli grupami. Byli między innymi z jakiejś korporacji, kilka osób przy rannym chłopaku, jeszcze inna pilnowała małego chłopca, który bawił się w piasku. Janusz z żoną siedzieli po drugiej stronie i prowadzili ożywioną dyskusję. Kawałek dalej, w wodzie leżał nasz wrak. Już wszyscy byli na plaży. Około dwustu metrów od plaży, leżał tył samolotu. Był zatopiony, wystawał jedynie spory czubek.
- Czyli co, opalamy się? - zapytała moja żona.
- Marzenko, ja ci powiem... czasem jak coś powiesz, to nic, tylko to robić.
Położyłem się na piasku, koło mojej żony i z łzami w oczach wspominaliśmy ostatni wyjazd przed laty. Dopóki nas nie znajdą, wykorzystamy ten czas najlepiej, jak się tylko da.
Tym razem nie wybieramy bohaterów bo i tak nie piszecie ;)
Ciao :*
CZYTASZ
Cebulandia
AdventureBoeing 878 znika z radarów i ślad o nim ginie. Tymczasem samolot rozbija się u brzegów tropikalnej wyspy. 21 rozbitków będzie musiało pogodzić się z faktem, że nikt po nich nie przyleci. W dodatku wyspa skrywa w sobie nie jedną tajemnicę. Jak poradz...