Perspektywa Rafała
Jak to bolało! W jednej chwili byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, a w drugiej wręcz odwrotnie! Byłem głupi, że nie założyłem tych butów. Agnieszka już wracała. Przed nią biegły dwie osoby. Lekarz i umięśniony chłopak. Był może nieco starszy ode mnie.
- Oj, coś wymyślimy, nie martw się. Na pewno trzeba wyjąć i odkazić stopę - stwierdził lekarz.
- Będzie bolało? - zapytałem niepewnie.
- Zdziwiłbym się, jakby nie bolało. Niech pan pomyśli o czymś miłym - akurat dobiegła Agnieszka. Zamknąłem oczy. Przypomniałem sobie nasze pierwsze spotkanie.
Dwa lata temu byłem studentem prawa. Ona przeprowadziła się do miasta, przez co przenieśli ją z innej uczelni na ten sam kierunek. Późnym popołudniem oglądaliśmy z chłopakami mecz, gdy rozległ się łomot do drzwi. Wstałem z łóżka, żeby zobaczyć, kto w nie tak wali. Okazało się, że to ona. Prosiła o pomoc w odprowadziu jej do pokoju, bo się zgubiła. Skończyło się tak, że już pół godziny później całowaliśmy się w najlepsze i wylądowaliśmy w jednym łóżku. Piękne wspomnienie.
- Panie Rafale, już po wszystkim - usłyszałem lekarza. Zdziwiłem się, nie bolało.
- Nie bolało? - zdziwiłem się. Wziął do ręki wacik i namoczył go wodą.
- Mocno zaciśnij zęby - poradził lekarz.
Zdziwiłem się. Niby po co? Chwilę później miałem odpowiedź. Ból był tak mocny, że wydarłem się na pół plaży. Nie lubiłem, gdy boli. Nie straciłem przytomności, jednak zrobiło mi się słabo. Umięśniony chłopak przełożył mnie przez plecy i zaniósł na plażę.
Perspektywa Grzegorza
Ledwie wróciła ekipa od sprzątania wraku, gdy pojawił się kolejny problem. Ktoś podobno przebił sobie czymś stopę. Tomasz wziął sobie chłopaka, który przedstawiał się jako Jonasz i poszli razem zobaczyć, co jest grane. Ja zaczynałem czuć głód i pragnienie. Wpadłem na pomysł. Obsługa sprzedawała jedzenie i picie, więc musieli coś mieć we wraku.
- Kacper, potrzebuje cię. Idziemy do wraku po jedzenie i picie - uśmiechnąłem się.
- Przyda się wam pomoc? - zapytała Anita.
- Raczej nie. Przeniesiemy wam coś - uśmiechnął się Kacper.
Otrzepaliśmy się z piasku i ruszyliśmy, zostawiając dziewczyny same. Wrak był blisko, jednak robił przerażające wrażenie. Z miejsca gdzie się rozpadł, wychodziły kabelki i inne przewody elektryczne. W dodatku zaczynało wiać, przez co wszystko latało tam i z powrotem. Miałem niemały brzuch, przez co mogłem mieć kłopot, żeby dostać się do góry. Zauważyłem, że chłopaki sobie już z tym poradziły. Na dole leżały ułożone równo małe walizki z bagażu podręcznego. Zrobione były prowizoryczne schody. Całość wytrzymała mój ciężar, więc nie było z tym chyba aż tak źle. Znaleźliśmy się we wraku. Faktycznie, ciał już nie było. Dopiero po kilku rzędach się zaczynały. Przeszliśmy z uniesionymi głowami. Za rozwalonymi drzwiami, ujrzałem stanowisko z pięcioma siedzącymi i martwymi stewardessami. Był też wózek z jedzeniem! Rzuciliśmy się na smakołyki. Ciastka, chrupki, bułeczki! Po chwili nie byłem już głodny.
- Na pewno mają tego więcej - zauważył Kacper. Pokiwałem głową. Szafki były pozamykane, więc z obrzydzeniem przeszukałem jedno z ciał. Stewardessa miała w kieszeni niezły burdel. Spinki do włosów, szczotka do włosów, były nawet dwa testy ciążowe. Jeden nie odpakowany, a drugi wskazywał dwie kreski. Współczułem kobiecie. Nie urodzi już tego dziecka. W końcu znalazłem kluczyk. Otworzyłem szafki. Miałem rację! Było dużo jedzenia i wody. Zapakowałem cały plecak wodami i jedzeniem, po czym ruszyliśmy z powrotem.
CZYTASZ
Cebulandia
AdventureBoeing 878 znika z radarów i ślad o nim ginie. Tymczasem samolot rozbija się u brzegów tropikalnej wyspy. 21 rozbitków będzie musiało pogodzić się z faktem, że nikt po nich nie przyleci. W dodatku wyspa skrywa w sobie nie jedną tajemnicę. Jak poradz...