#21 Na tarczy

98 12 2
                                    

Perspektywa Olka

W jednej sekundzie staliśmy z Henrykiem, Niną i Jonaszem w szyku na środku polanki. W kolejnej sekundzie zapanował chaos. Zaczęło się od wbiegnięcia pomiędzy nas płonącego dzikusa. Odskoczyłem od niego i gdyby nie to, oberwałbym płonącą strzałą. Minęła mnie dosłownie o milimetry! Zauważyłem strzelca. Stał na skraju lasu. Rzuciłem się w tamtym kierunku. Nim wystrzelił drugą strzałę, miał już wbitą dzidę w szyję. Upadł, a ja zabrałem swoją dzidę i łuk ze strzałami. Ktoś znowu płonął i biegł do rzeki, znajdującej się nieopodal. Nie zwracałem na to uwagi. Biegłem już w stronę Niny, która broniła się przed atakami innego dzikusa. Dobiegłem do niej i pomogłem jej załatwić wroga. Zauważyłem, że kilka dzikusów uciekło w las, jednak w kierunku przeciwnym niż nasz samolot. Rozmyślałem, czy rzucić się w ich kierunku, jednak stwierdziłem, że to nie ma sensu, bo mogą się przyczaić.

- Weźmy może namioty - zaproponowała Martyna.

- Zacny pomysł. Będzie gdzie spać - ucieszył się Jonasz.

- Szefie, co robimy? - zapytała Nina.

Cisza

- Szefie? - zapytałem.

Perspektywa Grzegorza

Moja walka ograniczyła się do stania i patrzenia na to, co robią inni. Nie obyło się bez strat. Widziałem pana Henryka, który płonął i uciekał do rzeki, znajdującej się nieopodal. Niestety, nie udało się mu tam dostać. To był smutny widok. Straciliśmy go. Całej reszcie chyba nic nie było. Justyna była tylko zadrapania na szyi. Centymetr dalej i mogło się to dla niej skończyć o wiele gorzej.

- Szefie? - zapytał Olek.

- On odszedł. Już nie wróci - powiedział Kacper.

- Jak to? Gdzie on jest? - zapytał zaskoczony Jonasz.

- Koło rzeki - odparłem i ruszyłem w tamtym kierunku. Leżał w dymiącym się ubraniu. Nie spaliło się całe, a sam Henryk miał poważne rany.

- Czy on żyje? - zapytał Filip.

- Nie miał szans. Zginął w najgorszy możliwy sposób - odparł Kacper.

- Oj ludzie. Wy być takie głupie - usłyszeliśmy z lasu dziwny głos.

Miałem latarkę, więc poświęciłem tam. Natrafiłem na dzikusa. Nie miał jednego oka i miał trochę wrzodów, chyba od poparzeń. To z nim walczył Henryk tuż przed śmiercią! Tamten jeszcze się zaśmiał i ruszył biegiem, tracąc nam się z oczu.

- Czy on... dlaczego on zna polski? Co tu jest grane! - rzucił z niedowierzaniem Olek.

- On był jeszcze cały, gdy Tomasz wpadł w pułapkę. Mam wrażenie, że Tomaszowi udało się go okaleczyć w oko - zauważył Jonasz.

- Pomścimy go. Wrócimy tu jeszcze! - to drugie zdanie krzyknąłem na tyle głośno, żeby nas usłyszał.

Perspektywa Jonasza

Nie wiem jak inni, ale zabiłem około sześciu osób. Było to bardzo trudne. Ledwie się trzymałem teraz. W dodatku straciliśmy już drugą osobę! Biedny Henryk. Ominęliśmy go w jakieś szmaty z obozu. Ja i Olek byliśmy najsilniejsi w grupie, więc to nam przyszło go nieść z powrotem. On nie wróci z tarczą jak my wszyscy. Wróci niestety na tarczy. Droga przez las w dodatku w całkowitej ciemności nie należała do najprostszych. Mieliśmy latarki, jednak trzeba było je oszczędzać. W końcu nie wiadomo jak dużo czasu spędzimy na tej wyspie. Poza tym cztery pochodnie, które wzięliśmy, nie były takie najgorsze.
Dzikus zaskoczył wszystkim. Skąd on znał polski język? Dzikus, którego złapałem wczoraj, nie mówił tym językiem. Ogólnie mało mówił. Widocznie ukrywał wszytko. Nie było to coś, czego się spodziewałem. Stanowczo przebiło kamery i znaki w dżungli.

- Zróbmy przerwę. Proszę, nie wyrabiam już - westchnął Olek. Mocno był zmęczony, na to wyglądało.

- Dopiero kwadrans za nami. No ale dobra - pokiwałem głową.

Byliśmy na wzgórzu ze znakiem na drzewie. Nauczyliśmy się już, że to miejsce jest naszym najbardziej charakterystycznym punktem. Było stąd widać nasz wrak. Nawet teraz widzieliśmy ognisko w obozie. Dwie osoby czuwała, czekając na nas. Janusz wziął aparat i próbował zrobić zdjęcie wrakowi.

- Ma pan jeszcze baterie? - zapytałem zdziwiony.

- Mam siedem sztuk jeszcze. Ludzie mieli przy sobie różne aparaty, na szczęście było kilka podobnych do mojego - stwierdził Janusz.

- Widać coś? - zapytałem zainteresowany.

- Celina i Anita siedzą przy ognisku. Wszystko widać. Świetny ma obraz. W końcu dostałem ten aparat od syna na dzień dziadka w poprzednim roku. Ja nawet nie chce wiedzieć, ile on dał za niego. Mam teraz około pięciu tysięcy zdjęć. Będzie co wspominać, gdy się wydostaniemy stąd...

Janusz był optymistycznie nastawiony. Ja bym tak nie potrafił. Dalej mam nadzieje, że nas uratują, jednak nie wierzę w cuda. Chociaż kto wie, co tu się jeszcze wydarzy w najbliższej przyszłości.

Cześć wszystkim! Trzy dni mnie nie było, a tak wiele się dzieje. Na starcie przepraszam, że wczoraj nic się nie pojawiło, ale w piątek i sobotę był koncert. Zostałem ostro wystawiony i nie miałem przez to jakoś weny. Na szczęście mecz Polski przywrócił mi wenę ;)

Wszyscy wyraziliście jednogłośną opinię pod #20. W dodatku motywujecie, jak nie wiem co. Dzięki wszystkim, starym bywalcom, jak i tym nowym. Jesteście niesamowici.

Mamy 11 miejsce w #przygodowe
Co za tym idzie, jesteśmy wyżej niż kiedykolwiek. Wszystko dzięki wam tak naprawdę. Najwyżej byłem 7, ale to było dawno i w #sf . Tutaj mamy potencjał być wyżej. Nie zwalniajcie tempa i będzie dobrze.

Dzisiaj idę na rozmowę kwalifikacyjną do hotelu o stanowisko recepcjonisty. Trzymajcie kciuki!

Jest już was prawie setka w obserwujących mnie. Z tej okazji mogę zrobić małe Q&A. Małe, bo z pewnością będzie mało pytań na tym etapie. Pytajcie się w komentarzach, a ja odpowiem pod rozdziałem #22. Swoją drogą powinien być rano.

To chyba wszystko, rozpisałem się jak nigdy. Widzimy się jutro, Ciao ;)))!!

CebulandiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz